Realia naszych szpitali

7 lat temu

Na dziś miałam wyznaczony  termin przyjęcia do szpitala. Zgłosiła się o 9.00  tak jak wskazano. Jest godz. 11..25 a ja dalej czekam bo nie mam łóżka. Panią jedną położono na korytarzu. Jestem załamana bo nie mam ochoty leżeć w korytarzu. Brak poszanowania godności i intymności, dyskomfort psychiczny. Co radzicie?

32 odpowiedzi:
  • 7 lat temu

    Agnieszko, napiszę Ci moją historię. 11 sierpnia mąż był na wizycie kontrolnej, onkolog stwierdził stabilizację choroby nowotworowej, natomiast płyn w  jamie brzusznej, podwieszone jelito określił jako podniedroznosc (możliwość powikłania po radioterapii albo zrost pooperacyjny)kazał obserwować i ewentualnie konsultowac z chirugiem. W nocy z 15/16 sierpnia mąż dostał silnych bólów brzucha i trafiliśmy na chirurgie naszego powiatowego szpitala. I... zaczęło się! Usłyszałam, że mąż jest w stanie terminalnym, przerzuty są w całej jamie brzusznej i nie da się nic zrobić. Kiedy usiłowałam tłumaczyć, że pięć dni temu usłyszałam co innego, nikt nie słuchał. Prosiłam i błagalam o konsultację onkologiczna, ale znów usłyszałam, że powinnam się cieszyć, że mąż leży na tym oddziale, bo należy mu się tylko oddział paliatywny. W końcu zaczęłam walczyć, za poradą Rzecznika praw pacjenta, złożyłam formalny wniosek do dyrekcji o przeniesienie męża do ośrodka onkologicznego. Niestety dyrekcja stanęła po stronie ordynatora chirurgii, a mnie wysłała do psychologa i szpitalnej kaplicy. Wtedy dostałam szału, objezdzilam okolicznych onkologow i chirurgów onkologicznych, po awanturze w dyrekcji, kiedy już sama załatwiłam miejsce w szpitalu klinicznym na oddziale chirurgii onkologicznej łaskawie wysłano męża na konsultację, o ironio losu trafiliśmy na onkologa który badał męża właśnie 11 sierpnia. Nie muszę pisać, że kiedy opowiedzalam jakie słowa usłyszałam, był w  szoku. Potwierdził w konsultacji, co powiedział, wcześniej, czyli, że badania obrazowe nie potwierdzają wznowy. Powiedział mi też, ze nie wiadomo co zastana chirurdzy w brzuchu (być może być to naciek nowotworowy), ale bezwzględnie męża należy leczyć. Po kolejnych przebojach (wypis, transport, itp) mąż leży na chirurgii onkologicznej, czeka na poniedziałek bo ordynator ma ustalić plan działania. Obrzęki powoli ustępują (po diuretykach i albuminach). Cokolwiek będzie się działo dalej, wiem, że zrobiłam wszystko co mogłam. A ordynator tego oddziału powiedział bardzo mądre zdanie "... Chce pani być pewna, że jeżeli mąż przegra, to z rakiem, a  nie z niedroznoscia... Tak, chcę być pewna! I mam nadzieję, że to tylko niedroznosc, z którą chirurdzy dadzą sobie radę. A porównując postawę lekarzy tam i tu... brak słów i tyle. 

  • 7 lat temu

    Agnieszka76  chyba nie ma co się zastanawiać co jest ważne w zderzeniu w walce z chorobą bo zarówno lekarz i jego profesjonalizm plus empatia i cholerne procedury które muszą mieć miejsce. Te dwie rzeczy są zawsze i jeśli do tego dodamy patrzenie na ludzi chorych jak na ludzi właśnie a nie jak na cyferkę w statystykach to wspólnie możemy odnieść sukces a pozytywne nastawienie pacjenta to sukces prowadzącego lekarza. To takie proste...że aż nie do uwierzenia.

    Życzę Twojej mamie cierpliwości i wyjścia na prostą, mając tak oddaną córcię jak Ty to się musi udać !!

  • 7 lat temu

    Niestety Agnieszko wszyscy walczymy z systemem jednak słowo NFZ działa jeszcze na nich bo oni boją się kontroli bo gdy zostaną skontrolowani to zawsze coś im znajdą. Wytrwałości w tej ciężkiej i nierównej walce potrzeba i siły!!!!😞

  • 7 lat temu

    nie da się leczyć prywatnie u wszystkich lekarzy. Wizyty i badania pochłonęłyby wszystkie pieniądze a i tak byłoby za mało. A z czego życ? 

  • 7 lat temu

    Niestety, co się dzieje ze służbą zdrowia przechodzi już ludzkie pojęcie... A będzie jeszcze gorzej. Ja już się nauczyłam, żeby do każdego lekarza chodzić prywatnie.

  • Zainspirowaliście nas w tej dyskusji do takiego artykułu: Pacjenci onkologiczni negatywnie oceniają rolę lekarzy rodzinnych w diagnozowaniu raka. Zajrzyjcie do Magazynu i w komentarzach piszcie też o swoich doświadczeniach. Zachęcamy :)

  • 7 lat temu

    Wygląda na to że zmiany w systemie opieki zdrowotnej od 1 X pogorsza nasza sytuacje. Część poradni funkcjonujących poza szpitalami może pozostać bez kontraktu bo wszystko maja przejąć szpitale. Nie wyobrażam sobie tego

  • Viomi o właśnie o to powinno się zapytać eh ,zdziwiona byłam tą wypowiedzią ,kiedy pan siedzący na poczekalni obok mnie a chory na serce mówił ,ze taki puls jest groźny .Agnieszko tak słucham kardiologa teraz i nawet tych pacjentów co taki stan jest im znany .Czasami jestem zasmucona ,ze lekarz nie uwrazliwic pacjenta ,tylko robi olewke . A zna mnie przecież i wie ,ze panikarą nie jestem i czego takie zachowania uczą ?by pytać pacjentów ,czytać net ,a przecież lekarze odradzają taką  ścieżkę zdobywania wiedzy .Załamka .

    Wpis edytowany dnia 25-07-2017 10:57 przez sierotka
  • 7 lat temu

    Często właśnie bywa, że lekarze rodzinni bagatelizują objawy pacjentów a następnie niestety jest już za późno.

  • 7 lat temu

    A może zapytać rodzinnego co by zrobił gdyby miał taki puls? Ewentualnie ktoś z rodziny?



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat