Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11998 odpowiedzi:
  • 4 lata temu
    Witam wszystkich i serdecznie pozdrawiam, cisza na forum oznacza że nic złego nie dzieje się, nikt nie potrzebuje pomocy i wsparcia, to super, ja chciałam podzielić się z wami wiadomością bardzo ważną dla mnie, Zrobiłam tk takie coroczne i wynik jest dobry, czyli dalej jestem już zdrowa a to już w lipcu minęło 8 lat po radykalnej. Wszystkim życzę takich wyników i oby jak najdłużej, trzeba w to wierzyć , zawsze mieć nadzieję i pozytywnie myśleć. Pozdrawiam wszystkich i życzę zdrówka.
  • 4 lata temu
    Dona, bardzo się cieszę, takie wiadomości są bezcenne. Termin corocznego badania u mojego męża przypada na wrzesień. Wynik już mamy, wszystko jest w porządku, bez cech wznowy. To już sześć lat po radykalnej. Mąż jest w pełni sił, pracuje, jeszcze parę lat pozostało do emerytury. Życzę wszystkim zdrowia, a walczącym dużo sił do walki,wiary w wygraną i optymizmu. Właśnie to forum było dla mnie źródłem tego wszystkiego, czyli siły, wiary i optymizmu. Dziękuję Wam <3.
  • 4 lata temu
    Witam, każdego kto tu jest. Czuję się bardzo niesfornie bo nie korzystałam nigdy z żadnego Forum. W zasadzie piszę bo nie chcę być sama... i nie wiem co robić. Po półrocznym chodzeniu po lekarzach i szpitalach wreszcie zdiagnozowano moją Mamę: nowotwór złośliwy pęcherza moczowego, 10 cm. Pobrano wycinki, czekamy na wyniki. Pęcherza nie da się uratować. Od pół roku Mama cierpi na przewlekły ból. Jesteśmy w poradni leczenia bólu ale też ze słabym skutkiem. Teraz Mama dostała w plasterkach Transtec ale też bez szału. Nie może jeść. Mam poczucie, że umiera na moich oczach. A ja jestem ... bezsilna. Nie wiem co mam pisać i kogo jeszcze o co prosić... z Bogiem już rozmawiałam... Pozdrawiam i życzę Wszystkim ZDROWIA.
  • 4 lata temu

    Beatko, ja co prawda jestem z innego wątku, ale chciałam Ci powiedzieć, że czasem mimo bólu jaki jest przed leczeniem można pokonać chorobę - przynajmniej na jakiś czas. Pamiętam co przeżywałam, albo raczej powinnam powiedzieć umierałam, a właśnie mija dwa lata od zakończenia leczenia. Nie mam gwarancji, że rak nie wróci, ale przetrwałam. Okaleczona, ale żyję. Powiem Ci tylko, że mój wujek miał raka pęcherza, ma wyłonioną stomię i stracił jedną nerkę, ale to było lat temu 10. A mojej koleżanki mama żyje już 6 lat. A co planują lekarze?

  • 4 lata temu

    Dona gratulacje. Takie informacje cieszą najbardziej. 

  • 4 lata temu
    Lipka, kochana, Dziękuję za to co piszesz. Lekarz czeka na wyniki histopatologiczne, jednak nie ma wątpliwości, że pęcherz trzeba usunąć. Mama ma 71 lat, cukrzycę, nadciśnienie. Jest bardzo wyniszczona. Od maja nikt nie potrafił zdjagnozować skąd jest silny ból pęcherza i nieustanne parcie na mocz. Mam wielki żal i straszną złość na tych wszystkich lekarzy i na siebie, że im ufałam. W przypadku choroby nowotworowej pół roku to szmat czasu. Do tego nadal pogarszająca się sytuacja z koronawirusem... Nie mam żadnych znajomości, nie jetem celebrytką żeby cokolwiek przyspieszyć. Jestem zdana na łaskę i niełaskę, na dobry i zły humor lekarzy. Od nich słowa się kupuje. Całą wiedzę czerpię z internetu. Ta cała wielka pomoc dla ludzi chorych na raka, te troska o nich to tylko słowo pisane. Nic ponadto.
  • 4 lata temu
    Nie obwiniaj siebie bo to nie twoja wina. Ten chory system dopuszcza do sytuacji że tak poważne choroby diagnozuje się tak długo!
  • 4 lata temu

    Witaj Kaśka

    Mojego męża po operacjach ( trzech) kilka razy męczyły zakażenia i to z gorączką do 40 stopni. Był to dla nas koszmar. Był bardzo słaby. Podawali mu gentamycynę dożylnie. Jeździliśmy do szpitala , podłączali i do domu. Było to w tamtym roku i jeszcze funkcjonowało to normalnie. Mąż nie mógł jeść i pić. Ostatnią gentamycynę miał podaną 10 października 2019 w dniu chrzcin naszej wnuczki. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć , że na pewno to minie. Zmuszaj męża do picia wody to jest podstawa. Wiem , że łatwo powiedzieć . Podawałam mężowi wodę strzykawką bo nie miał siły podnieść głowy.... Dobry jest sok z żurawiny. Przy zakażeniach lekarz kazał kupić MultiUri . Trzeba brać Wit D 3 i C . Musi wzmocnić odporność. Kiszę buraki i pijemy sok. Wydaje mi się , że naprawdę wzmocnił odporność . W tym roku nie miał nawet kataru . I mam nadzieję , że tak już zostanie. Pamiętaj Kasiu podstawa to woda . A o włączeniu antybiotyku na stałe to nie słyszałam. Tyle się mówi żeby nie nadużywać . Wiem , że czasami się nie da inaczej.... Daj znać co u was.

    Pozdrawiam

  • 4 lata temu
    Czy Ktoś ma jakiś namiar na prof. Chłostę? Dane kontaktowe w internecie są już nieaktualne a do Kliniki w Krakowie gdzie pracuje nie da rady się dodzwonić. Może przyjmuje gdzieś prywatnie.... A może jest gdzieś jeszcze inny dobry lekarz zajmujący się zaawansowanym rakiem pęcherza. Bardzo Proszę o Pomoc.
  • 4 lata temu
    BeataK namiaruna prof. Chłostę nie mam ale mogę ci polecić dr, J.Jaszczyńskiego ,jest urologiem i chirurgiem onkologicznym, pracuje w Instytucie onkologicznym w Krakowie a prywatnie przyjmuje na ul.Spokojnej . Na internecie znajdziesz nr tel. On mnie operował i u niego leczyłam się po operacji, teraz już dawno nie byłam bo jest już wszystko dobrze-w lipcu minęło 8 lat-.Polecam go z czystym sumieniem.


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat