I tak masz dobrze, że masz okazję skonsultować się z kilkoma specjalistami. Ja nie mialam takiego szczęścia akurat z powodu Covida zamknęli niemal całą Polskę. Musiałam czekać, żeby ktoś łaskawie mnie przyjął oczywiście prywatnie bo państwowe poradnie zabarykadowane i można poczekać .Guz był mały ale że względu na położenie musialam mieć usuniętą nerke. Cięcie z boku blizna ma z 10 cm Na drugi dzień po ,na nogach .Nie myślałam wtedy o przeżutach. Lekarze mówili że nie ma i w zasadzie operacja konczy leczenie
Dopiero za jakiś czas pojawił się lęk, że to wróci. Tutaj na forum wiele się dowiedziałam na temat tego nowotworu jednak mnie to nie uspokoiło. Wciąż żyję w strachu przed wznową, nasila się gdy mam zrobić RM kontrolne. Wkurza mnie to, że lekarze nie są spójni w swoich działaniach. Na wizyty kontrolnie też nie ma jakiegoś schematu, sama muszę się upominać ,ostatnio jak bylam w listopadzie to nawet Usg mi nie zrobili. Bo po co? Wynik rezonansu z września ok to dał nowe skierowanie i mówił żeby się nie spieszyć z wykonaniem. Potem dał karteczkę z poleceniem, że mam teraz chodzić do onkologa bo on już nie ma nic do roboty u mnie. No szok ! Jak byłam u onkologa z własnej inicjatywy to mi powiedział że to urolog prowadzi kontrolę. W przyszlym tygodniu mam RM jamy brzusznej potem oczekiwanie na wynik .A potem zobaczymy .....Pozdrawiam Jagoda
Jerzy K napisał:
Sławek 1975 i caryca 26; Dzięki za info i wsparcie . Dziś urolog orzekł, że zrobią operację oszczędnościową ale otwartą. Leczę się w Gdańsku , a lekarz ma dobrą markę i duże doświadczenie . Zdaniem fachowca metoda otwarta daje operatorowi możliwość obejrzenia innych niż guz zmian na nerce .Brzmi - nawet dla mnie laika- rozsądnie ,ale cięcie będzie jak szablą i niewiadome konsekwencje , o czym zresztą klinika informuje pisemnie. Termin za 3 tygodnie ,jeszcze chcę posłuchać , co inni o tym myślą , lekarz wiodący z pacjentem nie dyskutuje -może słusznie ?- tylko informuje o swojej decyzji ,a u mnie z zaufaniem kiepsko...Na marginesie ; dobrze jest posłuchać pacjentów w poczekalni ,niektórzy dużo przeszli i nadal jest w nich wiara ,że może być lepiej i że lekarze starają się im pomóc .
Cięcie jest spore, ale otwarta operacja jak są jeszcze jakieś zmiany do obejrzenia lub usunięcia będzie dobrym rozwiązaniem . Operacja jest poważna, ale rutynowa dla dobrego operatora, moja trwała ok 2 godzin. Cięcia mogą być na dwa sposoby, od jamy brzusznej, ale najczęściej na boku, muszą się dostać do jamy zaotrzewnowej. Naprawdę do przeżycia, choć pierwsze chwile po są ciężkie, sporo aparatury i "kabelków" : cewnik, ciśnieniomierz automatyczny, pulsoksymetr na palcu, EKG na stałe, sączki w ranie, kroplówka, w nosie tlen, no i trochę bólu, ale ostro szprycują, 5 dnia po do domu. 2,5 miesiąca później zaliczyłem jeszcze wyjazd na narty.