agnieszka76 napisał:
mala0602 moim zdaniem teściowa powinna się skonsultować z drugim onkologiem. Warto poznać inne opinie i dopiero wtedy podjąć decyzję czy wziąć chemię czy nie. To nieprawda, że nie jest pacjentką onkologiczną. Wystarczy diagnoza, operacja. Mama powinna cały czas być pod kontrolą onkologa. Co do innych terapii, nie wszystkie są wskazane, często zamiast pomóc to mogą zaszkodzić, lepiej nie robić niczego na własną rękę, wszystkie metody należy konsultować z onkologiem. A takie cud specyfiki jak wit B17 czy ogórek morski to po prostu wyrzucenie pieniędzy bo nie mają żadnego działania przeciwnowotworowego. Jeśli teściowej zależy na zdrowiu powinna słuchać lekarza. Oczywiście każdy sam podejmuje decyzję.Pozdrawiam.
Cześć agnieszka76. Zastanawiamy się teraz nad badaniem PET. Jest drogie, ale podobno może wykryć nawet niewielkie zmiany nowotworowe w organizmie. Pytanie z innej beczki - teściowa w czwartek miała zdejmowane ostatnie szwy. Z piątku na sobotę dość mocno pociekło jej z rany - (ponoć wcześniej miała na ranie zgrubienie, którego teraz nie ma). Od tego czasu schodzi jej co jakiś czas jakiś brązowy (?) wyciek. Pojechała dziś z moim mężem do szpitala, w którym była operowana. Lekarz dyżurny stwierdził, że to normalne po operacji na jelitach. To prawda? Teściowa jest z tych szczupłych osób, więc sądziliśmy, że wszystko jej się szybko zagoi.😞
Mala 0602 moim zdaniem nie takie normalne chyba .Po zdjeciu szwów powinno już byc czysto tak było u męża żadnych wycieków a miał tych szwów sporo .Czy Twoja mama ma stomie ?
Co do badań np PET i inne tak jak pisze agnieszka76 nie nalezy byc nadgorliwym PET nie wykrywa wszystkich komórek ,moim zdaniem nie ma jeszcze takiego badania co by wykrywało.Piszesz o lekarzu dyzurnym? hm w kwestii takiej jak szycie i po szyciu to musi objrzeć osoba operująca a nie jakiś stójkowy lekarz na izbie .To zbyt poważna sprawa.
Nie bagatelizujcie tej wydzieliny .
Mała 0602 takie wydzieliny są całkiem normalne jest to proces oczyszczania rany. Trzeba się sporo ruszać, powoli chodzic żeby wszystko co ma wypłynąć wyszło. Jeśli widział to lekarz i powiedział że jest ok to nie ma co panikowac 😊 zwróćcie uwagę z dnia na dzień powinno być tej wydzieliny mniej. Ewentualnie można by założyć sączki do rany, u mojej mamy zrobił to lekarz podczas ściągania szwów. Wtedy szybciej by to zeszło.
Lukasz 93 wiem ,że służysz pomocą i to jest super ,ale nie biorę ja osobiscie odpowiedzialnośći za rady udzielane innym.W jednym przypadku taka wydzielina to normalna sprawa w innym nie.Znam śmiertelny przypadek( sepsa) a zaczęło się od ropiejących miejsc.
Będe radzić za Agnieską 76 :) nie wiem o co chodzi z tą wydzielliną ,trzeba konsultować nie zwlekając z lekarzem operującym .
Pozdrawiam :)
Wyciągnęłam jednak teściową i dobrze, bo udało się nawet spotkać z lekarzem, który obejrzał ranę i przepłukał ją (wypłynęło sporo osocza). Co nie zmienia faktu, że wciąż z rany wycieka. Od wczoraj podobno z innego miejsca. No ale dowiedziałam się, że niedawno teściowa niosła jakieś ciężkie zakupy :/. A tak mówiłam, że nie wolno jej dźwigać! Mam pytanie, może wiecie, jak długo utrzymuje się wysoki poziom płytek po operacji? U niej wynosi ponad 743 tys...
Witam Was po długiej, bo prawie rocznej przerwie. Ostatnio pisałam, kiedy moja mama była po operacji usunięcia nowotworu jelita i wyłonieniu stomii. Tomograf wykazał przerzuty na wątrobę, nieoperacyjne. Mama została poddana chemioterapii, którą bardzo dobrze znosiła fizycznie ale męczyła ją psychicznie. Do tego stopnia, że po przerwie w chemii nie wróciła już do tego leczenia. Podjęła się alternatywnych metod mimo sprzeciwów rodziny. To był ogromny błąd...
Na dzień dzisiejszy nowotwór wątroby zajmuje praktycznie cały narząd, mama ma wodobrzusze a lekarze nie dają nam już nadziei. Perspektywa stracenia jej z mojego życia jest tak realna i bolesna, że trzęsę się ze strachu. Próbujemy znaleźć jakiekolwiek rozwiązanie, które pomoże nam zatrzymać ją z nami jeszcze trochę dłużej, ale cały czas trafiamy na ścianę. Teraz mama ma podwyższoną bilirubinę, nie może nawet przyjąć chemii. Jestem zrozpaczona i boję się tego co przyniesie nam najbliższa przyszłość. Czy naprawdę nie ma już ratunku? Już nie proszę o wyzdrowienie, ale o kolejnych kilka miesięcy uśmiechu mamy. O jej obecność na święta, możliwość rozmowy. Czuję się bezsilna, choć przy niej jestem zawsze uśmiechnięta i pełna optymizmu. Boję się, że w końcu pęknę.
Witaj bardzo mi przykro eh .
Nie wiem nawet co pisać ,że alternatywne leczenie zawiodło ,ze nawrót choroby ,ze przerzuty,ze nie miała prawa ryzykować nic z tych nie napiszę. Moim zdaniem każdy ma prawo do swoich decyzji ,wiele przykładów pokazało ze alternatywne leczenie bardzo ciężkich chorób prowadzi do klęski ,ale też odchodzą leczeni w klinikach.
Trudna sprawa .Każdy natomiast ma prawo do własnych wyborów i nie można go za to oskarżać ,póki co nie ma lekarstwa na nieśmiertelność i to nas bardzo smuci.Moim zdaniem stworzcie mamie piękne dni ,miesiące ,spelnijcie Jej życiowe marzenie niech będzie szczęśliwa i Wy przy Niej .Niech każdy dzień będzie radosny mimo wszystko to da Jej siłę jeszcze do walki i Wam da spokój i poczucie ,ze zrobiliście wszystko dla Niej.
Nie pamiętam gdzie leczycie mamę ale może skonsultujcie Ją w jakiej klinice ?może usunięcie wątroby i przeszczep ?nie mam pojęcia nie znam się .Ale walczcie, nadzieja umiera ostatnia.
Trzymam kciuki pisz tutaj .
Pozdrawiam Was serdecznie :)
Właśnie od rana staram się dodzwonić do doktora Wolfa w Grudziądzu. Przed usg mieliśmy nadzieję robić u niego radioembolizację, ale wraz z wynikami badania nadzieja odeszła. Mimo wszystko dzwonię, bo może poradzi coś innego, cokolwiek co da mamie więcej czasu. O przeszczepie pomyślałam jak tylko dowiedzieliśmy się o przerzutach na wątrobę, ale przy nowotworach wtórnych nie ma o tym mowy. Gotowa byłam oddać własną, w końcu jako córka powinnam być dobrym materiałem na dawcę...
Teraz czekam, mama pojechała prosto z badania do szpitala na oddział gastroenterologii, ale stwierdzili, że ma woreczek żółciowy w porządku więc nie mają podstaw jej przyjąć. Tata stara się o przyjęcie na oddział ogólny i ściągnięcie wody z brzucha. Podobno to jest tak jak z zatokami, jak raz się zrobi to już trzeba robić zawsze. Ale ile potrwa to zawsze...