Witaj Joasiu,
Myślę, że wiem co czujesz, przechodzę przez to samo. Wiem o mojej chorobie od 2 miesięcy. Trudno to znieść, ale jaki mamy wybór? Trzeba wierzyć w wyzdrowienie i nauczyć się żyć w nowych okolicznościach (właśnie nad tym pracuję). Przed kim musisz udawać?
witaj moze to zabrzmi dziwnie ale przed wszystkimi przed rodzina mezem wszyscy mnie maja za silna osobe a tak naprawde jest bardzo cyezko czasami budze sie i mysle ze to tylko sen powtarzam sobie ze wszystko bedzie dobrze dam rade ale gdzies zawsze jest to drugie co dalej jak to bedzie i mase innych watpliwosci
Jest ciężko, wiem. Ja już jestem po leczeniu. Operacja (u mnie udało się zrobić oszczędzającą), później chemia, raditerapia i barchoterapia. 6 miesięcy leczenia. Ale dałam radę!!!! :) Minęło bardzo szybko a teraz mam nadzieję, że już nigdy nie wróci! Kochane trzeba być silnym!!! Musimy dla życia. Wiem, ze nawet najsilniejsze z nas czasami nie dają rady... Ważne jest wtedy by pozwolić sobie na te emocje. Wypłakać się, krzyczeć. Wyrzucić je z siebie.
Zapraszam na mojego bloga. Może trochę pomoże...
Pozdrawiam i trzymajcie się dzielnie!!! Będzie dobrze! :)
Joasiu, jak się dziś miewasz? Jak sobie radzisz? Jestem z Tobą. Odzywaj się proszę
raz lepiej raz gorzej im blizej operacji to psychicznie gorzej ale musze sobie radzic najgorsze sa wieczory kiedy dzieci juz spja za duzo mysle moze to smieszne ale najbardziej mnie przeraza znieczulenie ogolne caly czas mam wrazenie ze sie nie obudze nie wiem skad mi to przychodzi
hej Joasiu!
to, że boisz się znieczulenia, to normalne, to taka koncentracja lęku
ja tez to przechodziłam
płakałam pod prysznicem, bo wtedy nikt nie słyszał
czasem jestesmy dzielne, a czasem trzeba dzielnosc zostawić w szafie
to dla ciebie bardzo ważny czas, musisz skoncentrowac sie na sobie, to Twoja chroba i Twoja walka
dzielnosc dzielnoscia, ale pozwól rodzinie o Ciebie zadbac troche
oni tez tego chca, byc przydatni
sciskam
witam wszystkie zaprzyjaźnione a szczególnie Ciebie Joanno. Wybacz proszę ale to źle, że próbujesz chronić bliskich, znajomych a sama się boksujesz z myślami a przede wszystkim strachem. Każda tu obecna ma za sobą określony etap choroby i każda przeszła przez wewnętrzny i zewnętrzny dramat. Ja przez jakiś czas żyłam jak w matrixie, w takim podwójnym życiu. Uznałam jednak, że muszę mówić o tym co mnie dotknęło bo jeżeli tego nie będę robiła to sobie nie pomogę. Oczywiście informacje trzeba dozować stosownie do wieku odbiorcy ale dorośli niedoinformowani nie będą pomocni, skąd mają wiedzieć, że Ty potrzebujesz pomocy. Trzeba swoje potrzeby nazwać i zwerbalizować je. Teraz się wymądrzam ale jestem na terapii, kupiłam i i przeczytałam kilka książek. Mam za sobą mastektomię, limfadenektomię i obecnie jestem w trakcie chemii. Teraz mam dystans do niektórych spraw ale wiele jeszcze przede mną i jeszcze wiele łez wyleję. Joanno nie pora na bycie twardą, teraz jest pora dla Ciebie. To Ty potrzebujesz pomocy od rodziny i przyjaciół. Na pewno jesteś im potrzebna zdrowa. Do zdrowienia potrzebne są nie tylko leczenie onkologiczne ale na równi, Twoje nastawienie, Twoja wola walki i wsparcie otoczenia a szczególnie bliskich. Tak jak powiedziała Andziapolska ...mamy XXI wiek z tego się wychodzi. Masz prawo się bać, masz prawo płakać, krzyczeć, masz prawo do wszystkich reakcji bo to jest Twoje ciało i tylko Ty wiesz co czujesz. My jesteśmy z Tobą. Nie jesteś sama, to nie truizm. Chodzę na ściąganie chłonki, spotykam znajome z "poszczególnych turnusów", tworzą się więzi nie tylko zrozumienia. Joanno to Ty jesteś najważniejsza, naprawdę.
'
Witam Joasiu wiem przez co przychodzisz,rok temu doznałam szoku goz piersi biopsja wykazała złośliwość 3 stopnia przerzutowy w piersi i naciekowy w węzłach po dwóch tygodniach od diagnozy miałam usunięta pierś i 16 węzłów to było straszne do tego nie miałam wsparcia u najbliższej mi osoby ,mężu,miałam od wszystkich dookoła ale nie w nim i to było najgorsze proszę cię powiec najbliższym bo ich wsparcie w tej chorobie jest najważniejsze ,świat sie zawalił wiem jest cieżko pytanie dlaczego i za co nie ma odpowiedzi ale każda z nas je sobie zadaje ,musimy walczyć mamy dla kogo żyć narazie wygrałam i mam nadzieje ze to cholerstwo nigdy nie wróci i pozwoli mi cieszyć sie życiem jeszcże przez wiele lat napewno tobie również ,Joasiu powodzenia będzie dobrźe Ursula
Joasiu jak się czujesz po operacji?
witam was psychicznie juz troche lepiej usunieto mi cala piers i piec wezlow na rekonstrukcje nie mialam szans bo rak sie tak rozszalal ze skura miala zwapnienia w chwili obecnej jestem na antybiotyku nadal opuchnieta bo krew nie splywa do drenu tylko zatrzymuje sie pod skura ito jest malo przyjemne i teraz czekam na dalsze wyniki i leczenie