Witam u mojego taty podczas kolanoskopi stwierdzono raka odbytnicy. Wynik badania histopatologicznego brzmi adenocarcinoma g2 exulceratum. Moje pytanie brzmi czy ktos wie co to znaczy i jak wyglada leczenie? Czytam w internecie i nic juz nie wiem moze ktos mial stycznosc z czym takim i napisze mi pare slow?
Cześć Goja, G2 to zapewne stopień zaawansowania i oznacza 2 w trzystopniowej skali, powinnaś mieć na hist-pacie takie coś jak np. pT3N1M0 https://pl.wikipedia.org/wiki/Rak_jelita_grubego#Klasyfikacja_TNM to trochę mówi o skali problemu.
Witaj Goja znam temat ,napisz na PW do mnie co Ciebie interesuje ,po za tym napisz coś więcej tutaj .
Na hist-pacie napisano tylko tyle adenocarcinoma g2 exulceratum i nic wiecej. Tato ma miec usg brzucha i jeszcze nie wiadomo kiedy tomografie. Nie wiem jak wyglada leczenie moze mi to ktos przyblizy bo to czekanie jest najgorsze:(
Aa nie doczytałem, Twojemu tacie pobrano wycinek przy kolonoskopii i dlatego w hist pacie jest tylko tyle. No to teraz muszą porobić różne badania, żeby zobaczyć czy są jakieś nacieki czy przerzuty na inne organy i wtedy bd decydować o operacji, przed operacja może być też chemia w celu zmniejszenia guza. Tato jest w szpitalu /w domu? jeśli w domu to załatwiaj mu wizytę u onkologa. Trzymaj się choć wiem że to trudne...
Tato jest w domu.to wszystko wyszlo calkiem przypadkiem bo krew w stolcu pojawila sie po tym jak kardiolog zwiekszyl tacie dawke jakiegos leku. Teraz juz nie ma krwi tato czuje sie dobrze i nie ma zadnych innych dolegliwosci. No ale diagnoza go zalamala nie mowi tego ale widac to po nim. Tak samo jest z mama. Wszyscy sie martwimy. A ja nie mam pojecia co nas czeka i boje sie co dalej. Czy jest szansa na wyleczenie?
O szansie na wyleczenie trudno mówić teraz bo prawie nic nie wiemy o zaawansowaniu choroby, tato nie ma żadnych dolegliwości czyli guz nie jest bardzo duży bo nie doszło do niedroznosci jelita. Macie umówiona jakąś wizytę u lekarza?
Goja trzeba wybrać onkologa i brać choróbsko za rogi ,nie wolno się poddawać.Jak minie pierwszy stres w rodzinie trzeba konkretnie działać ukierunkować dobrze leczenie taty .Masz PW ;) Głowa do góry pozdrów rodziców <3
Cześć, ale tu pusto Emka, Avietta co u Was? Mi udało się trochę przyspieszyć wszystko, tzn. mama została zakwalifikowana do operacji, czekamy na wyznaczenie terminu.
wlasnie zajrzalam z mysla, zeby skrobnac slowko i widze troche smutnych wiadomosci o tych, ktorzy odeszli..przykre..
Lukaszu, u nas troszke gorzej.Mama zle sie czuje po tym nowy leku dodawanym do chemii.dzis konczy trzecia serie, pozostana jeszcze trzy.potem PET i zobaczymy, co madrego lekarze zadecyduja.Mame mecza ciagle biegunki, jest oslabiona.Dostala jakies specjalne leki i elektrolity, jednak malo to pomaga a co za tym idzie, skora wokol stomii jest caly czas podrazniona i bolaca i nie chce sie goic..Mama traci tez na wadze i jej wyniki nie sa juz tak dobre, jak podczas poprzednich chemii.Nie podoba mi sie ta cala zmiana.Lekarz tlumaczy, ze bez tego dodatkowego leku chemioterapia nie przynioslaby zadnego efektu, ze bylaby bez sensu..nic juz nie rozumiem.podczas poprzednich chemioterapii wyniki byly wysmienite, mama w super formie, waga sie podnosila co jakis czas i mama przytyla 8 kilo.nacieki sie zmniejszaly..a teraz?po co to wszystko?po co ten lek?mam zle przeczucia.Lece do mamy 17go wrzesnia, na trzy dni tylko, bo dluzej nie moge.gdy pytam mame co to za lek, bo bardzo chcialabym tutaj dowiedziec sie, czy ktos tez go mial dolaczonego do chemii, to odpowiada, ze ona nie wie, ze zapomniala itd.A gdy patrze na nia podczas rozmowy przez skypa, widze, ze jest coraz gorzej.i nic juz nie rozumiem..