Pomocy.

7 lat temu
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Cieszę się ze trafiłam na to forum ponieważ od dwóch tygodni zawalił mi się świat. Okazało się że moja mama ma raka okrężnicy. 14.11 2016 ma mieć operację wycięcia tego guza. Ma zrobiony rezonans magnetyczny który nie wykazał przerzutów, na płucach czysto oraz mammografia też wyszła ok. Wiemy ze nie bedzie miała stomii tylko zespolone jelito. Martwi mnie fakt ze lekarz powiedział ze bedzie musiała przez pół roku brać chemię. Po co? Sokro nie ma przerzutów. Nie wiem co myśleć nie mogę spać ani jeść. Oczywiscie pocieszam ją ale sama sie ie potrafię pocieszyć. Proszę powiedzcie coś więcej na ten temat. Pozdrawiam wszystkich walczących i zwyciężonych
18 odpowiedzi:
  • Marta40 witaj :D Rozumiem Ciebie wiem co przezywacie :(w którym odcinku guz i jaki to guz? Moim zdaniem skonsultować nalezy mamy problem jeszcze z innymi onkologami .Może radio na guz ? może bez chemii ,chemia nie jest zawsze konieczna a daje się ją jak nie ma nawet przerzutów tak na "wszelki wypadek" dla nas to nie jest logiczne. Decyzja jednak nalezy do pacjenta i rodziny też. Może napisz więcej o mamie wrzuć badanie .
  • Witaj sierotka. Zacznę od tego że moja mama jest osobą, która pilnowała zawsze wszystkich badań. Rok temu poszła na kolonoskopię bo trąbi się w telewizji o wczesnym wykrywaniu raka. Owszem lekarz zrobił jej tą kolonoskopię w której nic nie wyszło. wtedy bardzo cieszyliśmy się. Ponieważ mama ma problemy z cukrzycą co trzy miesiące robiła kontrolnie krew. Trzy miesiace temu wynik wyszedł krwi nieciekawy bo spadło jej żelazo i hemoglobina (dodam że nigdy nie miała problemów z anemia) więc lekarz rodzinny zaczął drążyc temat. Dostała na krew utajoną trzy wyniki wyszły (+) dostała skierowanie do proktologa ten po wynikach od razu wiedział co jest grane. Zrobił mamie jeszcze raz kolonoskopię i okazało się że guz w okrężnicy. I wtedy wytłumaczył jej ze lekarz rok temu źle zrobił jej badanie bo doszedł tylko do wątroby. Kolonoskopię robi się do okrężnicy i esicy. Powiedział że gdyby rok temu to wyszlo to dziś nie było by tego co jest. I jak się ma to do przesiewowego badania o którym tak trąbią. Co do guza nie wiem jaki jest duży. Jadę dziś do niej bo mieszkam 130 km od rodziców. Wyników tez jeszcze nie widziałam
  • Dobra wiadomośc to taka ,że nie ma przerzutów .Jeśli było badanie histopatologiczne a powinno już być jak jest guz to będzie wiadomo czy jest złośliwy czy nie,natomiast teraz ważne jest jaki przebieg będzie miało leczenie.Mężowi zastosowano radioterapię przed operacją i to było bardzo dobre posunięcie jak stwierdził lekarz potem operujący.Mąż nie miał przerzutów nie miał zajętych węzłów ,nie zgodził się na chemię i to było kolejne dobre rozwiązanie ,ponieważ organizm nie został wyniszczony przecz chemię ,mógł wzmacniac układ odpornościowy ,a ten układ jak na razie radzi sobie sam bardzo dobrze.To już 6 rok po operacji z wyłonioną stomią.Konsultowany był u paru lekarzy i tylko 2 lekarzy w tym prof w Gliwicach zalecili radio poprzednicy kazali operować szybko i to nie byłby dobry pomysł.Z rakiem w jelicie nie jest tak ,że proces "zmiatania" przepraszam za zwrot pacjenta jest szybki ,dlatego można konsultować sprawnie z innymi lekarzami.Podejmowanie szybkiej decyzji w przypadku operacji chyba nie jest zawsze najlepszym rozwiązaniem.Ponieważ mąż ma systematyczne badania ,mama Twoja tez je będzie miała po operacji jest czas by wyłapać komórki i zastosować chemię .Lecz zastrzegam to jest nasze doświadczenie i nasza decyzja .Każdy podejmuje ją sam.Z utęsknieniem czekam na dzień gdzie chemia będzie niemiłym wspomnieniem ,a immunoterapia tym trafionym w przysłowiową setkę.Działajcie Marta ale nie panikujcie ,bo pospiech jest jak tutaj nie raz czytałam złym doradcą.Stało się jak stało ,teraz trzeba walczyć i wygrać tę walkę powodzenia i pytaj jak coś będę wiedziała podpowiem .Jest tutaj Biuro Interwencji Onkologicznej też warto przesłać wyniki badań i poradzić się co dalej ,wszak przypadki zachorowań ,pomimo tych samych różnią się od siebie .
  • sierotka my już wiemy że jest to rak złośliwy tylko nie wiemy jaki stopień złośliwości i wiemy ze póki co nie ma przerzutów. Pewnie więcej będziemy wiedzieć jak mamę otworzą. Dziękuję bardzo za każde słowo otuchy. Podrukowałam nawet mamie wasze wpisy jak walczycie i jak co niektórzy wygrali z tym potworem.zawiozę jej to dzisiaj niech sobie poczyta że takich ludzi jak ona jest więcej.
  • Aha rozumiem ,powiedz mamie ,że to trudna przewlekła choroba z która trzeba się zmierzyć .Po za tym ważnym jest oprócz zapewnionego leczenia psychika pacjenta by tę chorobę zwalczać .Potrzeba mamie teraz ludzi obok którzy nie są pesymistami ,którzy nie szepcą po cichu po kątach o jej chorobie i nie bądą nazbyt troskliwi ,tylko współczujący i konkretni w działaniu .Zapewnienie Jej ,że ma rodzinę i przyjaciół ,którzy bedą wsparciem to jest powodzenie w leczeniu . :D
  • Sierotka dziękuję bardzo. Odezwę się jak tylko będę wiedziała coś więcej. W poniedziałek będę jechała do szpitala w którym będzie operowana może lekarz powie mi coś więcej, może pokusi się o jakieś rokowania a może sprowadzi nas na ziemię i powie żeby cieszyć się każda spędzoną chwilą razem. Pozdrawiam bardzo gorąco
  • Powodzenia Marto i pozdrowienia dla mamy będzie dobrze zobaczycie ,trzeba w to wierzyć i spokojnie działać . :D
  • Sierotka dziękuję bardzo. Odezwę się jak tylko będę wiedziała coś więcej. W poniedziałek będę jechała do szpitala w którym będzie operowana może lekarz powie mi coś więcej, może pokusi się o jakieś rokowania a może sprowadzi nas na ziemię i powie żeby cieszyć się każda spędzoną chwilą razem. Pozdrawiam bardzo gorąco
  • 7 lat temu
    Witam Marto znajomy także miał raka jak Twoja mama, operację i zespolenie jelita a następnie zastosowano chemię, pomimo, że nie było przerzutów. Obecnie minął rok i wszystko jest w porządku.
  • Viomi dziękuję to jest bardzo pocieszające. Ja też jestem dobrej myśli ale czasami dopadają mnie te czarne, złe. Pozdrawiam bardzo mocno Was wszystkich.


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat