Jerzy, w pierwszej kolejności myśl o tym, że trzeba pozbyć się tego "znaleziska" a nie o hipotetycznych przerzutach. Mój guz miał 7.5x7x5.5 cm, RCC, T2a, G2. Usunięty w 2017 roku (miałam 32 lata) tydzień po wykryciu (w 28 tyg. ciąży!). Zaraz będzie 6 lat od operacji. Jestem świeżo po TK jamy brzusznej - jest czysto. RTG robiłam ostatnio w ubiegłym roku, też było czysto. Bądź dobrej myśli i odrzuć czarne scenariusze. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Te dane to statystyka, jest kilka aspektów, które w znacznym stopniu mają znaczenie co do przerzutów: wielkość guza tzn. czy jest tylko w nerce, czy nacieka tłuszcz okołonerkowy, czy marginesy są czyste, czy w obrazowaniu są widoczne zajęte węzły chłonne, czy guz jest we wnęce nerki, czy jest angioinwazja (naciekanie naczyń), czy guz ma martwicę, czy ma komponetę mięsakowatą, stopień złośliwości 3 lub 4. Tej wielkości guz nie powinien mieć tych negatywnych właściwości i jak jest egzofityczny tzn. rośnie na zewnątrz nerki to można go będzie usunąć z oszczędzeniem nerki i być w I najniższym stopniu zaawansowania.
Taki opis niczego negatywnie nie przesądza, jest tylko w nerce, jest nie duży, ledwo przekracza stadium T1b, T1a do 4 cm, T1b 4-7 cm. W górnym biegunie jest nadnercze, ale tej wielkości guz nie powinien negatywnie na nie wpływać, kielichy czyli elementy zbierające mocz muszą być zniekształcone, to normalne. Piszesz też o torbielach, przypuszczam , że chodzi o torbiele proste niegroźne i nie mające nic wspólnego z tym guzem. Wg mnie opcja dla operacji oszczędzającej nerkę jest realna i wg wytycznych z ostatnich lat, chirurdzy dążą przy guzach do 7, a nawet 10 cm do oszczędzania nerki. Decyzja jest zwykle podejmowana przez operatora w trakcie operacji, dlatego podpisuje się dwie zgody, też z tego względu, że nerka operowana jest przy zaciśniętej tętnicy nerkowej i obkładana lodem i później musi powrócić do normalnego ukrwienia. Guz jest tworem litym, torbiele to pęcherzyki wypełnione płynem. Pewne co do niezłosliwosci są torbiele proste, im więcej w nich dodatkowych elementów przegrody, zwapnienia mogą mieć komponentę złośliwą - skala Bosniaka.
Reasumując sam guz jest mały i daje spore szanse na zaoszczędzenie nerki.
Cięcie jest spore, ale otwarta operacja jak są jeszcze jakieś zmiany do obejrzenia lub usunięcia będzie dobrym rozwiązaniem . Operacja jest poważna, ale rutynowa dla dobrego operatora, moja trwała ok 2 godzin. Cięcia mogą być na dwa sposoby, od jamy brzusznej, ale najczęściej na boku, muszą się dostać do jamy zaotrzewnowej. Naprawdę do przeżycia, choć pierwsze chwile po są ciężkie, sporo aparatury i "kabelków" : cewnik, ciśnieniomierz automatyczny, pulsoksymetr na palcu, EKG na stałe, sączki w ranie, kroplówka, w nosie tlen, no i trochę bólu, ale ostro szprycują, 5 dnia po do domu. 2,5 miesiąca później zaliczyłem jeszcze wyjazd na narty.
Jerzy K napisał:
Sławek 1975 i caryca 26; Dzięki za info i wsparcie . Dziś urolog orzekł, że zrobią operację oszczędnościową ale otwartą. Leczę się w Gdańsku , a lekarz ma dobrą markę i duże doświadczenie . Zdaniem fachowca metoda otwarta daje operatorowi możliwość obejrzenia innych niż guz zmian na nerce .Brzmi - nawet dla mnie laika- rozsądnie ,ale cięcie będzie jak szablą i niewiadome konsekwencje , o czym zresztą klinika informuje pisemnie. Termin za 3 tygodnie ,jeszcze chcę posłuchać , co inni o tym myślą , lekarz wiodący z pacjentem nie dyskutuje -może słusznie ?- tylko informuje o swojej decyzji ,a u mnie z zaufaniem kiepsko...Na marginesie ; dobrze jest posłuchać pacjentów w poczekalni ,niektórzy dużo przeszli i nadal jest w nich wiara ,że może być lepiej i że lekarze starają się im pomóc .