chemioterapia,radioterapia,brahyterapia

13 lat temu
Witam serdecznie.W latach 2002-2003 miałam dwie operacje onkologiczne.Rak trzonu macicy,rak jajnika. Jestem po brahy terapii,chemioterapii ,radioterapii. Wielkie pragnienie życia , wiara i dyscyplina pozwoliły mi przetrwać najcięższe chwile. Dzielę się swoim doświadczeniem. Po chemio-radioterapii należy popracować, aby odbudować parametry krwi. Tak naprawdę trzeba bardzo wzmacniać układ immunologiczny. Mam na myśli odżywianie. Robiłam sama i piłam dużo zakwasu z buraków , jadłam bardzo dużo zielonej pietruszki, piłam czerwone, wytrawne wino /bycza krew/ z żółtkiem. Piłam zioła od Bonifratrów. Jezdziłam do Zakonu Braci w Warszawie lub Łodzi i tam na podstawie mojej historii choroby otrzymywałam odpowiednio dobrany skład ziół. Mimo, że samopoczucie jest takie , anie inne po terapiach, to trzeba się trochę zmuszać do pracy nad sobą. Pomagała mi muzyka relaksacyjna, której słuchałam dzień i w nocy. Piłam befungin od braci bonifratrów. Jest to huba z brzozy. Bardzo pomaga przede wszystkim tylko POZYTYWNE MYŚLENIE. Całym sercem jestem z wszystkimi, którzy zmagaja się tereaz z rakiem. W czasie mojej choroby powtarzałam sobie, że rak to nie wyrok. Ludzie umierają z powodu grypy. Na pewno towarzyszył wielki strach, pomagała mi modlitwa, Zycze dużo sił i wytrwania.
7 odpowiedzi:
  • witam:-), właśnie jestem w trakcie radioterapii, zdiagnozowano u mnie mięsaka tkanek miękkich i obecnie jeżdze na naświetlania, dostane ich 30:-(, nie chce już mi sie codziennie jeżdzić, przeraża mnie ten okres a także ostrożność dotycząca pielegnacji i zycia, pozdrawiam
  • 13 lat temu
    Gajorek a ja jestem przed radioterapią i przed herceptyną.Przedemną długa droga ale codziennie zbieram siły do walki.Wiem że jest ciężko ale trzeba się "zebrać" w sobie,bo nie ma innego wyjścia!Też mam chwile załamania ale szybko mi to mija bo staram się zająć czymkolwiek,np włączam muzykę głośno żeby nie słyszeć własnych myśli,czytam książkę (polecam "SEKRET" bardzo umacnia) modlę się a czasami poprostu daję upust emocjom tym złym i pozwalam im ze mnie ulecieć i ryczę.Pomaga...:)
  • witaj ania80, dla mnie najgorsze jest to że cały czas na zwolnieniu jestem od 10 lutego i lekarze wogóle nie chca mnie puścić do pracy, twierdzą że bycie nauczycielem od wf i mięsak w nodze to za duże ryzyko, co prawda juz jestem po operacji i myślalam ze pozwolą mi pójść do pracy w trakcie naświetlań ale oni tłumaczą że mam zaczekać, ze dzieci męcza, przynoszą różne infekcje i lepiej bym odpoczywała w domu, ja tez czasami pozwlama sobie na płacz gdy nie ma obo mnie nikogo bliskiego by nie widzieli, dziękuje za wskazówki, dziekuje za wsparcie:-), głowa do góry, damy rade:-)
  • 13 lat temu
    Gajorek ja jestem na zwolnieniu od września 2008r odkąd zaszłam w ciąże,okazało się że jest zagrożona od samego początku.Na szczęście w kwietniu 2009r urodziłam zdrową Marysię,która jest teraz dla mnie "motorem" do walki.Potem urlop macierzyński po którym dowiedziałam się że mam raka.I tak do tej pory...cieszę się bo mam wspaniałe dwie koleżanki z pracy które regularnie mnie odwiedzają i mam z nimi świetny kontakt,wspaniałych bliskich także nie tęsknie za pracą bo kontakt z ludźmi mam na codzień.Tak się to ułożyło i już się z tym pogodziłam,chociaż czasami tęsknię...pozdrawiam Cię serdecznie!
  • 13 lat temu
    Rok temu rozpoczęlam chemioterapię z powodu nowotworu jajnika.Jestem po 6 wlewkach.Koniec terapii, Teraz tylko kontrole okresowe.Nie wiem jednak czy mogę to nazwać zakończeniem leczenia i końcem choroby. Jak Irena, staram się odbudować równowagę organizmu - też zioła od Bonifratrów, też huba, i dieta lekkostrawna.Jak na razie, nie widać jakiś rewelacyjnych wyników.Ale wyrażnie odczuwam powrót sił, no i ciągle walczę z emocjami...
  • moja diagnoza - mięsak trzonu macicy , stadium I, przeszłam 2 operacje,radioterapię, brachyterapię, leczenie zakończyłam rok temu, po terapii wróciłam do pracy, czuje sie wspaniale, czasem dopadaja mnie demony, zwłaszcza w nocy, ale modlitwa pomaga mi:) Wszystkim zycze duzo zdrówka. W czwartek mam kontrolę w poradni, myślę pozytywnie. Do Gajoreka, wytrzymaj lampki do końca, warto!:)
  • hej:-), dzieki za wsparcie wielkie Joasiu1967 i ani80, u mnie to było tak, że lewe udo mnie pobolewało, ale ortopeda nic nie widział, dal mnie tylko na ultradźwięki i jakieś promieniowanie cieplne, ale po jakims czasie gdy bó nadal był, zauważyłam że w okolicy pachwiny rośnie mi coś, jakis guzek, ale ponieważ nadal mogłam ćwiczyć, prowadzić zajecia w szkole i aerobic, nic sobie z tego nie robiłam, do czasu ąz guzek zaczął rosnąc, byly ferie w szkole, ja miałam wolne i postanowiłam się wziąć za siebie, okazało się jednak że zamiast do ortopedy, trafiłam do onkologa i na zwolnienie, to było dla mnie straszne, nie mogłam chodzic do pracy, musiałąm odwołać aerobic i nie wolno mi było ćwiczyć, myślałam ze w maju sie pozbieram i wróce do pracy, ale okazało się że to nowotwór i konieczna jest operacja, po operacji czekałam długo na wynik aż okazało się ze to mięsak maziówkowy, potem znowu badania i teraz naświetlania, nie wiadomo jeszcze czy chemii nie dostane, ale zobaczymy, czasem mam doła, ale ogólem pocieszam się i mam nadzieje że we wrzesniu uda mi sie wrócic do pracy i do aerobiców, pozdrawiam wszystkich na forum, buziaki dla Was kochane:-)


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat