W imieniu taty

7 lat temu
Witam serdecznie. Chcę pomoc mojemu tacie, który w piątek otrzymał diagnozę rąk. ? Byliśmy u 2 onkologów i jednego profesora specjalizującego się w chorobach układu pokarmowego i niestety wszyscy potwierdzili diagnozę. Guz jest wielkości 6 cm i są nacieki na węzły chłonne oraz zmiany na wątrobie. Tata nie wie o przerzutach. Nie powiedzieliśmy mu ze strachu , że straci wolę walki i się podda. Mam kilka pytań i mam nadzieje uzyskać tu kilka pomocnych odpowiedzi. A mianowicie zbieram opinie na temat lekarzy w onkologii w Gliwicach? Jeszcze nie zdecydowaliśmy gdzie operować. Jaką klinikę i jakich lekarzy możecie polecić? Mieszkam w małym mieście i w tutejszym szpitalu jest oddział onkologii, ale ogólnie nasz szpital ma renomę "umieralni" i nie ma tu dobrych specjalistów. Najbliżej mamy Wrocław, ale jak będzie potrzeba to pojedziemy na drugi koniec Polski. Pomóżcie dokonać wyboru. Wiem, że czas gra ogromną rolę dla tego liczę na waszą pomoc.
52 odpowiedzi:
  • Nie odzywałam się bo było kiepsko. I napiszę Wam prawdę. 21 listopada zmarła Ania, z którą walczyłam prawie rok, 29 listopada zmarła Agnieszka, z którą byłam w ciągłym kontakcie w walce z rakiem żołądka. I wpadłam w spiralę śmierci-teraz mogę to powiedzieć-mój mózg przestał walczyć, a ja się załamałam. Nie jadłam, nie brałam Lamininy ani pasty CBD, które bardzo mi pomagały. NIKT O MNIE NIE WALCZYŁ - mąż miał tylko pretensje, że się nad sobą użalam i nawet nie podłączał mi kroplówek przed wyjściem do pracy, gdy ja od kilku dni nie jadłam nie piłam i wymiotowałam już tylko kwasem z żołądka. Pomagali mi znajomi ze służby zdrowia zakładając wenflony i podając kroplówki, gdy mogli. Innych wstydziłam się prosić o pomoc gdy mąż nie chciał mi pomagać. Doszło do perforacji żołądka, zapalenia otrzewnej i w niedzielę rano ze strasznym bólem brzucha i bólami pod obojczykami trafiłam do szpitala. Niestety nie wykonano badań obrazowych a ból po silnych lekach dożylnych się zmniejszył i wysłano mnie do domu. W nocy dzięki temu, że mam koleżankę, która pracuje w szpitalu i miała dyżur trafiłam na stół operacyjny jednego z miejskich szpitali. Gdy lekarz usłyszał jakie mam objawy zlecił rtg klp i jb i stwierdził perforację żołądka. Uprzedził mnie, że jeśli dziura jest w zajętej nowotworem części żołądka to nie będzie mógł nic zrobić. Bóg sprawił CUD-perforacja była w zdrowym kawałku, lekarz zaszył, musiał przyszyć trochę do chorych tkanek ale się udało. A ja zrozumiałam, że nie mogę umrzeć - jeszcze nie. I zaczęły się schody, brak opieki i jakiejkolwiek informacji w szpitalu, pretensje lekarzy i pielęgniarek, że muszą do mnie przychodzić bo źle się czuję. I brak jakiejkolwiek szansy na święta w domu. Do tego wspomnienie sprzed 12 lat gdy spędzaliśmy Boże Narodzenie w szpitalu z moim teściem chorującym na raka płuc. Teść umarł 27 grudnia dzień po świętach i bałam się, że i ze mną tak będzie. Poprosiłam o pomoc psycholog z którą kiedyś pracowałam i ona zadzwoniła do mojej firmy i poprosiła by zaczęli mnie odwiedzać. I mimo, że nie chodzę do pracy od 1,5 roku a przed chorobą pracowałam tam tylko przez rok cały czas ktoś był przy mnie od samego rana do wieczora. Myły mnie, nacierały, klepały, masowały, wyciągały z łóżka, robiły cuda. Pielęgniarki zaczęły inaczej na mnie patrzeć, ja zaczęłam zadawać pytania lekarzom i mimo wielu ich zaniedbań, które kwalifikują się do sądu jestem w domu. DLATEGO WIEM, ŻE TO WAŻNE I BĘDĘ GŁOŚNO KRZYCZEĆ - DBAJCIE O PSYCHE SWOICH BLISKICH - BEZ TEGO A NIE BEZ CHEMII NIE MAJĄ ŻADNYCH SZANS
  • Alicja79 trzeba byc dobrej mysli. Ja tez mialam pokazane jalies przerzuty w okolicach sledziony i gdzies tam jeszcze. Na szczescie po 3 chemiach okazalo sie, że troche sie zmniejszylo i mogą operowac, na wszelki wypadek dali mi jeszcze 4 chemie. Później jak wiesz operacja, wycieli żołądek, sledzione i kawalek przepony. Teraz dostalam wyniki histopatologiczne i wszystko jest ok czyli wyciete. Teraz czeka mnie chemia i radioterapia. Troche sie tego boje ale dam rade, musze! Pamietajcie, najwazniejsze to wiara. Ja caly czas wierzylam w operację i udalo się. Nie poddawajcie sie, tata poradzi sobie z chemia. Pierwszy tydzien po podaniu zawsze jest ciezki a pozniej z dnia na dzien coraz lepiej. Ja pierwszy tydzien praktycznie nic nie jadlam tylko spalam. Pozostałe 2 tyg nadrabialam. Trzymam kciuki za tate
  • Monika1977 cieszę się, że się odezwałaś ze napisałaś i wyrzuciłaś to z siebie. Straszne to co przechodzisz bez wsparcia tych, którzy są najbliżej i to właśnie na nich powinnaś móc liczyć. Niestety w życiu często układa się nie tak jak byśmy tego chcieli. Ale Twój czas jeszcze nie nadszedł! Jeszcze nie! Teraz jest czas na to, żeby pokazać mężowi, że jesteś silna! Ze poradzisz sobie nawet bez jego wsparcia! Teraz jest czas na to, żebyś mogła pokazać tym, którzy Ci pomogli, że ich poświęcony czas był czegoś wart. Że i oni mogą liczyć na Ciebie. Wierzę w Ciebie! Żałuję, że i ja nie mogę Ci pomóc, być przy Tobie. Ale jestem serduchem <3 tak więc, szczęśliwego Nowego Roku! <3 <3 <3 <3 <3 <3 A mój tata, po pierwszej chemi czuje się teraz dobrze. Na święta nawet pozwolił sobie na małe conieco jedzeniowe; ) Jednak przyszedł tez dzień smutku, bo zaczęły mu włosy wypadać ;( chemia powaliła mu żyły ;( tłumacze mu,ze to wszystko to nic, najważniejsze, że go nie boli. To znak se jest lepiej i nie może się przejmować takimi drobnostkami jak włosy, one dorosną. Zaczęłam tez myśleć nad tym, żeby poszukać mu jakiegoś psychologa. Mimo, że póki co nie przejawia oznak załamania, mam świadomość, że taki moment nadejdzie. W poniedziałek po sylwestrze zaczyna druga chemię. Martina na szczęście na wątrobie nie ma tych przerzutow, które podejrzewali. Ty też dasz radę! Wierzę w to z całych sił <3 świat jest okrutny, ale musicie jeszcze na niego popatrzeć;) jest cze nie jedna bitwa przed nami wszystkimi do wygrania i my je wygramy. Tylko odzywajcie się. Pozdrawiam was i całuje
  • Witaj Alicja79 witajcie koleżanki macie macie nas .My mamy Was ,to jest takie wspólne dzialanie.Alcija ,martina25 jestescie wielkie i wielkie są Wasze serducha ,potraficie mimo własnych cięzkich spraw pisać tutaj wspierać się .To cudowne <3 <3Tak trzymajcie jest naf juz liczne grono osób z takimi problemami jak Wy rozszerzajcie sie w poznawaniu ludzi to pomaga.A niebawem ,może ;)zrobimy duuuuuuże spotkanie dla Was i dla tych co tak dzielnie walczą z tym dziadostwem.Póki co ja też przesyłam Wam pozytywną energie musi być dobrze ,musicie wygrać Kochane <3 <3 :D :D
  • Alicja79 bardzo Ci dziękuję za dobre słowo, staram się walczyć z całych sił i zmęczyło mnie robienie mojemu mężowi dobrego PR tylko dlatego, że wstyd mi przed ludźmi, że myśli tylko o sobie. Prosiłam, tłumaczyłam, błagałam ale odbiłam się od ściany jego obojętności i nienawiści, którą zionie do mnie. Dzięki dobrym ludziom wychodzę z tego i walczę mimo, że mój stan zdrowia bardzo się pogorszył a waga w ciągu 3 tygodni z 54kg spadła do 46kg a badania krwi są słabiutkie. Walczyłam tyle czasu dla siebie, syna i dobrych osób, które mnie wspierają i każdego dnia oni także dziękują za to co ode mnie otrzymali dotychczas i to daje mi mnóstwo siły. I skoro dane mi było wrócić do życia to nie zmarnuję teraz tej szansy i wracam do czynienia dobra innym a nie zajmowania się sobą Bardzo Wam kochani dziękuję i proszę trzymajcie się bo jak nie my to kto? Razem możemy wszystko:)
  • 7 lat temu
    Hej monika1977. Jestem z innego forum ( nerki ) , ale jak przeczytałam twoje posty to się we mnie zagotowalo. Ten twój mąż to JEDEN WIELKI K.....AS!!!! Mój mąż też mnie w sumie nie wspierał, Ale on sądzę bał się i uciekał od problemu omijając ten temat, ALE ŻEBY MÓWIĆ, ZE UZALASZ SIĘ NAD SOBĄ?! Co za cholerny dupek. Kochana trzymam za Ciebie kciuki, będę myśleć i modlić się za Ciebie. A jak pokonasz raka - a tak będzie to pierwsze co to złóż papiery rozwodów, bo nikt nie zasługuje na takie traktowanie. Twój masy jak ma problem z twoją chorobą to pamiętaj: TO JEGO PROBLEM I ON POWINIEN COŚ Z TYM ZROBIĆ. Może pokaż mu tego posta to zacznie myśleć. Ściskam Cię serdecznie.
  • Witam. Mój Tata jest po całkowitej resekcji żołądka (rak trzonu). Po wysłaniu wyciętej części żołądka na badanie wynik przyszedł, że wraz z żołądkiem było 5 małych węzłów chłonnych wolnych od nacieku raka 0/5. Teraz mamy dylemat, gdyż 9 stycznia ma skierowanie na jakąś chemioterapie i radioterapię w celu "dokończenia leczenia". Jaką terapie przyjmował Pani Tata? tzn. może nazwy danych leków? Bo szczerze mówiąc sceptycznie jesteśmy nastawieni na chemię. Wiek 68 lat.
  • 7 lat temu
    Witaj Norbert123z, bądźcie dobrej myśli, moja teściowa przeszła całkowitą resekcję żołądka w wieku 77 lat. W pobranych wycinkach były przerzuty do węzłów chłonnych. Zastosowano chemioterapię i radioterapię, było ciężko, ale nie poddawała się. Teraz ma 82 lata, czuje się bardzo dobrze, je już prawie wszystko, oczywiście w granicach rozsądku i tylko dwa razy do roku jeździ na badania kontrolne. Nastawienie chorego jest bardzo ważne, życzę by i u Was wszystko skończyło się dobrze. Pozdrawiam serdecznie.
  • Agnieszka76 napisz proszę co u mamy, jak sie czuje. Ja cały czas o niej pamiętam i trzymam mocno za nia kciuki.
  • Jesli ktos ma kontakt na dobrego dietetyka to ja bardzo proszę. Niby dostalam jakies wytyczne ale takie ogólne typu nie wolno grzybów, a pieczarki? Przeciez sa lekkie i nawet male dzieci moga jesc. Prosze dajcie namiary na kogos od zoladka


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat