Rak jelita grubego
Rzadko czytam wypowiedzi na temat raka jelita grubego, nie wiele o tym wiemy :( Spadło jak grom z jasnego nieba :(
-
Hej;) Czy ktos kto jest na forum choruje na rodzinna polipowatosc? Ja od 7 lat zyje bez jelita grubego (mam zrobione zespolenie) a od 3 lat nie mam calej tarczycy z powodu guza zlosliwego. Z tego co wiem tarczyca wyniknela z jelita. Szukam co jeszcze moze spowodowac u mnie zepsuty gen APC. Jest ktos na forum kto ma polipowatosc genetyczna? Dodam ze moj tato umarl na raka jelita gr. I moj brat tez jest po tym co ja... pozdrawiam;)
-
Zaczelam sie interesowac dopiero teraz bo do tego doroslam;) mam 25lat:) i draze temat dla siebie i potomnych. Moze ktos ma to co ja i wie wiecej:)
-
Ja nic nie wiem na temat. U mnie nic ciekawego. Ciągle czekamy.
-
Dominika tak mi przykro, że Twój tata ma przerzuty :( Jak rozumiem czekacie na chemię? My mamy następna kontrole 6 czerwca - markery i usg... W przeciwieństwie do Ciebie mam złe doswiadczenia z lekarzami , mam wrażenie, że każdy termin, kazda wizyte musze wyszarpać a potem lekarz poświęca nam dwie minuty nawet nie doczytując dokumentacji do końca... Na konsultacje w innych ośrodkach nie stac mnie czasowo - ja normalnie pracuje na etacie a 1/3 urlopu już spędziłąm w szpitalach i poczekalniach...
Mam nadzieję, że chemia u Twojego taty zadziała, mocno trzymam za Was kciuki.
-
U nas bez zmian, każdego dnia czekamy na wyniki badań z Bydgoszczy. Od 5 rano mam ścisk w żołądku, nie mogę nic jeść do 10. Wtedy jestem w pracy z tatą i przy nim robię się spokojniejsza. Jest w tak dobrej formie, że ma to kojący wpływ na mnie. Ciekawe czy wiadomości dotrą przed Świętami. Ciężko będzie siedzieć i myśleć w Święta, tyle czasu wolnego i charakter tych Świąt nie są mi sprzyjające. Wszechobecna śmierć.. Szkoda, że to nie Boże Narodzenie, wtedy nawet w kościele jest weselej.
-
Znowu zapadła przedświąteczna cisza. Życzę wszystkim, rodzinom i ich chorym bliskim, żebyśmy spotkali się tu na forum za rok i w każde święta. Zostaje nam leczenie i nadzieja. Pozdrawiam
-
Witam, dwa miesiące temu mój ojczym dowiedział się, ze ma raka jelita grubego. Po dokonaniu wstępnych badan, lekarz stwierdził, że guz jest usytuowany w dobrym miejscu i da się go usunąć operacyjnie. Po dokonaniu kompleksowych badan, przeczytałam w wyniku, że są przerzuty do wątroby. W poniedziałek trafił do szpitala, miał mieć operację..Otworzyli go i zaszyli. Stwierdzili, że guz jest tak duży, że nie są w stanie go usunąć i stan jest ciężki.Stwierdzili, że otrzyma chemię paliatywną i nic więcej już się nie da zrobić. Pobrano wycinek z przerzutu do wątroby i wynik ma być dopiero za dwa tygodnie. W wypisie ze szpitala, przedstawiono rozpoznanie: nieoperacyjny gruczolakorak kątnicy, przerzuty do wątroby cT4N3M1. Ponadto, opisano: chory przyjęty z powodu raka kątnicy celem leczenia operacyjnego. Wykonano laparotomię stwierdzając nieoperacyjny guz kątnicy z naciekiem na krezkę jelita cienkiego i poprzecznicy. Liczne przerzuty do wątroby. W tej sytuacji odstąpiono od resekcji jelita i pobrano wycinek z przerzutu. Przebieg pooperacyjny niepowikłany. Proszę o pomoc. Czy w takiej sytuacji możemy liczyć na to, że chemioterapia zadziała? Czy zatrzyma rozwój guza albo go pomniejszy? Czy w tym przypadku, istnieje jakaś inna metoda leczenia? Będę wdzięczna za udzielenie odpowiedzi.
-
Chyba jesteśmy w podobnej sytuacji, lecz nie całkiem. My o nowotworze dowiedzieliśmy się w lutym 2013, wtedy mój tata wylądował nagle na stole operacyjnym z perforacją jelita, przeżył operację. Guz został usunięty, przeszedł chemię, a od 3 tygodni wiem, że ma przerzuty na wątrobę i czekamy na wyniki immunohistochemii, żeby określić jaka chemia będzie dla niego najlepsza. Też dostanie chemię paliatywną, bo zawsze nazywa się tak chemię dla osób z rozsianym procesem nowotworowym. Ojczym musi jak najszybciej wrócić do formy, dziwię się lekarzom, że osłabili go operacją, przy obecnych możliwościach sprzętu mogli to raczej przewidzieć, no ale cóż, teraz postawcie go jak najszybciej na nogi. Nie sądze żeby podali mu chemię wcześniej niż za 4-6 tygodni. Trzeba odczekać od zabiegu, żeby się rana wygoiła.
-
Musicie myśleć pozytywnie, nie płakać przy nim i nie dać poznać, że jest ciężko. Nadzieja i miłość bliskich czyni cuda, on nie może się załamać. Trzymam kciuki, teraz ważny jest każdy dzień, każda chwila. Mój tata żyje 1 rok i 2 miesiące, jest w świetnej kondycji, normalnie pracuje i ma sporo energii, czekamy na chemię- paliatywną, nie bójcie się tego słowa jak wyroku. Mam znajomą- 37 lat, rak jelita grubego, przerzuty do cienkiego i wątroby. Rok temu brała chemię paliatywną- proces się zatrzymał i jest dobrze. Żyje i ma się dobrze! Napisz jak tylko przyjdzie wynik histopatologiczny.
-
W jakim szpitalu jest ojczym? Gdzie się leczycie?