Mój rak piersi
Hmm... od czego zacząć? Mam na imię Ania, lat 49.
Miałam nowotwór endometrium, G1 (śluzówki macicy). Pewnego pięknego dnia , półtora roku po udanej operacji, będąc na badaniu kontrolnym usłyszałam że jest wszystko super i teraz możemy się zacząć spotykać rzadziej (raz na 6 miesięcy, tak kontrolnie:) Dzień był cudowny, ja dodatkowo po USG, które dodało mi pewności, że naprawdę jestem zdrowa, czekałam jeszcze na mammografię, mój wiek pozwalał na takie badanie bez skierowania, było to moje pierwsze tego typu badanie w życiu, pierwsze i nie jedyne...
Idąc na mammografię miałam nadzieję, że wynik będzie dobry i cała szczęśliwa nareszcie odpocznę od chorowania. Martwił mnie jednak fakt, że w grudniu 2011 jeden sutek na ponad miesiąc był dosłownie wessany w pierś, po czym znów powrócił na swoje miejsce.
-
no u mnie nie ma bocianow hehe :) no ale mysle ze nie spanikuje i ze bedziemy dzialac :)
-
Emma zapomniał że w Ameryce wszystko jest inaczej:) Ale pola kapusty chyba są :) więc może tam szukajcie:) Moja babcia mówła żeby nie szukać w bigosie bo będzie rude:)
-
eliza
ok bede pamietala :) hihi :)
-
Elza, piekne o tym bigosie!
-
Witam wszystkich! Dziewczyny zrobiłam badania piersi i jamy brzusznej- wszystko jest dobrze. Pełna radość i mam nadzieję że tak pozostanie. Co tam lekko większa tusza po Tamoxifenie, mała sztywność ręki i czasami złe nastroje. Świat zaczyna być piękny i nawet moje 50 urodziny nie przytłaczają. Gdy zachorowałam pragnęłam ich dożyć ,- i stało się. SUPER!! Nie wiem czy kiedyś cieszyłabym się z upływającego czasu, żadna kobieta tego nie lubi, a dziś czas bez zmian po zwalczeniu "Przyjaciela raczka" jest moim sprzymierzeńcem . Mam nadzieję że u Was wszystko dobrze, że Nowy Rok przyniósł także Wam tylko dobre wieści.
-
bro01
super !!! bardzo sie ciesze ze wyniki masz dobrze :) milo sie czyta takie wiadomosci :)
-
Mam nadzieję, że każda z nas jeśli nie teraz to za chwilę to napisze. A nas chorych niestety coraz więcej. Teraz zachorowała moja szwagierka, właśnie jest po operacji. Niestety operacja musiała być radykalna: pierś i węzły. Czekamy za wynikiem, ale już dziś lekarz przewiduje kolejno chemioterapię a następnie radioterapię. Wierzymy jednak że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Kolega "raczek" nie opuścił zatem mojej rodziny ale może już dziś nas tak nie przeraża, moje doświadczenia pozwoliły tym razem nam nieco inaczej na niego reagować. Jesteśmy silniejsi i mamy większą wiedzę dotycząca leczenia i postrzegania problemu . To chyba nam pomaga. Trzymam za nią kciuki jak i za nas wszystkie. :))
-
To faktycznie was "dopadło". Ale w grupie łatwiej:)
-
bor01,
ja tez patrze z wielka radoscia na uplywajacy czas
ja tez mam wrazenie, ze duzo osob choruje, tez kilka dni temu dowiedzialam sie o nastepnej osobie chorujacej na raka piersi
kazda osoba, ktora zyje kilka lat po tym wszystkim, daje ogromna nadzieje
-
to prawda dużo osób choruje ale mam nadzieję ze coraz więcej przeżywa.