Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
Maba, mój mąż był operowany COZL, tam też ma chemioterapię.
A gdzie Twój mąż będzie leczony?
-
Dziękuję za wcześniejsze posty, jakoś łatwiej jest mi myśleć o tej chorobie , czytając wasze zmagania, zakończone pozytywnym leczeniem i wyzdrowieniem. Myślę, że i u nas, tak będzie, musi być.
-
Witam. Prawie wszyscy mówicie tu o Otwocku, a my zaczynamy leczenie w Lublinie. Ta klinika ma w moich okolicach dobrą opinię, uroonkologia jest ponoć na wysokim poziomie.Teraz się zastanawiam, czy podjęliśmy właściwą decyzję, ale mąż nie chce słyszeć o innym ośrodku.Moze jest tu jeszcze ktoś, kto tam się leczy i rozwieje moje obawy.
-
Maba, mój mąż również operowany był w Otwocku. za klika dni mamy rocznicę, 05.10.2015 obyła się operacja. Ma wyłonioną stomię. Potwierdzam wszystko, to co powiedzieli przedmówcy. Najważniejszy jest dobry, sprawdzony ośrodek. W Otwocku spotkasz się z rzeczowością i profesjonalizmem, ale przede wszystkim z bardzo indywidualnym podejściem do pacjenta. Polecam. Mąż czuje się bardzo dobrze, wyniki w normie. Do pracy wrócił już po 4 miesiącach od operacji. Nie było żadnych powikłań. Trzymajcie się dzielnie. Najważniejsze jest pozytywne podejście do tej sytuacji, a naprawdę będzie dobrze!!!
-
Maba, potwierdzam to, co pisze Delek66 o ECZ w Otwocku. Mąż miał wg histop pT2aG2/HG. Tak samo jak u Deleka była chemia przedoperacyjna, później operacja. Ma wytworzony ortotopowy pęcherz zastępczy-dwujelitowy. Nie miał chemii po radykalnej i po 9 miesiącach wrócił do pracy. Minęło już dwa lata od operacji, jest właśnie po kolejnej wizycie kontrolnej ( co pół roku ) i wszystko jest ok. Wierz mi, że ten obniżony komfort życia nie ma żadnego znaczenia.Natomiast olbrzymie znaczenie, moim zdaniem, ma poziom ośrodka, w którym wykonywana jest operacja. My pokonywaliśmy odległość 250 km, czasem samochodem a niekiedy autobusem, daliśmy radę i nie żałujemy. Warto walczyć, wtedy zapomina się o strachu i panice. Trzymam kciuki, życzę wytrwałaści <3
-
-
Czytam wasze wpisy od początku, ale dalej mam mętlik w głowie. Każdy przypadek jest inny, ale jesteście nieocenioną kopalnią wiedzy, takiej po prostu.Dajecie cenne informacje, wiem więc jak działać, inaczej pewnie rozsypalabym na milion kawałków i trwała w niemocy.
-
Delek 66.Jezeli możesz, to napisz jak leczenie , my byliśmy wczoraj na wizycie u Profesora, rak jest naciekajacy, ale o niskim stopniu złośliwości. W poniedziałek mam dzwonić, kiedy możemy przyjechać na klinikę. Panika,strach, niepewność,to wszystko co mogę powiedzieć w tej chwili.
-
Sawusia Agnieszka ma raję Każdy lekarz bierze odpowiedzialność oni patrzą w komputer tam maja wszystko Przed podanie chemii jest pobierana krew na badanie i to kwalifikuje czy podadzą chemie Jak mam jakieś osłabienia czy temperaturę to zgłaszam dla onkolog i ona mie bada jak mie obsłuchuje Tylko wszystko trzeba zgłaszać Rób wszystko żeby podnieść hemoglobinę to jest niska zaraz będą płytki krwi
-
Agnieszko, jakie kryteria? Lekarze się zmieniają, bo własnie w ten sposób unikają odpowiedzialności. Lekarze nie patrzą, co było podawane, czy przepisywane na poprzednich wizytach. Na początku jest ustalone co podawać i tyle. Tak, najwazniejsze jest, że terapia jest kontynuowana.