Witam, zacznę może od tego że mieszkamy 100 km od szpitala w Toruniu więc sporo czasu poświęcamy na dojazd, więc nie zawsze jest czas by odwiedzać forum, Tata ma niewydolne serce, układ oddechowy i teraz doszły do tego nerki, doszły dializy, och.... zapowiadało się tak dobrze po operacji, była szansa że będzie bez dodatkowej chemioterapii, że guz został wycięty w całości a węzły chłonne bez zmian nowotworowych... Teraz też mnie to dziwi że tak mało pacjentów zostało operawanych tą metodą laparoskopowa, bo zaledwie ponad 30 osób, napewno zaraz po operacji pacjent szybko wraca do sił na drugi dzień po operacji (tej pierwszej) Tata samodzielnie wychodził na zewnątrz, przypomnę Tata trafia do szpitala na pierwszą operacje w czwartek we wtorek jest wypis, os soboty zaczyna się gorzej czuć więc w poniedziałek wizyta w szpitalu, mówią że po operacji może jeszcze trochę boleć, lecz jest coraz gorzej we środę trafia na oddział i od razu operacja z rozpoznaniem zacisnietej Stomii, czwartek po operacji tata nadal narzeka na bóle brzucha, i wieczorem ma kolejna operacje, w której ma płukanie jelit czyli układ pokarmowy w jakiś sposób rozstał zorszczelniony co spowodowalo zapalenie otrzewnej i sepse, czy nie można było rozpoznać tego wcześniej, czyli w poniedziałek, już wtedy Tata narzekał na ból brzucha, w środę operacja która nic nie dała brak rozpoznania powodujacego bóle, wiele niedomówień i brak odpowiedzi dlaczego.... Musimy być pełni nadziei, jeździmy codziennie do Torunia razaz kolejny wyjazd dziękuję i pozdrawiam.
Witaj Kamil777 to dopiero eksperymentują z tą metodą operacji ,30 osób to za wczesnie by mówic ,że tam robią coś doskolnale czego inni nie robią eh .Trzeba poczekać jeszcze ,no i trafiło się Wam być w fazie eksperymentu eh.
To nie jest pocieszajace być tym na którym sie uczą .Co tutaj powiedzieć? musicie teraz walczyć o tatę ,naciskać na bardzo dobre leczenie może tata powinien trafić teraz do jakiejś dobrej kliniki onko by Go wyciagnęli z tego ? pytajcie wszak to zdrowie taty a nie kogos tam.Moim zdaniem to za wczesnie by ten szpital polecać .Niestety.
Tata dzisiaj ciut lepiej, jednak wszystkie wyniki zakażenia są nadal kilkanaście razy większe niż norma, nadal jest dializowany, I jest podłączony do respiratora, otworzył dziś oczy próbował mówić lecz dawki antybiotyków jakie otrzymuje powodują że w większości śpi, oczywiście zadajemy każdego dnia wiele pytań co jest przyczyną że Tata jest teraz w tak poważnym stanie, napewno nie pozostaną one bez odpowiedzi czy konsekwencji...
U nas też niefajne wieści. Tato bardzo słaby, w zeszłym tygodniu zabrała go karetka z ogromną gorączką i dreszczami z powodu zapalenia dróg moczowych.
Ogólnie sił zero, apetytu zero, psychika siada, zmęczony na maksa i zrezygnowany. Pojawił się ból kostny, który w nocy nie daje się niczym uśmierzyć. Przerzut na wątrobie, mimo chemii rośnie. Żal straszny :(
Witam moja mama miala 2 miesiace temu operacje wycieli guza teraz czuje sie dobrze nie ma przerzutow ale ze to byl duzy guz I po roku od poprzedniej operacji usuniecia guza powiedzial ze Musi byc chemia I radioterapie. Mama sie nie zgodzila bo wczesniej miala 6 miesiecy chemie I potem ta wznowa to powiedziala ze to nie ma sensu I ze jeszcze nie doszla do siebie. Ja jej nie namawiam bo sama nie wiem co bym robila tylko zastanawia mnie jak to bedzie bo jesli miala chemie I wznowa po roku a teraz nie bedzie chemi to nie wiem co myslec :(