Dzięki Andrzej, zazdroszczę optymizmu, ja mam małą chandrę, niebawem u mnie mija rok, wracają negatywne wspomnienia i obawy, ja mam duże trudności z przejściem do normalności i odnajdywania radości życia, często lęki mnie odwiedzają, każdy z nas ma takie huśtawki nastroju - wyniki dobre - radość - nastepna wizyta - strach, ale tak już będzie i trzeba się nauczyć z tym żyć.
Pozdrawiam i życzę zdrowia wszystkim.
Witajcie! Ja jutro na 7:30 scyntografia kości, boję się jak nie wiem ,aby nic tam nie wyszło. Ja odkąd wyszłam ze szpitala cały czas jestem przeziebiona nie mogę się wyleczyć. Ból głowy na szczęście przeszedł. Ja również Sławku cały czas mam czarne myśli, w styczniu usg i boję się aby ten rak znowu się nie pojawił na nerce, chodź był mały ale to chyba nic nie znaczy:-( Okres świąt najgorszy dla mnie czas, rok temu pochowałam oboje Rodziców i teraz mam raka :-( Ach szkoda mówić. Pozdrawiam Was Wszystkich bardzo gorąco
O ile pamiętam to miałaś małego guza, który dobrze rokuje, rozmyślanie o chorobie i strach powoduje, że nasz umysł płata nam figle, skupiając się ciągle na swoim samopoczuciu w końcu czujemy się ogólnie źle, coś o tym wiem wcześniej walczyłem z nerwicą lękową., która co chwilę upodabniała się do innych chorób fizycznych. Teraz mam realną chorobę i jest jeszcze trudniej. Trzeba cały czas walczyć z tymi trudnymi myślami i wierzyć że wyniki będą dobre.
Swoją drogą kto Ci zlecił scyntygrafię i dlaczego, czy masz jakieś dolegliwości od strony kośćca, u mnie nigdy nie było mowy o tym badaniu.
Pozdrawiam.
Sławek lekarz który mnie operowal i mam i niego wizyty co miesiąc zleca mi takue badania ,ostatnio nawet się z nim klocilam że sporo tych badań na raz a on mówi że po operacji do roku jest największe prawdopodobieństwo że coś się może pojawić i dlatego daje na wszystkie badania. W październiku miałam tomograf z kontrastem ,dwa razy usg jamy brzusznej i rtg płuc, teraz ta scyntografia kości, w styczniu usg i tomograf głowy, mówił że co 3 miesiące takie badania. Pozdrawiam
Od operacji też mam badania co trzy miesiące, na przemian, usg jb, TK płuc i jb, rtg płuc, badania laboratoryjne. Ostatnie usg miałam końcem kwietnia, teraz będzie 10 stycznia. Wszystko wg. procedur.
I tak już drugi rok. Być może inaczej kontrole przebiegają w przypadku po NSS?
W styczniu u urologia mam zaplanowaną urografię. Co to za badanie? czy ktoś może też to miał?
Scytografii mi nie zlecano. Słyszałam, że się po niej świeci jak żaróweczka.
Oczywiście żart😁
Pozdrawiam Miki serdecznie:)
To teraz mnie trochę zmartwiłyście, moje badania są za rzadko, jeszcze raz : w grudniu 2016 przed operacją rezonans j.b. i rtg płuc, kwiecień 2017 TK j.b i płuc, październik 2017 usg j.b. i rtg płuc, to daje okresy 4 m-ce, 6 m-cy, teraz w grudniu wizyta u urologa z usg nerek, onkolog chce mnie widzieć dopiero za rok.
Może onkolog uznał, ze nie ma dużego ryzyka nawrotu i stąd kontrola dopiero za rok?
Choć wg. wszelkich procedur powinny być co pół roku. Przynajmniej przez pierwsze dwa lata.
Ale jak się niepokoisz to zrób sobie wcześniej badania prywatnie.
Dla spokoju ducha i lepszego samopoczucia.
Witajcie! Ja już po wczorajszym badaniu scyntygrafia kości - przerzutow nie ma,z czego oczywiście bardzo się cieszę. Wczoraj również miałam wizytę z lekarzem urologiem który mnie operowal i tu od niego wyszłam zdolowana i załamana, to jest taki lekarz który nie pocieszy tylko zdoluje człowieka. Mówię mu że zrobiłam te badanie na kości i przerzutow nie ma ,a on do mnie skoro nie ma to szukamy dalej bo napewno się pojawią! Napisał skierowanie na badanie płuc tomograf komputerowy z kontrastem. Kontrola przez 12 lat bo to jest rak złośliwy, mówię że na konsylium lekarze onkolodzy mówili że mam się nie martwić bo był mały i szybko wycięty i calkowicie wyleczalny,A on do mnie że to nie ma Znaczenia i napewno pojawi się na Nerce spowrotem! I jak tu mam się cieszyć z życia :-(
Jesteś pod opieką tylko urologa? Lepiej było by porozmawiać z onkologiem, to nie prawda, że muszą być przerzuty, widziałem wiele wywiadów z onkologami znanymi, Szczylik, Żołnierek, którzy mówią, że wczesne stadia raka nerki są niemal w 100% wyleczalne, tego staram się trzymać, choć łatwo wpadam w doły, choćby po takim poście jak twój. Ten Twój urolog bardzo intensywnie Cię bada, mój po operacji chciał mnie widzieć za rok, a teraz po roku badań u onkologa, ten też wyznaczył kontrole za rok, przychodzą takie myśli- nie jest tak źle że mną, a za chwilę: czy prędzej czy później będzie wznowa. Musimy nauczyć się żyć chwilą i się nią cieszyć, choć nie jest to łatwe, wszystkiego i tak nieskontrolujemy