Moja Historia

13 lat temu
W październiku usłyszałem swoją diagnozę – RAK. Doktor człowiek zresztą bardzo wierzący starał się mi przekazać tę wiadomość w bardzo delikatny sposób. Tak naprawdę wiele słyszy się o chorobach, nowotworach, ale chyba nikt z nas nie myśli na poważanie, że może to dotyczyć także jego. Do dziś zastanawiam się skąd miałem siłę. Tę nowinę przyjąłem bardzo spokojnie, na myśl przyszły mi słowa „Ojcze Nasz”, (którą posługujemy się na co dzień, a także w każdej Eucharystii), a szczególnie „bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi”. Potem sprawy potoczyły się bardzo szybko. Wizyta w szpitalu i zaplanowanie zabiegu, który miał się odbyć następnego dnia. Markery nowotworowe nie pozostawiały wątpliwości, że guza natychmiast należy usunąć z organizmu. Zabiegł przebieg bez większych komplikacji. Przeprowadzono biopsję i próbkę przesłano do badania, na wynik trzeba było poczekać 14 dni. Czas upłyną bardzo szybko. Badanie wykazało dwa nowotwory złośliwe w jednym guzie. Czym prędzej należało zgłosić się do lekarza onkologa. Tu zaczęła się bardzo długa droga wizyt, badań. W między czasie badanie kontrolne USG wykazało obecność drugiego guza. Lekarzom trudno było określić czy był on niezauważony w czasie poprzedniej operacji, czy być może jest to bardzo szybko narastająca wznowa miejscowa. Tak też zostało to zakwalifikowane. Znów kolejny zabieg, którego świadomość zaczęła mnie przerażać. Jeden po drugim w odstępie zaledwie dwóch tygodni. Przeszły mi wówczas myśli, tego chyba za wiele. Pojawiło się chwilowe załamanie, to była bardzo trudna chwila. Na szczęście nie trwała Ona długo, znów przyszły siły. Poczułem się tak jakby ktoś stanął obok mnie, poklepał mnie po ramieniu i powiedział: Jarek, nie łam się, wszystko będzie dobrze. Z tamtym dałeś sobie radę więc teraz będzie tak samo. Nie jesteś sam... I tym razem zabieg odbył się bez komplikacji. Przeprowadzona biopsja na szczęście nie wykazała w pobranym materiale komórek nowotworowych. Kolejnym etapem był tomograf komputerowy. Badanie to dzięki Bogu nie wykazało żadnych przerzutów w dalsze części organizmu. Nowotwór ograniczył się tylko do jednego miejsca, co z pewnością ułatwi leczenie. Lekarze dla dobrania odpowiedniej metody leczenia wysłali mnie na konsultacje do dwóch centrów onkologicznych w Polsce, do Gliwic i Warszawy. W rezultacie badań i konsultacji została podjęta decyzja o poddaniu mnie leczeniu poprzez zastosowanie chemioterapii. Jest to terapia która wyniszcza organizm, ale mimo to jest potrzebna, bo wyniszcza komórki nowotworowe. Konsekwencje czasem są bardzo ciężkie, ale wierzę, że wszystko ma prowadzić do wyzdrowienia.
5 odpowiedzi:
  • 13 lat temu
    Moja choroba nie trwa długo, ale nauczyła mnie co tak naprawdę jest dla chorego ważne. Ważne jest wsparcie, zapewnienie o pamięci w modlitwie, ważna jest rozmowa, czuły gest, obecność. Ważne jest żeby ktoś potrzymał za rękę gdy jest ciężko i powiedział może się wydawać te zwykłe słowa – Wszystko będzie dobrze, to naprawdę bardzo ważne. Najgorsza jest samotność. Dlatego jeśli choruje twoja mama czy tato, siostra czy brat; babcia czy dziadziu; przyjaciółka czy przyjaciel; koleżanka czy kolega; sąsiadka czy sąsiad; proszę nie zostawiaj Go samego. Bądź z nim. Nie bój się tego, nawet gdy ta choroba Cię przeraża, gdy czujesz się wobec niej bezsilny. On może mówić, że nie potrzebuje pomocy, ale w rzeczywistości jest inaczej. Każdy nawet najmniejszy gest jest dla chorego bardzo ważny.
  • 13 lat temu
    Jest to fragment mojego artykuł zamieszczony w kleryckim czasopiśmie "Powołanie" nr 60 str 32
    http://www.powolanie.sandomierz.opoka.org.pl/numery/powolanie_60.pdf
  • 13 lat temu
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)))
  • Mojego narzeczonego ojciec ma raka płuc. Brał chemię w kroplówkach ale zmienili lekarze na tabletki bo żyły już nie wytrzymywaly była nawet poprawa.Od jakiegoś czasu jest coraz gorzej. Przed chorobą miał tyle energi na miejscu nie usiedział zawsze miał coś do zrobienia,a teraz nie ma siły sam nałożyć butów. Wszyscy go bardzo wspieramy. Mam nadzieję że będzie dobrze musi być bobrze.
  • 13 lat temu
    Pozdrawiam i życzę wytrwałości w walce! Wiara i wsparcie ludzi jest w tej chorobie najważniejsze. Pesymizm, załamanie to pożywka dla raka a przecież My nie chcemy go dokarmiać - prawda!
    pozdrawiam serdecznie i wierzę, że damy radę pokonać "lokatora"
    do zobaczenia za 50 lat


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat