Jest w trakcie chemioterapii ratunkowej FLOX, jesteśmy w szpitalu co dwa tygodnie. Przed chemią było bardzo źle - praktycznie tylko leżała, teraz jest fizycznie lepiej, ale ma problemy z pamięcią - nie pamięta wielu faktów i wymyśla inne wersje. Ostatnio zrobila awanturę, ze wyrzuciłam żelazko (latem spadło jej z deski i popękało) i nie da sobie wytlumaczyc że się zepsuło. Teraz przy dotyku czegoś zminego przeszywa ją jakby prąd.
Zrobuone jest zespolenie.
Przerzuty są w wątrobie - liczne leżące przy sobie ogniska lite o śr. do 71mm. Płuca - obustronnie rozproszone guzki o śr. do 6,6mm. Węzły chłonne meta - przy głowie trzustki 12x18 mm, 21x25mm, porto-cavalne 16x25mm, okoloaortalne 18x19 mm. Trzustka - zmiana ogniskowa 30 mm.
Podczas operacji wycięto 42 węzły chłonne, w 8 przerzuty.
Mama ma apetyt, ale po 5 minutach od zjedzenia idzie do toalety.
Czy korzystacie z pomocy dietetyka klinicznego? Podczas przyjmowania chemii poprawne odżywanie jest najważniejsze. Zwłaszcza jeśli przy tak licznych przerzutach chemię będzie mama przyjmowała do końca życia. Ja swojej mamie tłumaczyłam, że tak jak niektórzy chorzy na choroby przewlekłe muszą przyjmować leki do końca życia, tak i ona będzie musiała przyjmować chemię do końca życia. Specjalnie umniejszałam chorobę aby dodatkowo jej nie zniechęcać do walki.
W naszym przypadku pierwsze o sobie dały znać przerzuty na płucach. Początkowo objawiały się kaszlem z czasem przybierał on na sile i powodował duszności wówczas zorganizowaliśmy mamie aparat tlenowy aby podczas ataku kaszlu mogła z niego korzystać. Po pewnym czasie morfinę zamieniliśmy na kodeinę. Dodatkowo pojawił się u nas problem z płynem w płucach. Przerzuty przerywały naczynia limfatyczne, które przepuszczały płyny do wnętrza płuca. Mama musiała mieć odciągany płyn aby funkcjonować.
Przerzuty w otrzewnej powodowały gromadzenie się płynów tzw. wodobrzusze.
U mamy objawy daje wątroba, która jest w najgorszym stanie. Dzięki chemioterapii spadły bilirubina, ASPAT (nadal za wysoki), ALT. I oczywiście markery. Choć nadal są wysokie CEA: 279, Ca 19-9: 710. Był już moment gdy markery przestały spadać. Dostala wtedy większą dawkę chemii i znów ruszyły w dół. Pytanie na jak długo?
Z dietetyka klinicznego jeszcze nie korzystałyśmy. Muszę uprzedzić lekarza żeby zasugerował jej skorzystanie z usług dietetyka, bo gdy ja chce jej pomóc, zasugerować coś to "nie jesteś lekarzem, nie znasz się". Ogólnie mama mocno bagatelizuje swój stan, wypiera chorobę. Chciałabym żeby dbała o siebie, a także pozwoliła dbać o nią.