Rak jasnokomórkowy nerki

7 lat temu
Uleczko725 dziękuje za odpowiedź wizyte i tk miałam w marcu2016 wszystko ok a operacje 3.11.2015. w Kielcach Tylko gadzina przesuneła mi jelita na lewą strone i uciskała wątrobe i własnie tu mnie boli że mogłabym nieraz sciane gryść a lekarz mówi lek przeciwbólowy
180 odpowiedzi:
  • Hej Sławek, ja miałam III, przedostatnie stadium choroby, więc co? ja szansy nie mam? Wszyscy mamy szanse ogromne! niezależnie od stadium i stopnia G /grading/. Jest już sześć lini w leczeniu przerzutowego jasnokomórkowca. Ludzie leczeni żyją po kilkanaście lat. Nie panikuj, więc i paniki nie siej. A strach przed każdym badaniem będzie towarzyszył już zawsze. To u nas normalne i do tej "normalności" musisz przywyknąć. Radziłabym nie cudować z żadnymi dietami. Odżywiać się normalnie, co najmniej 3 posiłki dziennie, dużo warzyw, owoce /ale tylko do południa/, można ograniczyć mięso, ale jeść tylko chude i dużo pić , od 1,5 d0 2,5 L dziennie. Przepraszam, że tak brutalnie naskoczyłam. Sławku, żyj tak jak żyłeś przed operacją i nie myśl o chorobie. Pozdrawiam <3
  • Dziękuję, ja właśnie takiego "naskoczenia" potrzebuję i zazdroszczę optymizmu, przepraszam za sianie paniki, mam po prostu słabą psychikę, dlatego właśnie korzystam z tego forum, dziękuję za słowa otuchy i już biorę się w garść.
  • Dziękuję, ja właśnie takiego "naskoczenia" potrzebuję i zazdroszczę optymizmu, przepraszam za sianie paniki, mam po prostu słabą psychikę, dlatego właśnie korzystam z tego forum, dziękuję za słowa otuchy i już biorę się w garść.
  • 7 lat temu
    Sławku jeszcze nie spotkałam lekarza, który podtrzymywałby na duchu i nie licz na to. Po prostu weź się w garść i żyj tak jak wcześniej poza małymi wyjątkami. Popieram słowa Gosi. Niestety strach przed otrzymaniem wyników pozostanie w nas już na zawsze ;( ale trzeba iść do przodu :D
  • Dziękuję, zawsze byłem pesymistą, przeżyłem taki swoisty paradoks, kilka lat temu wpadłem w nerwicę lękowa na punkcie chorób, co rusz pojawiały nowe "rzeczywiste" objawy chorób, od gardła , płuc ,oddychania, serca, po bóle brzucha, niedowlady, mrowienia, zawroty głowy, teraz pojawił się rzeczywisty wróg. Chodziłem 2 lata na terapię psychologiczną, kiedy uporalem się z problemami pojawił się rak. Zawsze dbałem o swoje zdrowie, uprawiałem wiele sportów, czasem może nadmiernie. Dlatego tak trudno mi się oswoić z tym wszystkim, ale będę próbował. CARPE DIEM - prosta myśl, szczęśliwi Ci ,którzy potrafią ją zastosować w praktyce.Dziękuję za słowa otuchy.
  • 7 lat temu
    Sławek w pierwszym roku po operacji powinno się robić usg co 3 miesiące, co pół roku rezonans jamy brzusznej i raz w roku rtg płuc. Zatem lekarz postąpił zupełnie prawidłowo, kierując Ciebie na badania kontrolne. Ja mam to szczęście, że przez tę całą chorobę przeprowadza mnie mój przyjaciel urolog-onkolog. Uczestniczy w różnych międzynarodowych sympozjach i przywozi mi najnowsze newsy na temat tego obcego. Z całą stanowczością twierdzi, że jestem zdrowa. Ja oczywiście mam chwile zwątpienia, ale wiem, że pozytywne nastawienie jest niezwykle istotne. Zatem Sławku głowa do góry ! Będzie dobrze. Na pewno masz jeszcze wiele rzeczy do zrobienia na tym świecie. :)
  • Necza podziel się z nami tymi "newsami" z międzynarodowych sympozjów. :D
  • Sławek, co do mojego "optymizmu", mam świadomość swojej choroby i etapu zaawansowania mimo, że nie był to jasnokomórkowiec. Jestem realistką i wiem jakie są statystyki pięcioletnich przeżyć, choć nie wszystkie są wiarygodne. Niektóre np: podają, że w III stadium przeżycie jest 20, 30% inne zaś, że 64, 70%. Nie należy zatem kierować się statystykami, wszystko zależy od indywidualnych cech chorego. Nie bez znaczenia jest kondycja, stan ogólny jak również i stan psychiczny. Dobra psychika to ponoć 50% szans wyleczenia. Mnie też dopada tzw.załamka i myślę sobie, że pewnie długo już nie pociągnę, ale co? położyć się do trumny i czekać na śmierć? Jakaś motoryka życia być musi. Viomi masz rację, lekarze nie mówią zbyt dużo, może dlatego, że są świadomi wielu zmiennych w tej chorobie. Oglądałam kiedyś wykład młodego onkologa /od nerek właśnie/ Jakuba Żołnierka, że ten rak ma to do siebie, że może puścić przerzut i nie musi. I to na każdym etapie zaawansowania klinicznego. A wiec tak czy siak pewności nie ma, ciągle żyjemy w zawieszeniu. No ale jak mawiał mój zaprzyjaźniony lekarz /też takowego mam, nie onkolog/ w medycynie nie ma 100% pewności. Pozdrawiam wszystkich serdecznie <3 <3 <3
  • 7 lat temu
    gosia61 w swoim ostatnim wpisie zawarłaś całą istotę naszej sytuacji - indywidualne cechy są istotne, jak również dobra psychika i pozytywne myślenie. Niedawno robiłam usg i pani doktor, która je wykonywała powiedziała, że ma pacjenta, który miał usuniętą nerkę z powodu raka - uwaga - 20 lat temu ! Postęp medycyny jest ogromny, zatem wierzmy, że my pożyjemy jeszcze co najmniej 40 lat. I tego wszystkim nam życzę. <3 <3 <3 <3 <3
  • Necza witaj ja też jestem ZA. Wiem że można. Kocham swoją żonę chcę walczyć razem z nią. Trzymajcie się zdrowo.


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat