Witajcie.
Wczoraj dowiedziałam się, że moja cytologia jest zła. Rak szyjki macicy.
W poniedziałek wyniki histopatologi więc będzie wiadomo coś więcej.
Trochę szok bo cytologia z przed 14 miesięcy nic nie wykazała. Staram się trzymać ale trochę ciężko.
Mam 37 lat.
Troszkę to czekanie męczące jest.
Chciałabym aby już było po wszystkim.
Mam taki charakter, że nie lubię tkwić w zawieszeniu:-)
Lubię działać a tu nie mogę bo nie odemnie to zależy:-(
Chciałabym żeby już go ze mnie zabrali;-)
Prochę się boję narkozy, że się nie obudzę:-(
Niby miałam robioną dwa razy w życiu ale różnie bywa ryzyko jest zawsze.
....a drugą przeszłam ja/bardziej oszczędzającą czyli laparoskopowo, bez cięcia. Miałam zapowiedziane, że jeśli się nie uda w ten sposób to będą ciąć.Moja lekarka okazała się jedną z najlepszych na świecie, nigdy przenigdy jej nie zapomnę a Ona wie doskonale jak bardzo jesteśmy Jej wdzięczni. Po operacji do mnie przychodziła, pytała, próbowała rozładować stres i strach w oczach u mojego męża. Do dzisiaj my to naprawdę mile wspominamy choć jak to teraz piszę, to rzeczywiście może to brzmieć irracjonalnie podczas gdy większość osób raczej narzeka na szpitale i służbę zdrowia. Pozdrawiam i ściskam
Anysz bardzo się cieszę,że znasz już konkrety bo niepewność w tym wszystkim bardzo szkodzi; tak też myślałam,że niemożliwa jest operacja już za kilka dni a dopiero za jakiś tydzień bo to poważna sprawa, Ty sama musisz również się do niej przygotować, psychicznie się nastawić, wyciszyć się...wiem, że nie jest to proste ale dasz radę.Najważniejsze jest to, że możesz wszystko usunąć !! My trzymamy kciuki mocno mocno. Do czasu operacji pytaj o co chcesz. Ja nie wiedziałam do czasu rozmowy z lekarką mnie operującą w szpitalu jak będzie ta operacja wyglądać, możliwości jest kilka, jedną przechodziła Agnieszka76 (która dzisiaj jest przeprzeszczęśliwa
Już po wizycie u ordynatora😊
Jutro o 7.30 mam się stawić w szpitalu bo będzie consilium i podejmą decyzję kiedy moja operacja. Najprawdopodobniej będzie to w poniedziałek lub wtorek.
Do wycięcia wszystko łącznie z jajnikami dla pewności.
Rokowania dobre i bardzo duże szanse na całkowite wyleczenie bo gnojek jeszcze mały.
Oczywiście wszystko napewno będzie wiadomo jak zbadają to co wytną ale jestem pozytywnie nastawiona😊
Miłego dnia kochane dziewczyny
Witajcie dziewczynki:-)
Po wizycie u onkologa sytuacja wygląda następująco.
Rokowania pozytywne:-)
Do wycięcia wszystko łącznie z węzłami chłonnymi.
Jak dobrze pójdzie to operacja w ten piątek lub w poniedziałek.
Jutro rano mam się stawić u ordynatora w szpitalu i ustalić co i jak :-)
Jeszcze trochę nerwów mnie czeka ale po dzisiejszej konsultacji nastawienie pozytywne:-)
Anysz a Ty wiesz,że ja też tak byłam bojowo na to wszystko nastawiona. Mój mąż miał mokre oczy od początku, chłopcy wypytywali, dociekali a ja nastawiona byłam jak na wojnę. Może to wynika z charakteru ale rzeczywiście do dziś uważam, że jeśli życie serwuje nam kłody pod nogi to nie ma co .... trzeba działać, podchodzić do tej walki zadaniowo.Ja tak uważam.To zdecydowanie pomaga, przynajmniej mi takie nastawienie pomogło.Czy płakałam ? A pewnie, ryczałam, krzyczałam, straszne to było ale potem ocierałam oczy żeby też nie zwariować i umawiałam się z lekarzami, dociekałam co i jak, wyszukiwałam kobiet które mają chorobę już za sobą i dopytywałam jak sobie z tym radziły. Ja jestem z dużego miasta, mamy tu znany ośrodek onkologiczny ale ja zdecydowałam się na inny szpital. Wiedziałam dokładnie co mnie czeka i w zasadzie mnie nie dziwiło nic. Agnieszka76 napomknęła o rodzaju operacji u mnie. Ja miałam radykalną histerektomię przeprowadzoną laparoskopowo. Usunięto wszystko łącznie ze wszystkimi węzłami chłonnymi. Tuż przed operacją moja lekarka mnie poinformowała, że będzie stawać na głowie,żeby się udało laparoskopowo usunąć wszystko ale jeśli się nie uda to będę miała cięcie. Ja na to ok Pani Doktor, wszystko proszę robić, ja dam sobie radę ze wszystkim, mam dla kogo żyć i się dostosuję. No teraz to brzmi nawet heroicznie ale ja tak mówiłam na poważnie. Wiedziałam, że potem dopadnie mnie menopauza ze wszystkimi jej skutkami ale co tam menopauza jak mowa jest o raku...rozumiesz ? Szereg badań przygotowujący mnie do radykalnej też był dyskusyjny bo nawet tu na tym portalu odbierałam głosy,że tego a tamtego badania nie powinno się robić jednocześnie...Ale ja zaufałam fachowcom. I się nie zawiodłam. A teraz ? A teraz jestem prawie 2,5roku od mojej radykalnej. Żyję całkiem nieźle, bardzo szybko wróciłam do pracy ale nie wariowałam, uważałam, żeby nie nosić nic ciężkiego ani się nie forsować przynajmniej jakieś 2miesiące od operacji, od zawsze biegałam i to się nie zmieniło, sex oczywiście jak najbardziej z tą różnicą,że teraz niepotrzebne nam jakiekolwiek zabezpieczenia. Jedyne co się zmieniło u mnie przynajmniej to najpierw co kwartał a teraz co pół roku niezbędne są kontrolne badania. Trzeba je robić, licho nie śpi. Nikt nigdy nie powiedział mi, że rak nie wróci. Uff rozpisałam się bardzo ale jestem przekonana,że może przyda Tobie się kilka rad ode mnie bo kto inny jak nie my kobiety możemy być dla siebie w takich sytuacjach podporą. Trzymaj się i dawaj znać na bieżąco.