Witam Wszystkich! Jest to mój pierwszy wpis na forum. Mam 49 lat, od ponad czterech lat mieszkam i pracuję w Wielkiej Brytanii. Moje problemy jelitowe rozpoczęły się około dwóch lat temu. Początkowo były to nieregularne wypróżnienia, potem doszły jeszcze inne dolegliwości, ale były to książkowe objawy drażliwego jelita. Do lekarza nie poszłam gdyż uważałam, że poradzę sobie sama. Poza tym, nie brałam pod uwagę leczenia w UK. Nie wiem dlaczego, ale przerażała mnie tutejsza służba zdrowia, chociaż nigdy z niej nie korzystałam. Inne procedury, bariera językowa, to wszystko wydawało mi się takie trudne. Będąc w Polsce,dla spokoju sumienia, zrobiłam badania krwi. Okazało się, że mam niewielką anemię, ale tłumaczyłam to złymi nawykami żywieniowymi i dużą ilością wypijanej kawy. Ponieważ należę do grupy ryzyka ( mój dziadek i moja mama chorowali na raka jelita grubego), zrobiłam też badania na poziom markerów. Wyniki były bardzo dobre. Lekarz zasugerował mi jednak, że ze względu na obciążenia genetyczne, powinnam w niedługim czasie zrobić sobie kolonoskopię. Badanie to zaplanowałam na najbliższy pobyt w Polsce. Zaopatrzona w żelazo i leki na drażliwe jelito wróciłam do UK z nadzieją, że będzie lepiej. Jednak zmian na lepsze nie było a dolegliwości wręcz nasilały się. Zaniepokoiło mnie to trochę i nie czekając już na pobyt w Polsce poszłam do lekarza pierwszego kontaktu. Badania krwi znów wykazały anemię. Zostałam skierowana do specjalisty. Tutaj chorobami jelit zajmuje się chirurg. Po badaniach endoskopowych, rezonansie magnetycznym i kolonografii, 19 maja br usłyszałam diagnozę- rak jelita grubego. Czułam się jakby świat mi się zawalił, jakby moje życie dobiegało końca. Choć nie wykluczałam takiej ewentualności, to jednak do końca wierzyłam, że to nie rak Po tygodniu załamania powrócił optymizm i wiara, że będzie dobrze, ze musi być dobrze. Mam dwóch synów, mam dla kogo żyć. Miałam i mam w nich wielkie oparcie. 11 lipca rozpoczęłam pięciotygodniową terapię, chemioterapię i radioterapię jednocześnie. Chemioterapię przyjmowałam w tabletkach (Xeloda) a na radioterapię dojeżdżałam codziennie do szpitala. Leczenie przebiegło bez żadnych komplikacji i skutków ubocznych. 7 września miałam operację usunięcia guza. Udało się zespolić jelito, jednak na czas wygojenia mam wyłonioną stomię. Miałam niewielkie problemy z gojeniem fragmentu szwu, ale wszystko już jest ok. Badania histopatologiczne wyciętego fragmentu jelita i sąsiadujących węzłów chłonnych wykazały brak przerzutów do węzłów. Czekam teraz na wyniki tomografii komputerowej i wizytę u onkologa. Opiekę lekarską i pielęgniarską mam bardzo dobrą. Od pierwszego dnia pobytu w domu po operacji, codziennie przyjeżdża pielęgniarka na zmianę opatrunku. Wszystkie leki otrzymuję za darmo. Wszystko, co potrzebne do stomii mam bez ograniczeń, z dostawą do domu. Czuję się jak pacjent a nie jak intruz. Pokuszę się o stwierdzenie, że w nieszczęściu szczęście, ze znalazłam się tutaj. W Polsce na pewno byłoby mi trudniej. Pozdrawiam, życzę samych ZWYCIĘSTW i obyśmy byli zawsze tak optymistyczni jak Filip