Rak trzonu macicy
Ktoś może coś na ten temat powiedzieć?? Jestem 2 lata po operacji i radioterapii. Jeżdże na kontrole do Instytutu Onkologi ale żadnych badań poza ginekologicznym nie mam zlecanych dlatego jestem zaniepokojona. Po 6 miesiąsach miałam badanie na markery ale nikt i nic mi nie powiedział i nie wytłumaczył a teraz nic żadnych informacji. Jestem jeszcze chora na inne choroby czasem byłam w szpitalach rechabilitacyjnych lub w sanatorium a teraz podobno nie mogę bo rak jest przeciwwskazaniem do rechabilitacji tak się dowiaduje od rechabilitantów. Zastanawiam się dlaczego lekarze na onkologi tego mi nie powiedzieli.
-
Witam Was drogie Panie!
19 Listopada 2008 r. dowiedziałam się , że mam raka trzonu macicy (TG1), zrobiono mi operację, usunięto wszystko co ma kobieta:) ale nie przejęłam się tym, miałam wtedy 40 lat. Dla mnie najważniejsze było by być silną i nie rozpaczać, nauczyłam sie tego. Po operacji były naświetlania- 25 zewnętrznych(pikuś) i 4 wewnętrzne ( okropność) ale wytrzymałam, po leczeniu były wizyty co 3 miesiące, co pół roku teraz raz w roku, w czerwcu jadę do Brzozowa i pewnie znowu powróci lęk, ale wierze, że z pomocą Bożą dam radę!!! Pamiętajcie babeczki, rak to choroba przewlekła i trzeba nauczyć się z nim żyć! Uważam, że jak będę dobrym człowiekiem to i ON będzie dla mnie łaskawy:)
-
Elka -lekarka postąpiła słusznie. Krew w stolcu jest wskazaniem do kolonoskopii bo trzeba wyjaśnić co jest Ale nie martw się na zapas bo to może nie być nic poważnego.
-
Właśnie w styczniu minęło 5 lat i czuję się dobrze ale zaczęły mnie niepokoić ostatnio moje badania na krew utajoną w stolcu bo wynik + . Dostałam skierowanie na badanie zwane kolonoskopia ale p. doktor odmówiła mi badania i kazała się zapisać do programu bo tam robią to badanie bezpłatnie i ze znieczuleniem podobno a jak stwierdziła nie wytrzymała bym tego badania. Dała parę telefonów i kazała dzwonić. Zmartwiło mnie to bardzo i na razie jestem w martwym punkcie muszę dzwonić w celu ustalenia jakiegoś szybkiego terminu ale nie mam odwagi. Zobaczymy na kiedy mi się uda ustalić datę badania i co będzie dalej. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
-
Cześć. Jestem 4 lata po diagnozie i usunięciu raka wraz z macicą i przydatkami. Innego niż skalpel leczenia w moim przypadku mi nie zalecono. Mój lekarz wyjaśnił, ze markery są na konkretne nowotwory, a mojego już nie ma więc i robienie markerów na inne raki nie ma sensu. Miesiąc temu dostałam rehabilitację na bark. Odmówiono mi lasera i jonoforezy. Sanatorium zreszta też. Wyjaśnienie było takie, że zabiegi rehabilitacyjne i sanatoryjne pobudzają komórki do aktywności i te nowotworowe niestety też. Do mnie to przemówiło. Podobnie odradzano mi eksperymentowania z akupunkturą i bioharmonią. Co do profilaktyki to przez 3 lata miałam kontrole ginekologiczne co 3 miesiące. Teraz raz na rok. Z badań to raz w roku USG jamy brzusznej, prześwietlenie płuc, USG piersi i mamografia. Co 2 lata badania na osteoporozę. Generalnie kontrola, kontrola, kontrola. Zdrowe żywienie i nie przejmowanie sie. Ja sama odkryłam, że życie jest piękne i trzeba walczyć o każdą chwilę. Rak mi właściwie pomógł. Wyszłam z galopady do robienia kariery, marazmu codzienności i mało wnoszących seriali tv. Spełniam swoje małe i wielkie marzenia. Robię wszystko, żeby każdy dzień przynosił mi jakąś radość. Ale, żeby nie było sielanki to dokuczją mi uderzenia związane z przyspieszonym pokwitaniem. Również zaburzenia snu. Wspomagam się climeą i produktami sojowymi. To niespanie nie jest takie złe, bo mam więcej czasu na "szaleństwa". Regularne kino, teatr, wycieczki, koncerty, spotkania towarzyskie... seks (bez żadnego dyskonfortu). Generalnie po raz drugi jestem nastolatką, a o raku pomału zapominam :))))
-
Bardzo cieszą takie wiadomości,że są placówki zdrowia życzliwe pacjentowi.
Teraz niestety różnie z tym bywa.
Ja też miałam to szczęście,że oddział na którym leżałam miał i ma tak oddaną pacjentowi załogę.
Jestem im też dozgonnie wdzięczna.
-
Asiek
Cudnie ,że pokonałaś gada.A problem macierzyństwa na pewno inaczej rozwiążesz czego Ci z całego serca życzę.
Pozdrawiam.
-
Asiek gratulacje! Gdzie byłaś leczona?
-
Do trzymania kciuków też się dołączam.
-
Gudzia71 - pamiętaj jesteśmy z Tobą. My wszystkie chorujące.
Wszystko da się przeżyć ,a potem już tylko do przodu.
Pozdrawiam.
-
Chyba już zawsze zostanie strach przed każdym oczekiwaniem na wyniki,piszesz że można przeżyć,no jasne,nie mamy innego wyjścia ale jaka ulga kiedy słyszymy że jest dobrze,że nic nie grozi.Zauważyłyście jak trudno było naszym zdrowym znajomym rozmawiać z nami kiedy poznali diagnozę,wszyscy mówili "będzie dobrze bo musi być"denerwowało mnie to bo nikt nie wiedział czy będzie dobrze ani wogóle jak będzie,jedynie brat mi powiedział że trzeba zbierać siły do walki bo pokonać cholerstwo nie jest łatwo.Teraz jakoś wszysto unormowało się,nie myślę o chorobie na codzień i o to chodzi.Gudzia,jak już będziesz znała termin operacji to daj znać,Obie z Emmą będziemy trzymać kciuki