wsparcie psychiczne

12 lat temu
Witam wszystkich serdecznie! Bardzo proszę o pomoc jak mam postępować i jak dalej starać się funkcjonować odpowiednio w życiu codziennym. Moja babcia jest chora na raka piersi. A dokładnie miała amputowaną jedna pierś i węzły chłonne. Niestety są przerzuty i pod pachą pojawiły się guzki z których wycieka wydzielina. Moja babcia bierze chemię doustną. Ostatnio jeszcze zaczęła boleć ja ręka. Ból był czasem nie do wytrzymania. Lekarz przepisał środki przeciwbólowe jednak musi je zmienić bo ból powraca. Ostatnio jest bardzo słaba i musi prawie cały czas leżeć jeszcze w jednej pozycji bo inaczej ręka zaczyna boleć. Mam nadzieję że teraz środki pomogą i ból ustanie, ale jednak psychika mojej babci nie wygląda za rewelacyjnie. Jak z resztą mojej rodziny a zwłaszcza osób które są z nią najbardziej związane. Moja babcia i dziadek korzystali ostatnio z usług psychologa ale ona twierdzi że woli porozmawiać ze mną i że ja mówię jej dokładnie to samo. Ja posiadam wykształcenie terapeutyczne ale jestem dość młodą osobą w tym zwodzie i nie posiadam za dużego stażu bo mam 23 lata. Chcę pomóc babci i dziadkowie oraz rodzinie ale nie chcę im coś zaszkodzić i umówiłam się na wizytę do psychologa gdzie była moja babcia, aby porozmawiać na temat może jakiejś terapii czy coś podobnego. Psychika jest bardzo ważną rzeczą i wiem że jeżeli wszyscy się załamią to nie pomoże leczeniu. Do każdego z osobna trzeba mieć też inne podejście bo każdy przeżywa to na swój sposób i nie można z wszystkimi tak samo rozmawiać. Cieszę się, jak powiedzą, że im coś pomogłam i czują się lepiej , ale tylko jest w sumie malutki problem, że mi teraz nie ma kto pomóc. Ostatni czuję że już nie umiem sobie z tym wszystkim radzić. Za dużo jednak tych problemów i bólu, które mnie też dotyczą, a ja muszę być pozytywnie nastawiona aby móc ich wspierać. Nie umiem sama sobie tego wszystkiego wytłumaczyć, że nie mogę ująć babci bólu i że ta wredna choroba postępuje. Moja babcia zawsze była żywiołową kobietą i to ona pomagała innym. Dlatego teraz każdy jest postawiony w nowej i trudnej sytuacji. Wiem, że jej to też przeszkadza i nie może sobie z tym poradzić ale staram się ja wspierać i tłumaczyć. Niestety ja nie umie sobie pomóc, bo wszystko co mówię i wiem że to na prawdę mogło by zadziałać gdybym zmieniła tok myślenia jednak odbijają się te słowa ode mnie i pozostają myśli których sama się boję. Jeżeli ktoś miał podobną sytuację albo może mi doradzić jak to wszystko ogarnąć proszę o pomoc bo przestaję to już ogarniać i mój organizm powoli również. Pozdrawiam cieplutko!
6 odpowiedzi:
  • 12 lat temu
    Myślę, Rumianku, że Twoja wrażliwość została wystawiona na bardzo ciężką próbę. Nie jest łatwo wspierać na codzień bliską osobę w sytuacji Twojej babci, a podejmowanie wobec niej i innych członków rodziny roli terapeuty może być ciężarem ponad siły. Z dłuższej niż Twoja perspektywy zawodowej (i życiowej) mogę powiedzieć, że dla skutecznego profesjonalnego pomagania potrzebujemy choćby minimalnego dystansu do osoby i jej przeżyć, co nie jest możliwe w bliskiej relacji emocjonalnej. Jeśli możesz przyjąć taką postawę, to kochaj babcię najmocniej jak potrafisz wraz z jej bólem, lękiem i cierpieniem. Trwaj przy niej jako wnuczka, nie psycholog. Może podsuń lekturę, która pomoże, albo skontaktuj (bez pośredniczenia) z wolontariuszką ze stowarzyszenia Amazonek. Wiele z nich jest na prawdę dobrych we wspieraniu innych kobiet w trudnych momentach spowodowanych chorobą.
    I nie zapomnij o sobie, o własnych potrzebach i emocjach. Gdy sama będziesz w dobrej formie dasz Babci więcej wsparcia. Weź pod uwagę i to, że nie musisz być zawsze silna i dzielna. Powodzenia!
  • 12 lat temu
    rumianku pomoc bliskiej osobie w zmaganiu się z chorobą jest bardzo trudne do ogarnięcia.
    Mówienie o tym ,że wszystko będzie dobrze ,myśl pozytywnie to takie stereotypy.
    Nikt ze zdrowych tak naprawdę nie zrozumie chorego gdyby najbardziej tego pragnął.
    Dlatego pierwsze posunięcie Twoich dziadków było jak najbardziej prawidłowe .Udali się do fachowca (obcego ).
    Myślę,że wiele się dowiedzieli a to ,ze babcia chce z Tobą rozmawiać to tylko dobrze rokuje.
    Tylko sama nie udźwigniesz tego ciężaru musisz mieć wsparcie.
    Sama za bardzo emocjonalnie podchodzisz do tematu.
    Tak jak pisze tas21 dobrze by było namówić babcię do spotkania z inną Amazonką.
    Przeważnie w każdym mieście są grupy wsparcia.
    Pozdrawiam Cię serdecznie,bądź dzielna.

  • Właśnie tu jest problem bo babcia nie chce się spotkać z amazonkami a teraz to nawet nie jest w stanie bo leży prawie cały czas, bo jak wstanie to ból ręki się bardzo nasila i nawet nie ma mowy aby gdzieś pojechać. W dodatku mieszkamy dosyć daleko od powiatowego miasta i też nie ma jak aby ktoś dojechał do domu. To prawda, że jest ciężko i też wychodzę z tego że chorego tak dokładnie może najlepiej rozumieć drugi chory, który się zmagał z podobną bądź taką samą chorobą i bólem. Dziękuję przede wszystkim za słowa otuchy, bo to wiele dla mnie znaczy. Pozdrawiam!
  • 12 lat temu
    A może babcia w szczerej rozmowie sama będzie mogła wskazać czego w obecnym stanie potrzebuje dla siebie. Gdyby tak się stało, jej oczekiwania zasługują na spełnienie. Nie zawsze pragnienia chorego są zbieżne z naszymi intencjami (każdy spostrzega sytuacje przez pryzmat własnych potrzeb). Bywa też tak, że po zrobieniu wszystkiego co jest w ludzkiej mocy pozostaje nam cierpliwe i wierne trwanie przy chorym. Po prosto obecność...
  • 12 lat temu
    Czasami chorzy wysyłają taki sygnał nie do końca przez nas zdrowych zrozumiany.
    Wiem,że ja też nie zawsze chciałam rozumieć co mówi do mnie moja chora córka.
    Ona mówiła o śmierci a ja......... Boże Dziecko tylko nie to.
    Nie wierzyłam ,po prostu nie słuchałam ,nie chciałam dopuścić do siebie tej strasznej myśli,że Ona pomału .......odchodzi.
    Nie bądź taka jak ja ........słuchaj co mówi babcia ,Ona wie najlepiej.
    Pozdrawiam.
  • 12 lat temu
    Agasiu co u ciebie długo si nie odzywasz?


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat