Takie badania kliniczne pojawiają się dość często w różnych dziedzinach medycyny, przykładowo jak ktoś się doktoryzuje lub prowadzi badania ,niekoniecznie nad nowym lekiem. W sieci jest mnóstwo polskich opracowań , doktoratów, każdy autor potrzebuje zebrać odpowiednią grupę badawczą. Przy testowaniu nowych leków część pacjentów otrzymuje placebo, nie wiedząc o tym, w celach porównawczych. Na pewno takie badania kliniczne zapewniają regularne kontrole i wyznaczają z góry terminy wizyt co właściwie powinno być naszą codziennością.
Światowym standardem jest niepodawanie chemii celowanej bez uprzedniego wykrycia przerzutu.Początkowo mały guz nie posiada własnych naczyń krwionośnych, a chemia celowana hamuje ich wzrost, także chemia ta nie powstrzymuje powstawania przerzutu.
Przepraszam za wymądrzanie się.
Badania kliniczne są zatytułowane "Randomizowane badania kliniczne III fazy, z zastosowaniem metody podwójnie zaślepionej próby, z grupą kontrolną placebo dotyczące stosowania pembrolizumabu ( MK-3475) jako monoterapii w leczeniu adjuwantowym nowotworu nerki po nefrektomii (KEYNOTE-564)".
Lek, pembrolizumab jest podawany co 21 dni dożylnie przez 30 minut przez 12 miesięcy, lek ten jest z dużym powodzeniem stosowany w czerniaku a obecnie sprawdzany jest na jasnokomórkowym. Nie wiem czy otrzymam placebo czy lek, jest to los z prawdopodobieństwem 50% że otrzymam. Projekt jest na 72 miesiące i zapewnia wszystkie badania kontrolne. Być może za 10 lat będzie standardem leczenia raka jasnokomórkowego po osunięciu nerki. Lek jest lekiem immunologicznym wyzwalającym w organizmie reakcje obronne i niszczące komórki rakowe. Nie jestem lekarzem i nie znam się na tych tematach, ale widzę w tym szansę dla siebie i w przyszłości dla innych z jasnokomórkowym, dlatego dobrowolnie przystąpiłem do badań.
gosia61 masz rację, że dla nas nie ma dalszego leczenia poza kontrolą. Dopiero teraz są te badania kliniczne, mające na celu zabezpieczenie przed wznową. Badania te inicjuje sponsor Merck Sharp &Dohme Corp. amerykańska firma farmaceutyczna, przedstawicielem z polski jest MSD Polska. Naszego kraju nie stać na takie badania, pewnie nasze szpitale zarabiają na tych badaniach, ale nie to jest dla mnie najważniejsze. Również powodem braku dalszego leczenia po nefrektomii, jest fakt że jest nas tylko 3 % ...
Czy ktoś może wie, orientuje się czy w innym kraju/krajach podobnie jak u nas nie ma żadnego leczenia uzupełniającego po nefrektomii? Czy jak pisał Sławek "niepodawanie chemii po nefrektomii bez przerzutów jest światowym standardem"?
Mówi się, że raki nerek są odporne na chemię, ale czy na pewno? Dlaczego w innych nowotworach ta chemia jest niemalże obowiązkowa, a u nas nie ma nic.
Tylko czekanie "czy raczysko wróci, czy nie?" Od czego to zależy?
Na raka jasnokomórkowego nerki chemia standardowa nie działa, jest chemia celowana, hamująca tworzenie się naczyń krwionośnych w guzie, jest kilka leków(linii leczenia) które po jakimś czasie przestają działać i guz się odnawia, miesięczna terapia kosztuje kilkanaście tyś., żeby dostać tą chemię trzeba spełnić określone warunki, przede wszystkim trzeba być po nefrektomii i mieć przerzuty.
gosia 61 w Niemczech po operacji radykalnej tzn usunieciu calej nerki z gozem , dostaje sie chemie 'profilaktycznie'no ale czy to jest lepsze od niebrania chemi to ja akurat niezgadzam sie no bo jak proflilatycznie co ma zabic jak niema przezutow? moim zdaniem chemia oslabi organizm ,owszem jakby byly komorki rakowe to wtedy ok .My musimy zaufac lekarzowi ktory prowadzi kontrole i oczywiscie ogarnac sie i nie siedziec i czekac bo moze przerzuty bede miec....Pozdrawiam!!
Czytałam, że guzy nerek związane są z systemem odpornościowym i po wycięciu "intruza" organizm sam niszczy resztki niedobitków. Nie wiem ile w tym prawdy?
Ponoć z darzyło się nawet tak, że jak wycieli nerkę z guzem to i przerzuty cofnęły się samoistnie. Coś w tym jest.