witajcie:) w zeszłym roku wykryto u mnie raka jelita w wieku 38 lat. Zmiana była dość duża - 4cm. Udało się wyciąć całą zmianę, chociaż podejść było 3, ostatecznie udało się metodą ESD, choć bałam się, że będzie czwarte podejście i usunięcie kawałka jelita. Jestem po pierwszej kontrolnej kolonoskopii i jest w porządku. Kolejne kontrolę co pół roku. Dlaczego piszę - może ktoś ma jakieś pytania i mogę pomóc jakąś odpowiedzią. Poza tym piszę, żeby pokazać, że nie tylko osoby starsze muszą się badać w razie niepokojących objawów. Mi lekarz powiedział, że miałam dużo szczęścia, właściwie ktoś kto wysłał mnie na kolonoskopię uratował mi życie. Jeszcze trochę życie w nieświadomości i rak zaczął by się rozchodzić po moim ciele. Trzymam kciuki za wszystkich walczących, dbajcie o siebie i wybierajcie dobrych lekarzy. Zdrowia wszystkim życzę.
Witaj Basia 40.
Faktycznie dawno Cię nie było, cieszę się,że się odezwałaś.
To przykre co piszesz, życzę wytrwałości i całkowitej wygranej z tym gadem. Mam nadzieję,że skoro Tato już nie ma robionych tk to stan nerek się poprawi.
U nas nieciekawie. Tato bierze już ponad półtora roku chemię, więc ten statystyczny czas jej działania biegnie ku końcowi. Na dniach będą wyniki tk i okaże się jak jest. Bardzo chcialabym aby nadal działał ten sam schemat, jest to szansa na to,że jeszcze uda się ukraść trochę czasu. Bardzo boje się tego dnia, gdy usłyszymy,że leczenie zostało zakończone. Nie wiem jak to przetrwamy.
Ściskam mocno i życzę zdrowia Tacie oraz Tobie. Cieszę się,że chociaż u Was to gadzisko nie wróciło.
Witaj Oki. Przykro,że i Was spotkało to nieszczęście. Przyznam,że pierwszy raz czytam o takim określeniu wznowy, ale według mnie brzmi podobnie do tego co wyszło u mojego taty. U taty w tk zmiany były opisywane jako powiększone węzły krezki jelita ( u Twojej Mamy jako masa węzłowa- czyli podobnie, tylko w innej lokalizacji) a w PET zostało to już opisane jako rozsiew do otrzewnej. Czy Twoja Mama miała wykonany PET? W przypadku rozsiewu wyleczenie jest niestety mało prawdopodobne, chyba,że ogranicza się do jednego narządu i operacyjna resekcja zmian jest możliwa. Każdy przypadek jest inny,ale jeśli chemia zadziała to może chirurdzy zdecydują się u Was na operację. Tak jak wspomniałam- z takim określeniem wcześniej nie spotkałam się i może faktycznie wznowa dotyczy tylko pęcherza.
Czy Mama odczuwa jakieś objawy wznowy? Daj proszę znać jutro jaki schemat zastosowano u Twojej Mamy. Może wyniki pozwolą na zastosowanie terapii celowanej- byłoby super.
Trzymaj się, siły życzę.
Witaj Oki. Czy wiesz już jaki schemat zlecił onkolog? Udało się Mamie " załapać" na chemię celowaną?
Co do suplementów, a raczej zdrowych dodatków do diety to tato przyjmował olej lniany i z czarnuszki, granaty, kurkumę, czystek.Nie uchroniły go przed nawrotem choroby ale sprawiły,że miał dobre parametry krwi jak na osobę z masą chorób towarzyszących. Teraz niczego nie stosuje bo nie chcemy aby kolidowało to z przyjmowaną chemią- wiem, że np taki czystek nie jest wskazany.
Daj znać jakie leczenie u Mamy zastosowano. Mam nadzieję,że zmniejszy wznowę i powstrzyma, choć na jakiś czas ( oby jak najdłuższy) dalszy rozsiew. Powodzenia dla Mamy i całej Waszej rodzinki, bo nie od dziś wiadomo,że na tego gada choruje cała rodzina.
Cześć Oki, to super wiadomość, że nie wykryto mutacji i będzie chemia celowana. Jest szansa,że leczenie będzie efektywniejsze.
Różnie jest z tym leczeniem. Mój tato do drugiej tomografii otrzymywał chemię co dwa tygodnie. Ponieważ nastąpiła stabilizacja- przerwę między cyklami wydłużono o jeden tydzień. Wiem,że stosuje się tzw wakacje od chemii czyli jeśli jest stabilizacja- pacjent ma przerwę trwająca ok. 3 miesiące, potem tk i jest jest progresja to powrót do leczenia, a jeśli jej nie ma to przerwa trwa nadal. W przypadku taty, onkolog wolała postawić na dluzsze przerwy, nie chciała zlecić " wakacji" z obawy przed dalszym rozsiewem. Wydaje mi się,że tu każdy przypadek traktowany jest indywidualnie. Tato nie narzeka, mówi,że tak leczony może byc przez lata byle gad nie zaatakował bardziej. Niestety wiadomo,że dziad po pewnym czasie uodparnia się na chemię i wtedy trzeba zmienić schemat. Tak więc wszystko zależy od tego czy chemia, którą zlecono Twojej Mamie zadziała, jak duża regresja nastąpi itd. Póki co zadbajcie o Mamę, aby jak najlżej znosiła efekty uboczne chemii i wszystko okaże się po kontrolnym tk.
Co do tych suplementów to zgadzam się z lekarzem. Co jakiś czas piszą w necie o kolejnym naturalnym wrogu raka. Nie ma czegoś takiego. Przynajmniej ja w to nie wierzę. Witaminę D też tacie kazano przyjmować. Musi być widocznie istotną.
Powodzenia Oki. Trzymam kciuki za "moc" chemii celowanej- niech dokopie dziadowi :)