cichy zabójca

7 lat temu
Witam. jestem nowa zarówno na forum jak i w temacie choroby. spadlo to na nasza rodzine jak grom z jasnego nieba. Chodzi o moja 40letnia siostre. Nigdy nie narzekala na zdrowie, uprawiala zdrowy tryb zycia, uwielbiala podrózowac, wspinac sie, wolna of nalogow i uzywek. dodatkowo dbala o siebie pod wzgledem profilaktycznym, jednak okazuje sie, ze niedostatecznie dobrze.... niecale dwa miesiace temu czula dyskomfort w brzuchu, byl delikatnie napecznialy ale poza tym nie odczuwala wiekszego bolu, a proces wyprozniania przebiegal jak najbardziej prawidlowo. pierwsza wizyta u lekarza pierwszego kontaktu niestety nieudana- brak mozliwosci rejestracji bo juz bylo pelno.... po kilku dniach ponownie, tym razem z powodzeniem i po krotkim badaniu stwierdzono obecnosc plynu w Jamie brzusznej... wtedy juz wszystko potoczylo sie lawinowo... Wodobrzusze, podejrzenie nowotworu rozsianego w Jamie brzusznej. badania, kolonoskopia, gastroskopia, markery z krwi... Markery wskazywaly definitywnie na jelito grube i na jajniki. konieczna operacja bedaca diagnoza, gdyz wczesniejsze badania nie mogly zlokalizowac guza. Po zabiegu dr oswiadczyl mi i mamie, ze wycieto siostrze 40cm jelita wraz z guzem a calosc wazyla przeszlo 5 kilo! nie mowil nic wiecej, prognoz nie chcial wystawiac tylko wysylal nas do domu, dodam ze pozbawiono jej prokreacji bo na obu jajnikach juz byly nacieki. przeszlo tydzien dochodzila do siebie w szpitalu jednak wciaz zaden z lekarzy nie mowil nic wiecej. dzis jest po konsultacji odnosnie doboru chemii. zalecono chemie paliatywna, nie czytania glupot w internecine, odstawienie na bok "magicznych" diet i starania sie zyc tak jakby jutra mialo nie byc..... jestem wstzasnieta... niestety nie mam przy sobie zadncyh wynikow badan ani dokumentow wypisowych ze szpitala gdyz mieszkam za granica, a siostre dop znow zobacze za kilka dni. wiem ze nie ma przerzutow ani na pluca ani na zoladek ani na watrobe. sa za to pojedyncze guzy na jelitach, podejrzenie rozsiewu wewnatrzotrzewnowego oraz przezuty do wezlow chlonnych. nadzieja umiera ostatnia, a do mnie nawet nie dociera ze siostra jest az tak powaznie chora. nie dam za wygrana, nie dam! nie wierze, ze jeden lekarz moze zadecydowac o zyciu mojej siostry, moze jest ktos inny, kto spojrzalby na to bardziej przychylnie. czuje sie bardzo dobrze, dopisuje jej apetyt i naperawde patrzac na nia w zyciu bym nie powiedziala, ze jest tak tragicznie... blagam, pomozcie...
7 odpowiedzi:
  • Jamalss witaj ja bym na pewno skonsultowala siostrę z jeszcze innym onkologiiem ,może 2 i wybrała tego który poprowadzi ją najlepiej ,mowie tutaj o badaniach teraz o dalszym leczeniu. Rozumiem ,ze wyłonił stomię ?wycinająć tyle jelita?gdzie był umiejscowiony guz?
  • Badajcie się ludzie ! Teraz w standardzie mówią lekarze jest przynajmniej USG brzucha 2 razy do roku. :(
  • Guz był w okreznicy, a stomii nie wyłoniono. Udało sie zespolić jelita... jeśli siostra ma kartę dilo w danym szpitalu to jest szansa udać sie ot tak gdziekolwiek indziej by kto inny to zobaczył, skonsultował? Czy teraz w grę wchodzi tylko wizyta prywatna? No i może kogoś polecicie? Jesteśmy z Pomorza ale mogę ja zabrać nawet na koniec świata! Dziękuje Wam ślicznie
  • Guz był w okreznicy, a stomii nie wyłoniono. Udało sie zespolić jelita... jeśli siostra ma kartę dilo w danym szpitalu to jest szansa udać sie ot tak gdziekolwiek indziej by kto inny to zobaczył, skonsultował? Czy teraz w grę wchodzi tylko wizyta prywatna? No i może kogoś polecicie? Jesteśmy z Pomorza ale mogę ja zabrać nawet na koniec świata! Dziękuje Wam ślicznie
  • Nie ma rejonizacji w Polsce ,a to oznacza jedziesz gdzie chcesz ,konsultujesz z kim chcesz wybierasz szpital lub kliniki.Ja osobiśc polecam Instyt Onko w Gliwicach poniewaz tam był mój mąż od tego Inst się zaczęło . Tam spotkaliśmy się z ogromną empatią i fachowością. Tutaj forumowicze mają różne doświadczenia wp isz swój post w raka jelita grubego tam jest sporo ludzi.Na pewno koleżanko ,nie rezygnujcie z walki ,Walczcie o życie i zdrowie siostry .Wiara i pozytywne nastawienie działają cuda ,te medyczne tez .Trzymam za Was obie garstki ,pytaj pisz podpowiemy Wam tutaj to wszystko co leży w naszej mocy . <3 :D PS powiedz siostrze ,ze mój mąż walczy z rakiem tez i ma się dobrze :D
  • Dzieki kochana sierotka- na pewno bede szukac, pytac, pisac I robic co tylko moge bo nie wierze, po prostu nie wierze w to, ze tak to wyglada, a sprawa zaczela sie niespelna dwa miesiace temu! najbardziej jednak uciazliwe jest dla siostry wodobrzusze... dzis byla na zdjeciu drenu i powiedziano jej ze sie pewnie dalej bedzie zbierac ale odbarczaja dop wtedy kiedy wystepuja i chorego dusnosci! jakas szansa co by robic to gdzies prywatnie?
  • Jamalss wiesz myślę że wodobrzusze nie wymaga prywatnego lekarza ,wodobrzusze to problem przepony nie wchłania płynu ,ale to ,moze się unormowac Mezus mój też miał ten problem po zabiegu juz nie występuje. Jeśli w płynie nie ma komórek tych złych rakowych to powinno być po pewnym czasie ok.Skupcie się na dobrym onkologu ,który poprowadzi dobrze leczenie ,po za tym zadbajcie o wzmocnienie jej układu odpornościowego ,poprzez odżywianie 7 posiłków małych lecz wartościowych ,sen ,odpoczynek ,spacery .To UO zwalcza chorobę dlatego musi być mocny .W Gliwicach przyjmowała nas Pani dr Katarzyna Galwas Kliber .Natomiast może ktoś Wam poleci bliżej dobrego onkologa najlepiej mającego decyzyjnosc w położeniu na swój oddział jak by co .Niczego nie odkladajcie na potem w takich chorobach liczy się sprawne działanie i czas .


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat