Hej,
@ Moni12. Rozumiem, ze czujesz zlosc, ze jedni chca a nie daje im sie wszystkich mozliwosci, a inni moga, a mimo to nie chca, ale to to wszystko troche bardziej skomplikowane jak sadze. Przede wszystkim w Waszym przypadku, moze sprobojcie kolejnych konsultacji - czasem jest tak, ze co jednen lekarz widzi jako trudne czy niemozliwe, inny traktuje jak wyzwania i mysle, ze kogos takiego Wam teraz trzeba. Jesli jednak nie, to po prostu trzeba wierzyc w dzialanie chemii - jest szansa, ze dobrze sobie poradzi z chorobskiem i moze pozniej bedzie mozna operowac.
@ Asiak - wiem, ze czesto boli nas, ze nasza bliska osoba nie chce podjac walki, widzimy to jako przejaw egoizmu, wszek skoro jest czescia naszego zycia, kochamy go wydaje nam sie, ze mamy prawo wymagac od tej osoby podjecia walki. Osobiscie jednak uwazam, ze dar ktorym jest zycie nalezy do Nas. Kazdy z nas ma tylko 1 - i ma wszelkie do niego prawo. To osoba chora decyduje czy i jak chce walczyc i kiedy chce tej walki zaprzestac. My osoby, ktore opiekuja sie chorymi, z naszej wlasnej slabosci i strachu przed ich smiercia chcemy i pragniemy by walczyli - ale jestem zdania, ze nie mamy absolutnie prawa zmuszac ich do niczego, naciskac w zaden sposob, nawet jesli myslimy, ze jest to dla ich dobra. Czasem jak widzisz jak wyniszczajaca moze byc chemia dochodzisz do wniosku, ze moze lepiej byloby nigdy jej nie podac i moze skrocic zycie kilka miesiecy, ale za to zachowac troche inna jego jakosc... To sa trudne tematy, i trudne decyzje, tym nie mniej uwazam i wybaczcie jesli sie myle, ze to chory i tylko wylacznie chory powinien podejmowac decyzje o leczeniu, jego formie i kolejnych etapach. Nie probojmy zwladnac zyciem, ktore choc jest czescia naszego, do nas nie nalezy....