Agnieszko musiusz być silna,ale nie za silna teraz szczególnie.Tak jak Ty walczysz o mamę o jej zycie to wzór dla wielu dzieci.
Cóż mogę teraz Ci napisać Jestesmy z mężem z Tobą ja z domku mężuś ze szpitala .
Ty naprawdę zrobiłaś wszystko i jeszcze więcej niż można nawet zrobić.Masz czyste sumienie Kochana ,reszta juz jest po za zasiegiem ludzkich mozliwości ,po za zasięgiem też starań lekarzy.
My wciąż bedziemy trzymać za Twoją mamę przysłowioe kciuki.
Pamiętaj zadbaj teraz tez szczególnie o siebie .
😩
Sierotka, Viomi bardzo Wam dziękuję za wsparcie. To miłe, że o mnie myślicie i wysyłacie mamie pozytywne fluidy. Nie chciałam się narzucać bo wiem, że każda osoba z forum ma swoje problemy. Walka z tą straszną chorobą jest trudna. Starałam się zrobić wszystko co w mojej mocy . Stoczyłam wiele "bitew" ze służbą zdrowia. Zawsze gdzieś z tyłu pozostanie myśl, że jednak może coś zaniedbałam. Choroba nowotworowa jest nieprzewidywalna, człowiek jest w dobrej formie tak jak mama, chodziła, nie potrzebowała większej pomocy, apetyt dopisywał, psychika uległa poprawie a tu nagle z dnia na dzień raptowna zmiana na gorsze. Do tego stopnia, że nie ma z nią kontaktu,jest jak wycieńczona, bezwładna "roślinka" :( Wszystko naraz wodobrzusze, sepsa i inne dziadostwa. Bardzo ciężko jest mi pogodzić się z obecną sytuacją a najgorsza jest bezsilność :(
Jeszcze raz Wam dziękuję,niby kilka słów a naprawdę robią wiele. Mimo trudności jestem z Wami i dokąd będę mogła będę Was wspierać.
Sierotka życzę Tobie oraz mężusiowi dużo zdrówka, Viomi Tobie również, teściowej też. Wszystkim ludkom siły w walce z intruzem. Nie poddawajcie się.
Agnieszka76 nie muszę mam nadzieję pisać, że jestem z Tobą jak tylko mogę, jeśli mogę pomóc to możesz na mnie liczyć. Nikt nie wie/co oczywiście jest jednym wielkim banałem/ co będzie jutro ale cokolwiek by nie było to jesteś córką o której pewnie marzy każda matka czy zdrowa czy chora bo wiem i pamiętam jak bardzo się o mamę troszczysz. Ona z pewnością to czuje.
Agnieszko, jestem myślami z Tobą.Czytalam z jakim zaangażowaniem pomagalas Mamie w walce z chorobą. Ja swoją Mamę straciłam w kwietniu, 17 - naście lat chorowała na Alzheimera, ostatnie kilka lat nie było z Nią kontaktu, ale dla mnie ważna była świadomość, że JEST! Trzymaj się, pozdrawiam serdecznie.
Agusia wszystkim tutaj mowimy ,by pisali o swoim problemie ,mówimy że to pomaga.Pisz Kochana jak tylko masz wolną chwilę i siły pisz .A ja jestem teraz dyspozycyjna ,jesli tak to mozna okreslić mąż właśnie wrócił na oddział ,może wygospodaruj wolną godzinę zabiorę Ciebie w mój zakątek piękny juz mogę tam wejśc jest nawet chodniczek 😉a przestrzeń sprzyja temu by oddychać cudownie i wykrzyczec nawet! to co nas boli .