Agnieszko musiusz być silna,ale nie za silna teraz szczególnie.Tak jak Ty walczysz o mamę o jej zycie to wzór dla wielu dzieci.
Cóż mogę teraz Ci napisać Jestesmy z mężem z Tobą ja z domku mężuś ze szpitala .
Ty naprawdę zrobiłaś wszystko i jeszcze więcej niż można nawet zrobić.Masz czyste sumienie Kochana ,reszta juz jest po za zasiegiem ludzkich mozliwości ,po za zasięgiem też starań lekarzy.
My wciąż bedziemy trzymać za Twoją mamę przysłowioe kciuki.
Pamiętaj zadbaj teraz tez szczególnie o siebie .
😩
Z całego serducha dziękuję za wszystkie wpisy. Wiem, że każda z Was zmaga się z różnymi problemami i jestem Wam jeszcze bardziej wdzięczna, za kilka słów pocieszenia. Są dla mnie naprawdę ważne. Staram się jakoś radzić z obecną sytuacją, jest trudno ale tłumaczę sobie, że nie mam już na nic wpływu. Mogę jedynie być przy mamie i na nią patrzeć. Ze względu na sepsę lekarze i pielęgniarki zabronili mi ją trzymać za rękę czy się przytulić bo to grozi zarażeniem. Dzisiaj tylko dostałam krótkie pozwolenie aby ją dotknąć, pogłaskać, w rękawiczkach i pod kontrolą pielęgniarki. To jeszcze bardziej dołuje.
Ściskam Was wszystkie, jesteście kochane.
Wygląda na to, że Wasze kciuki oraz wsparcie pomogły. Sama jestem zdezorientowana, choróbsko jest nieprzewidywalne. Tak jak nagle wszystko z dnia na dzień runęło tak z dnia na dzień sytuacja się odwróciła. W poniedziałek byliśmy przygotowywani na najgorsze a wczoraj ni z tego ni z owego mama wróciła do formy. Dosłownie obudziła się rano, zaczęła rozmawiać jak gdyby nic się nie wydarzyło, zaczęła się upominać o jedzenie co dzień wcześniej było nie do pomyślenia bo leżała w bezruchu, nawet nie otwierała oczu. Dostała jakąś zmiksowaną zupę to się zaczęła delikatnie kłócić, że chce kanapki bo taka zupa be. Siedzi, wstaje co prawda na kilka minut ale dobre i to. Na początku myślałam, że to chwilowa poprawa ale dzisiaj jest tak samo, nic się nie pogorszyło. Z jednej strony się cieszę ale z drugiej strach nie odpuszcza. Jednak co by się nie działo mogę złapać odrobinę psychicznego odpoczynku.
Jeszcze raz dziękuję.
Agnieszko cos niesamowitego może kolejny cud w medycynie ? Zyczymy Wam tego.:)
"Czymże jest człowiek ,ze nań pamiętasz ,jest jak proch na szali ...."
Tak napisał wielki mędrzec i ten "proch" zadziwia świat uczonych ,zadziwia medycynę .
Oby tak dalej.Alez super wiadomośc z rana .
Powodzenia Agnieszko uściskaj mamę .:)
ps Viomi zaczarowała cosik wszak pisała o takich zwrotach cudownych .SUPER
Dziękuję za kolejne słowa wsparcia. Tak jak się obawiałam, to co dobre nie trwa długo. Dzisiaj znowu stan mamy się pogorszył. Boję się ale jestem spokojniejsza bo ostatnie dwa dni spędziłam z mamą, która była w dobrej formie. Mogłam z nią być, porozmawiać tak jak zawsze. Jest mi trudno,wiem, że odejdzie i chciałabym ją zatrzymać ale nie mam na to wpływu. Ech
Co mogę napisać. Przez 3 dni nie było najgorzej, stan stabilny tzn była słaba ale w kontakcie, siadała, nawet na chwilę wstawała, jadła. A dzisiaj się pogorszyło. Rozmawiałam z doktorką, niestety sepsa nie odpuściła, leki nie zadziałały, już nic więcej nie mogą zrobić. Jesteśmy w trakcie załatwiania hospicjum stacjonarnego. Nie wiem czy zdążymy bo sytuacja naprawdę wygląda źle :( Jest mi ciężko ale jak wcześniej pisałam, dużo mi dało przebywanie z mamą gdy była w miarę w dobrej formie. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaakceptowanie nieuchronnego. To bardzo trudne ale nie mam już na nic wpływu :(
Agnieszka. Współczuję Ci bardzo. Ja w czerwcu tego roku przechodziłem to samo. Wierz mi, ostatnie chwile spędzone z mamą dały mi więcej zbiźenia niź miesiące poprzednie. Mama również uśmiechała się przez sen wyczuwając źe chwytam ją rękę .
Twoja mama jest spokojniejsza wiedząc źe jesteś z nią. Pozdrawiam serdecznie.