JAK WYKRYLISCIE RAKA?

13 lat temu
witam zadadaje to pytanie aby byc moze ktos kto ma jakies dolegliwosci czytajac wasze doswiadczenie uda sie na badania i tym samym szybko wykryje chorobe... wasze doswiadczenie jest bezcenne.. zycze duzo zdrowia siły i radosci chocby z tych najmniejszych rzeczy... buziaki
153 odpowiedzi:
  • 11 lat temu
    witam cieplutko:) 3 lata temu zdiagnozowano u mnie czerniaka złośliwego stopnia III .póki co jest ok.co jakiś czas zgłaszam się na wycięcie kolejnych nowych zmian ale tylko profilaktycznie.dzięki Bogu wszystkie dotąd usunięte były tylko zmianami barwnikowymi:):)
  • hey witam was wszystkich. u mnie wykryto bialaczke ostra szpikowa w zeszlym roku w pazdzierniku. mialam temperature ponad 38 utrzymujaca sie prze 3 tyg, bralam antybiotyki, mialam angine potem przezucilo mi sie na uszy, zreszta co tu pisac bylam chora na wszystko :( ,ale zanim zaczelam chorowac odczuwalam zmeczenie, nie wazne ile bym spala i lezala i tak bylam zmeczona, do tego mialam nawracajace owrzodzenia na ustach i na jezyku myslalam ze jestem poprostu zmeczona , oslabiona i zestresowana ... niestety okazalo sie inaczej. wyrok bialaczka ostra szpikowa M4 , normal carrier type, nukleophosmin pozytywny, flt3 negatywny, remisja po pierwszej chemii, lecznie 4 kursy 4 i pol mieisaca w szpitalu i jak narazie jest ok. moj doktor nie zalecil przeszczepu szpiku, co mnie troche martwi, czy jest ktos na formu z podobnym typem bialaczki??? pozdrawiam wszystkich
  • 11 lat temu
    Isobella, cześć :)
    Ja choruję na ostrą białaczkę szpikową M2 inv(16). Miałam przeszczep szpiku kostnego, jednak był on z mojej inicjatywy, nie lekarzy. Moim dawcą był mój brat.
    Jednak po przeszczepie szpiku miałam wznowę. Rok temu zakończyłam leczenie wznowy. Teraz jest remisja całkowita.
    Jestem również na innym forum onkologicznym
    http://www.forum-onkologiczne.com.pl/forum/ostra-bialaczka-szpikowa-wznowa-po-przeszczepie-szpiku-vt3672.htm
    Tu opisuję leczenie wznowy od momentu naświetlania.
    Pozdrawiam serdecznie
    Justyna
  • Moja historia jest krótka i banalna.. Od wielu lat miałam problemy z niskim poziomem żelaza. W związku z tym dość regularnie robiłam sobie wyniki, bez chodzenia do lekarza - prywatnie. Sprawdzałam hemoglobinę i żelazo i w razie czego kupowałam sobie w aptece preparaty żelaza i brałam.
    W marcu 2012 bardzo źle się poczułam. Dosłownie ciągnęłam twarzą po betonie. Po raz pierwszy od 3 lat poszłam do lekarza, dostałam antybiotyk i tydzień zwolnienia. Po kuracji zrobiłam sobie - jak zawsze sama - wyniki. Miałam 600 tysięcy plytek. Trochę za dużo :) Ale nie poszłam z tym do lekarza, bo w pracy akurat zaczeły sie ważne rzeczy. Miałyśmy wizytację kuuratoryjną, był sprawdzian klas 6.. Jednym słowqem - wykluczone, żebym chorowała.
    W czerwcu nie miałam już siły totalnie. Banalne przeziębienie przerodziło się w początki zapalenia płuc, zamiast na wakacje poszłam do lekarza. Znów po leczeniu zrobiłam wyniki... Tym razem płytek było 1 200 000. Trzy razy więcej niż norma.
    Potem juz poleciało z kopyta: skierowanie do hematologa, badania, punkcja szpiku.. Diagnoza w sierpniu 2012 - przewlekła białaczka szpikowa. Teraz przyjmuję Glivec i czekam na pierwszą punkcję po nim. Mam ją mieć 15 stycznia.. Wtedy się okaże, czy lek działa...
  • 11 lat temu
    Madzieleno- to trzymam kciuki aby wynik punkcji był ok:). Zobaczyłam wpis poprzedzający od Justyny-Justynko zaglądsz tu czasem? Co u Ciebie?
  • 11 lat temu
    Od dawna miałam wzdęcia i ciągłe uczucie pełności. Nawet po zjedzeniu pół kromki chleba miałam wrażenie, że pęknie mi skóra na brzuchu. Potem pojawił się lekki ból brzucha z lewej strony na dole, coś mi tam przeszkadzało, miałam problemy z podnoszeniem nogi, np. przy wkładaniu rajstop. Potem bóle brzucha były coraz częstsze, ale pojawiały się w różnych miejscach. Ciągle czułam się zmęczona, ociężała i senna, chociaż mój styl życia nie dawał takich powodów.
    Ile lat to trwało – nie pamiętam. W sumie rzadko chodziłam do lekarza, przeważnie w wakacje czy w ferie. Podejrzewano nerki, problemy z wątrobą, wrzody na żołądku, zapalenie wyrostka (miałam nawet skierowanie do szpitala – nie potwierdziło się), zwyrodnienie kręgosłupa, drażliwe jelito, boreliozę w końcu lambliozę. Gastroskopia, urografia, wielokrotne USG brzucha, próby wątrobowe i inne badania i – nic!
    Trzy miesiące przed operacją zaczęło już boleć wszystko: kręgosłup, brzuch, nerki, żołądek, łopatka, nawet bark. Najdziwniej bolał brzuch - jednego dnia czułam ból wyraźnie z prawej strony, chociaż poprzedniego bolał z lewej, innym razem gdzieś w okolicy żołądka czy trochę poniżej, to znów powyżej pępka.
    Nie poszłam od razu do lekarza, czekałam, aż ból zdecyduje się umiejscowić w jednym konkretnym miejscu. Bałam się, że jeśli powiem: pani doktor boli mnie tu i tu i tam, a wczoraj to jeszcze inaczej, to wyśle mnie do psychiatry. W końcu ból był już nie do zniesienia. Dostałam skierowanie na USG brzucha (guz, wodobrzusze), USG dopochwowe i skierowanie na operację.
    Rak jajnika z przerzutami, rozsiany po całej jamie brzusznej…
    Dodam, że regularnie chodziłam do ginekologa, nawet częściej, niż raz w roku, robiłam USG transwaginalne, praktycznie co roku było USG jamy brzusznej, nikt z lekarzy nic nie widział oprócz "torbielki" na lewym jajniku, która przez 7 lat rosła sobie powoli, a potem gdzieś się rozpłynęła (w ostatnich 3 latach USG jej nie wykazywało) i nagle okazało się, że to rak i to w bardzo zaawansowanym stadium.
    Lekarz rodzinna chyba od dawna podejrzewała raka jajnika, pamiętam, jakie zadawała mi pytania, za każdym razem kazała mi iść do ginekologa. Niestety, ginekolodzy widzieli tylko "torbielkę".
  • 11 lat temu
    U mojej mamy (rak pecherza moczowego) objawy byly takie ze przez kilka lat miala klopoty z oddawaniem moczu po wstrzymaniu jak to kiedy jest sie gdzies na miescie i nie ma za rogiem WC. Caly czas wmawiala sobie, ze moze ma opuszczona macice, ze jej matka tez takie cos miala...Jak pojawila sie nieregularnosc w miesiaczkach, czasem dwa miesiace nic, czasem 2 tygodnie krwawienie, szukala winy w prawdopodobnym okresie przekwitania...az pojawil sie krwiomocz i wtedy juz nie miala argumentow->wynik dwa guzy pecherza moczowego (6 na 5cm i 3 na 2cm polozone bardzo blisko siebie przy samej cewce moczowej, kolejne badanie wykazaly ze zajete sa tez jajniki i macica. W tej chwili czeka na operacje usuniecia pecherza moczowego z organami pobocznymi i miejmy nadzieje bedzie spokoj z rakiem.
  • 11 lat temu
    Agatko a mama chodziła w międzyczasie do ginekologa?
  • 11 lat temu
    bajka niestety nie, Mama jest ogolnie z tych co do lekarzy nie chodza, bo jeszcze cos znajda-podobnie jak jej mama a moja babcia...Chociaz wiesz urolog, ktory robil badanie USG mowil, ze na pewno to latami chodowala a lekarz prowadzacy i ordynator szpitala.ktory ma ja operowac po badaniach powiedzial, ze ma wyjatkowo agresywna forme i w tym przypadku moze sie takie cos nabudowac nawet w dwa miesiace i to nie kwestia lat. Mimo wszystko uwazam, ze regularne badania pozwalaja na wczesniejsze wykrycie, ale jesli takie wielkie guzy potrafia urosnac w dwa miesiace, to i wtedy niewiele to daje. Pozdrawiam serdecznie
  • 10 lat temu
    Witam wszystkich. Niecałe 3 tygodnie temu moja Mama dowiedziała się, że ma raka piersi - 3 złośliwe guzki w prawej piersi. Konieczna jest mastektomia (ze względu na wieloogniskowość nowotworu), w poniedziałek ma operację amputacji piersi i węzłów chłonnych. W zależności od tego co pokażą badania wyciętych guzków, będzie wiadomo jakie dalsze leczenie ginekologiczne należy podjąć. Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba... Mama - okaz zdrowia, 55 lat, nigdy na nic nie chorowała, ZAWSZE regularnie robiła badania mammograficzne (w Jej wieku darmowe badanie mammograficzne z NFZ przypada raz na 2 lata, ale Mama badała się co rok, robiąc dodatkowo mammografię prywatnie). Tym razem zrobiła badanie po 1,5 roku i wyszedł Jej 1 guzek. Na badaniu USG piersi okazało się, że guzki są 3, złośliwe. Co gorsza, Mama tuż przed wcześniejszą mammografią (tą sprzed 1,5 roku, na której nic niepokojącego nie wyszło) poczuła jakiś guzek pod palcem w piersi, ale można rzec, że "mammografia uśpiła Jej czujność", ponieważ skoro badanie nic nie wykazało, to stwierdziła, że wszystko jest w porządku. Nie mamy pewności, czy to ten sam guzek, czy to na pewno to... Już i tak się tego nie dowiemy. Mam tylko nadzieję, że nie jest za późno, lekarze pocieszają, że guzki są niewielkich rozmiarów, ale tak naprawdę nie wiadomo jak długo ten syf siedzi w Mamy organizmie. W celu sprawdzenia czy nie ma przerzutów, miała robione USG jamy brzusznej, RTG płuc i badanie narządów rozrodczych (jajniki itp.), na szczęście wszystko czyste. W trakcie poniedziałkowej operacji, wszystko się okaże i dowiemy się co dalej. Jestem całą sytuacją przerażona, przez kilka pierwszych dni odkąd się dowiedziałyśmy o chorobie, płakałam codziennie w poduszkę, nie potrafiłam się oswoić z tym wszystkim. Czułam się jak w koszmarze, z którego ktoś mnie za chwilę obudzi. Niestety, nikt mnie nie obudził. Modlę się i staram naprawdę głęboko wierzyć w to, że Mama wyzdrowieje, bo innego finału sobie nie wyobrażam. Jesteśmy z Mamą same odkąd mnie urodziła, dlatego jest Ona moim jedynym, największym i najcenniejszym skarbem, jaki w życiu posiadam, dlatego nie potrafię sobie nawet wyobrazić, że coś złego mogłoby się Jej przytrafić.

    Trzymam mocno kciuki za Was wszystkich, zarówno walczących z rakiem, jak i osoby wspierające chorych! Czytałam wiele postów z tego forum i naprawdę podziwiam Was za wiarę, nadzieję i siłę, którą w sobie posiadacie. Potraficie wspierać i walczyć. Ciężka droga przed nami wszystkimi, ale musimy dać radę! Życzę wszystkim dużo zdrowia i mimo wszystko, uśmiechu na ustach, który jest tak bardzo nam wszystkim w tych jakże ciężkich chwilach potrzebny....


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat