rak jasnokomórkowy u męża

7 lat temu
Pozwólcie, że się przedstawię. Mój mąż od początku roku miał ból lewego biodra. Myśleliśmy, że to od kręgosłupa, bo wcześniej miał z nim małe problemy, ale w końcu gdy nie przechodziło wybrał się do lekarza. Od jednego do drugiego i w końcu wyszło, że na biodrze to przerzut raka najprawdopodobniej nerkowokomórkowego. W dalszej diagnostyce wszystko się potwierdziło - rak nerki lewej, doszły jeszcze przerzuty na wątrobie - 1 mały guzek. W lipcu w Krakowie u prof. Chłosty miał wyciętą część nerki - stwierdził profesor, że guz jest korzystnie usytuowany i że warto zostawić część nerki. My także się ucieszyliśmy z tego - zawsze warto mieć część niż nic (tak w razie przerzutów, czy innych sensacji). Ale mąż nie mógł dojść do siebie po tej operacji - brak apetytu, ciągły ból brzucha, mdłości. Doszło do tego, że byliśmy na pogotowiu i że został pacjentem poradni leczenia bólu. Wszyscy lekarze mówili " po częściowej nefrektomii długo dochodzi się do siebie, brzuch może boleć". No i cierpiał tak mój biedny mąż 2 miesiące aż do czasu gdy podczas radiologi lekarz zlecił mu scyntygrafię. Wyszło z niej, że reszta kości jest czysta tylko koło tej nerki coś się dzieje - 15 cm. balon z płynem i ogólnie płyn w jamie brzusznej. Zgłosiliśmy się znowu na Grzegórzeckiej i tam oczywiście przyjęcie na oddział. Próbowali przez przewód moczowy dojść do tej nerki (mąż mówił, że to najgorsze co do tej pory przeszedł - pierwsze na żywca, a później znieczulenie w kręgosłup) - ale nic z tego nie wyszło. Zrobili operację i okazała się, że ta w części nerka po prostu w jakiejś części nie odprowadzała moczu do pęcherza tylko leciało do balonika i część do jamy brzusznej. Zatruwało organizm. Dobrze, że nie zrobiło to więcej szkód!!! Obecnie jest 1,5 tyg. po operacji całkowitego wycięcia nerki i czuje się dobrze. W czwartek kolejna - druga- seria sutentu (przełożona wizyta o tydzień ze względu na gojenie rany). Na scyntygrafi wyszło jeszcze, że ten guzek na wątrobie zmniejszył się, ale doszło kilka mniejszych. Jak myślicie - lekarz zostanie jeszcze przy sutencie? Myślę, że za krótki czas upłynął, żeby odstawiać - tylko 1 seria. Jakie macie doświadczenia co do kliniki urologi i onkologi w Krakowie, bo ja po tych przejściach to już sama nie wiem? Pozdrawiam wszystkie nereczki! Wiecie ja osobiście nie mam raka - ma go mój mąż - ale ja się czuję jakbym ja go też miała. Zawsze mówię, że np. w czwartek mamy chemię, w środę mamy badania itd. Niech się ktoś wypowie i da mi może trochę i konkretnych informacji i może trochę nadziei.
7 odpowiedzi:
  • 7 lat temu
    Skonsultuj przypadek męża w Warszawie u prof.Szczylika. To jedyny onkolog w Polsce który jest specjalistą od nerek.
  • 7 lat temu
    Marta.1 spokojnie. jak mąż dostaje sutent to dobrze. Cieszcie się "szczeście w nieszczęsciu", że ten mocz uciekający do jamy brzusznej nie spowodował większych kłopotów jak np. zapalenie otrzewnej itp. Poza tym tak jak napisał Waldek warto wybrać się do prof. Szczylika. Sama nie byłam, ale nie słyszałam żadnej negatywnej opinii, wręcz przeciwnie same dobre.
  • Marta.1 konsultacja nie zaszkodzi w Warszawie a może będzie lepiej ,najważniejsza sprawa to mieć zaufanie do lekarza prowadzącego ,po co się męczyć.Pozdrawiam Was .
  • Marta1 myślę podobnie jak Wiola71, konsultacja nie zaszkodzi i najważniejsze, ze mąż teraz czuje się lepiej. To duży plus. Będzie wszystko dobrze. Pozdrawiam:)
  • Marta1 myślę podobnie jak Wiola71, konsultacja nie zaszkodzi i najważniejsze, ze mąż teraz czuje się lepiej. To duży plus. Będzie wszystko dobrze. Pozdrawiam:)
  • 7 lat temu
    DoMarty.Analizujemy z mama wasze doswiadczenia i operacje na klinice urologii.wydaje nam sie ze twoj maz byl w tym samym czasie w szpitalu co moja mama.mama miala operacje13 lipca,czekala tydzien na zabieg usunięcie nadnercza bo prof.nie było.jezeli chodzi o onkologie to mamy mieszane uczucia.znajomy nasz ktory ma kolege lekarza odradzil nam onkologie na Śniadeckich. Ale powiem Ci tyle ze oprócz sutentu powinien miec lekarstwo na na kosci.
  • 7 lat temu
    Witam jesteśmy po wizycie u prof.Szczylika. 28.października mama idzie.na oddział. Bedzie leczenie systemowe.Oprócz tego będzie konsultacja ortopedyczna, prof. Zastanawia sie nad wstrzyknieciem cementu do kręgosłupa,dokladnie w kręgu L5, poniewaz tam jest najwieksza zmiana i juz chce ja wzmocnic. Mama zadowolona, uścisk dłoni.prof.juz ja uzdrowil.


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat