Hej. Wiem, że takie wiadomości są bardzo stresujące, ale postarajcie się zachować spokój. Mi na TK jak i RM radiolodzy napisali rcc, miesiąc temu miałam operacje i po wyniku okazało się, że to aml. Rozmiary guza również były inne niż w opisaxh. Sporo mniejsze. Wycieto mi cześć nerki wraz z węzłami chłonnymi. Jeżeli lekarze sugerują operacje to tak zróbcie i wowczas się okaże co tak naprawdę jest mężowi. Lekarze zawsze informują przed operacją o ryzyku wycięcia całej nerki. Porozmawiajcie również o możliwościach przeprowadzenia operacji laparoskopowo wówczas dużo szybciej się dochodzi do siebie.
Ja bym się trzymał tej onkocytomy, skoro RM nie sugeruje wprost RCC, u mnie w RM wzmocnienie kontrastowe stwierdzało od razu RCC, nadziei na coś innego też nie było po operacji - lekarz widząc guza od razu powiedział że to RCC jasnokomórkowy. Niestety ryzyko jest takie, że może się okazać, że to niezłośliwa onkocytoma, a można pozbyć się nerki, biopsja raczej nie wchodzi w grę (przy ewentualnej złośliwości guza jest to ryzykowne). Największym pocieszeniem dla Was powinno być to, że niezależnie od rodzaju guza jest on w stadium początkowym w stadium T1 do 4cm. Ja słysząc swoją diagnozę żadnej nadziei, że to nie rak nie dostałem. Dlatego naprawdę macie powody do dużej nadziei, że wszystko będzie dobrze.
Bardzo Wam dziękuję za odpowiedź i za dobre pozytywne myśli...Dzisiaj juz wiemy po wizycie u anestezjologa że operacja juz 27 stycznia a do szpitala mąż idzie dzień wcześniej czyli 26 ...załatwione juz chyba wszystkie papierki szpitalne .Anestezjolog stwierdził że nie wiadomo jak będzie wyglądała operacja ...stwierdziła tylko ze w zależności od tego co będzie robione a mąż ma napisane w papierach ze albo tumorektomia albo nefrektomia ale okaze się przy operacji ...wiec albo usunięcie guza albo cala nerka jeśli dobrze to rozumiem.Powiadomila tylko ze jeśli dojdzie do klasycznej operacji to niestety po operacji są mocne bóle i zaproponowała mężowi znieczulenie zewnątrzoponowe które sprawi że nie będzie tak cierpieć po operacji .Nic w sumie więcej nie wiemy ...O charakterze tego co zrobili lekarze dowiemy się po operacji wiec stres jest ....Cieszymy się ze i tak to wszystko szybko i bezproblemowo idzie bo od momentu wykrycia guza czyli w grudniu, juz pod koniec stycznia operacja ...Pocieszam się wszystkim czym się da i trzymam tego ze to może ta onkocytoma ale wiem też ze z guzami nerek tak już jest ze wszystko się okazuje po operacji ...Czy mogę Was prosić o jakieś rady, wskazówki dotyczące postępowania po takiej operacji jeśli chodzi o dochodzenie do siebie? Jakieś rady na co mamy się przygotować...ile mąż spedzi czasu w szpitalu jeśli dojdzie do usunięcia nerki ...? Dieta i wskazówki żywieniowe po takiej operacji ? Nie pytam narazie o nic więcej...bo nie chce aż tak wybiegać myślami chociaż one i tak żyją ostatnio swoim życiem...wolimy poczekać na wyniki tego co to jest i z czym mamy do czynienia...życzę wszystkim tutaj mnóstwa zdrówka i tylko zdrówka....
Mój guz miał 5,5x4,5 cm, podpisywałem zgodę na dwie operację, częściową (wyłuszczenie guza, mój rósł egzofitycznie, czyli na zewnątrz nerki i był w dolnym biegunie) i całkowitą, lekarze byli nastawieni na częściową, ale wiadomo, że ostateczne decyzję zapadają po otwarciu. Pierwsza doba jest dość mocno bólowa, leży się na sali pooperacyjnej, ja miałem fatalne samopoczucie po narkozie (wymioty, mdłości) dodatkowo ból w okolicach operacji, podłączają trochę aparatury - kardiomonitor, pulsoksymetr na palec, stały automatyczny aparat do ciśnienia krwi, kroplówka, cewnik, dreny z rany, trudność że znalezieniem pozycji. Ale szybko się wraca, na drugi dzień już każą wstawać, dają też wstrzyknięcia w okolicę brzucha z heparyną, dodatkowo gorączkowałem przez krwiaka w okolicach pośladka. Na 6 dzień byłem wypisany. Trudności były z oddaniem moczu po wyciągnięciu cewnika, ale udało się. Oczywiście "dwójka" też sprawiała ból. Na chorobowym byłem 3 mce. Zaliczyłem narty po 3 miesiącach od operacji. Przed operacją ogromny strach, trzeba ogolić miejsca intymne, wykąpać się w płynie odkażającym, no i oczywiście czopek przeczyszczający. To tyle, da się to przetrwać, na wynik histopatoligiczny czekałem 2 tygodnie. W waszym przypadku, jeśli guz nie jest we wnęce nerki to operacja oszczędna powinna się udać (guz jest mały stadium niskie T1), operator zawsze kieruje się ratowaniem narządu. Trzymajcie się ciepło i pozdrawiam.
Bardzo serdecznie dziękuję za odpowiedzi od Was wszystkich...operacja juz w środę i nie ukrywam ze mąż zdaje się być spokojny i nie przejmuje się i przyjmuje to jako coś co trzeba przejść i jak najszybciej wrócić do normalności...ja mam dość i ledwo myślę z nerwów 😞😞Boję się tego wszystkiego.....tej operacji ,tego mąż będzie cierpiał, tego że moze mąż straci nerke ,ze guz okaze się jednak złośliwy....😞😞 koszmar.....mam nadzieję ze znieczulenie zewnatrzoponowe uda się i męża ominie trochę ten cały ból...Trzymajcie kciuki kochani...odezwę się jak będzie po operacji i napiszę co i jak ....pozdrawiam wszystkich cieplutko i zdrówka życzę mnóstwo!!!