Mam problem z wysyłaniem wiadomości! Kilka razy się wysyła. Przepraszam forum!
Mój tata nie robił badań. Z perforacją jelita trafił na stół w Poznaniu.
takamała....jak ja Cie kochana dobrze rozumiem....jakbym czytała swoj wpis...ja też szalałam w zeszłym roku przekonana że to ja mam raka...a nie dopilnowałam Mamy....mojej kochanej mamusi która ma 65l......i rozległego guza nowotworowego...tez czekamy...na badania czy nie ma przerzutów...lekarz juz powiedzial ze 99% złośliwy rak.........też guz niedookreślenia bo kolonoskop dotarł do 35 cm jelita. Też płacz rozpacz z mojej strony...ja jestem od mamy 3000 kilometrów...nawet nie moge jej przytulic....stradam zmysły.. ! :(:( we wtorek 13 maja bedziemy wiedzieli na czym stoimy :(
Jak dobrze że jesteście, że mam do kogo napisać....teraz nachodzą mnie refleksje jaka byłam glupia egoistką, myslalm tylko o sobie,ile pieniędzy wydalam na wlasne badania czasami bezpodstawne podczas gdy mój tata....
U nas początek trudnej ciernistej drogi....
a w moim umyśle tylko obrazy.....widzialam przebieg raka j.g u mojego wujka(nie spokrewniony z tatą) jak ta choroba go wyniszczyla, jak po pół roku od diagnozy umieral w hospicjum...wyniszczony, wrak czlowieka....
Rak był zawsze moją największym lękiem a wręcz obsesją....
Może Pan Bóg chce mnie ukarać w ten sposób za to że widzialam tylko siebie....
Moj kochany tatuś ma raka
Nie może to do mnie dotrzeć.....tak bardzo chcialabym cofnąć czas, wiele razy postąpić inaczej...
Boże jak moglam...Mój mąż jest twardy w uczuciach, dusi to w sobie, ja natomiast wylewam wszystkie żale łzami..
Dzieciaki zasnęły, ja mam w glowie mętlik, nigdy juz nic nie bedzie tak jak dawniej, dlaczego nie docenialam tej "normalności"?
Jestesmy na początku drogi, przed nami wynik hist pat, potem operacja, szukanie przerzutów itd,
Jestem tak slaba psychicznie, nie umiem wziąć się w garść, nie umiem spojrzeć w oczy mojemu tacie z żalu....
Jest tak wspanialym ojcem, dziadkiem, moje dzieciaczki go uwielbiają....
Ma jeszcze dużo planow na życie....Jak się ogarnąć, jak przezwyciężyć ten płacz, nie potrafię wziąć się w garść.
Jasona-trzymaj się, razem wszystkim będzie nam łatwiej przejsć przez ten koszmar..chociaż nigdy już nie bedzie tak jak kiedyś....
Jak zatrzymać te poklady smutku? muszę to zrobić, muszę ogarnąć się, dzieciaczki mnie ciągle pytają dlaczego płaczę....
Muszę jakoś funkcjonować....muszę pokazac mojemu tacie ze jestem silna, chociaz wiem ze gdy przyjdzie operacja, chemia, pobyty w szpitalu to nie bede potrafila ukryć lez...
Dlaczego nie zmusilam taty prędzej do tego badania???????????!!!
Ja też płakałam, nie mogłam nic robić, ręce mi się trzęsły, schudłam 5 kg. Teraz wiem, że trzeba się zmobilizować i dać maksymalne wsparcie. Mój tata funkcjonuje jak zdrowy człowiek, więc dałyśmy mu luz, robi co chce i jest raczej zadowolony. Może to jest trochę tak, że udajemy, że nic się nie stało. Jeśli chodzi o nowotwór to rozmawiamy tylko o sprawach technicznych- kiedy szpital, kiedy wróci, jaki lek i kiedy badania. Nic więcej, ani łez, ani smutku, wiem, że się obawia, czasem wspomni, że walczy o życie, ale ogólnie jest mega silny.
Nie obwiniaj się! Każdy musi dbać o siebie, nie odpowiadasz za dorosłego człowieka. Tak miało być.
Takamala...szkoda ze mnie nie ma przy tobie.Potrzasnelabym Toba mocno(ale nie zrozum mnie zle),dala klapsa w pupe i....nie przyciagac zlych mysli! Zobacz ile tu ludzi,ile choruje na to dziadostwo....albo chorowalo i ma sie rewelacyjnie.Zycie kazdego doswiatcza-jednego przez chorobe,innego w inny sposob-ale trzrba walczyc! Ja jestem przekonana ze bedzie w Was dobrze...
Pamietaj ze teraz jestes potrzebna twojemu tacie-ale nie zasmucona,zaplakana tylko pelna ptymizmu.On to bedzie widziec i czuc a to jest bardzo wazne.
Ja tez jestem w takiej samej sytuacji-odeiedzam tate-rodzicow codziennie,rozmawiamy normalnie,smiejemy sie z filmow-normalne zycie choc zal i smutek rozdziera serce to nie dajemy tego poznac...
I blagam nie piszmy o cierpieniu,hospicjach...-to bardzo dolujace.A my musimy miec duzo sily...ogrom sily dla naszych najblizszych najukochanszych chrych...
Przepraszam za bledy.Chociaz w tej sytuacji sa one bez znaczenia.
Takamala-bierz sie w garsc!!! Pomagaj tacie z calych sil,badz przy nim-badzcie dzielni...Bo najgorszy czas jest przed nami!
Takamala...szkoda ze mnie nie ma przy tobie.Potrzasnelabym Toba mocno(ale nie zrozum mnie zle),dala klapsa w pupe i....nie przyciagac zlych mysli! Zobacz ile tu ludzi,ile choruje na to dziadostwo....albo chorowalo i ma sie rewelacyjnie.Zycie kazdego doswiatcza-jednego przez chorobe,innego w inny sposob-ale trzrba walczyc! Ja jestem przekonana ze bedzie w Was dobrze...
Pamietaj ze teraz jestes potrzebna twojemu tacie-ale nie zasmucona,zaplakana tylko pelna ptymizmu.On to bedzie widziec i czuc a to jest bardzo wazne.
Ja tez jestem w takiej samej sytuacji-odeiedzam tate-rodzicow codziennie,rozmawiamy normalnie,smiejemy sie z filmow-normalne zycie choc zal i smutek rozdziera serce to nie dajemy tego poznac...
I blagam nie piszmy o cierpieniu,hospicjach...-to bardzo dolujace.A my musimy miec duzo sily...ogrom sily dla naszych najblizszych najukochanszych chrych...