https://faqrak.pl/forum/post/l...
Wpisz tutaj swój post .
https://faqrak.pl/forum/post/l...
Wpisz tutaj swój post .
Mysza, ja wróciłam tak jak ustaa, tzn pod koniec października skończyłam leczenie, na początku maja kolejnego roku skończyłam zasiłek rehabilitacyjny, wybrałam zaległy urlop, nową "gruszkę" i pierwszego lipca wróciłam do pracy. Ja nie miałam co ukrywać. Przed leczeniem odchodziłam z pracy w takim stanie, że nie mówiąc nic każdy wiedział o co chodzi. Nowym pracownikom się nie chwalę, ale stara załoga wie i wspiera. Ja mam dodatkowo stomię a w międzczasie miałam jeszcze nefrostomię. Teraz pracuję zdalnie. To mnie dobija, wpędza w podły nastrój. Z jednej strony nic mnie nie rozprasza i pracuję nawet szybciej. Z drugiej obecność ludzi bardzo mnie pokrzepia. Ja jestem 2 lata i 8 miesięcy po radykalnej.
dziękuję za Wasze odpowiedzi 🙂 Ja wracam nie długo i zastanawiam się czy temat zdrowia potraktować jako coś osobistego czy też powiedzieć szczerze co mi się przytrafiło. Do tej pory miałam różne doświadczenia- i pozytywne i negatywne. Ludzie różnie reagują na naszą chorobę 🙄 czasem oceniają... Czasem zadają trochę dziwne pytania... np. "a z tym to się da żyć??"- ech a co ja tu robię jak nie żyje właśnie... 😉 Pewnie zdecyduję na bieżąco, byłam ciekawa jak inne dziewczyny sobie z tym poradziły 🙂
Mysza, ja uważam, że to my musimy oswoić ludzi z naszą chorobą. Ogólnie ludzie zdrowi boją się raka a ludzie chorzy różnie sobie z chorobą radzą. Pamiętam jak jeden kolega, wesoły chłopak, na mój widok milkł i nie wiedział jak się zachować. Po kilku dniach to ja pierwsza zagadałam, pogadaliśmy głupoty i od tego czasu jest ok. Nie musisz przyklejać sobie na czole plakietki: hej, miałam raka. Ale też nie wstydzić się choroby. U mnie w pracy ostatnio kolega stracił żonę, też zmarła na raka, i muszę przyznać, że mimo iż wiem jak to jest, ciężko mi było rozmawiać z nim pierwszy raz po jej śmierci. To poprostu nie są łatwe tematy.