Jak walczyć z rakiem
Witam.
Doskonale wiem, człowiek reaguje jeśli słyszy diagnozę ‘rak”, bardzo ważne jest wsparcie najbliższych i nie tylko. Piszę do Was, ponieważ moja mama została dotknięta tą chorobą dla mnie był to szok nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić. W tym momencie spotkałam ludzi którzy mi pomogli dzisiaj ja pomagam innym. Moja mama wygrała tą walkę trwało to trzy długie lata.Pamiętam do dziś słowa lekarza-onkologa „ .... Pan Bóg nad panią czuwa nie wiem co się stało ale guza nie ma. przerzutów też nie ma i markery są dobre .....”Gdyby ktoś był zainteresowany może się ze mną skontaktować i pomogę mu anna_ciurkot@wp.pl
-
To tylko moje osobista diagnoza. Lekarka pierwszego kontaktu za kazdym razem chce mnie
"faszerowac" garsciami leków. Pojde jak bede musiała. Pmietam iz lekarze z onkol.. radzili domowe sposoby a nie leki. Trzeba zmniec pewnie i lekarza pierwszego kontaktu.. moze wazniejsze sa badania a nie eksperymentoawanie jak sie nie wie (lekaz czasami nie powinien "na oko" stawiac diagnozy). i co ja mam robic? Dal mojego onkoginekol jestem onkologicznie zdrowa (poł roku po leczeniu-optymista ;))a tu.... trzeba spokojnie pomyslec :)
-
Słowackich Tatrach byłam tylko na 2 czy 3 szlakach, rzeczywiście niesamowity spokój. Bardzo się mnie podobało.
Polskie znam przede wszystkim Zachodnie (i je chyba wolę) i Wysokie (te mniej znam, okazało się, że mam lęk przestrzeni, który powoli 'oswajałam', dlatego nigdy się nie pchałam od razu w te najwyższe i najbardziej niebezpieczne).
Tatry Zachodnie prawie całe schodzone, nie dotarłam tylko na Tomanową Przełęcz (o ile dobrze nazwę pamiętam). Bardzo mnie się podobało na Bystre (weszłam jeszcze 'nielegalnie' (gdy nie było Schengen) od strony polskiej). Cały szlak od Doliny Kościeleckiej z wejściem na Bystre, powrót na Siwą Przełęcz i zejście do D. Chochołowskiej, lubię ten szlak, choć jest mozolny i długi.
Bardzo mnie się podoba Dolina Tomanowa (tam jest mało ludzi) (wejście na Czerwone Wierchy od D. Tomanowej - też b. lubię).
Podobało mnie się na Wołowcu. :)
Oj długo można wymieniać. Ja chodziłam po górach na początku września, gdy zaczyna się jesień i barwy w górach zaczynają być jesienne.
Hala Gąsienicowa, Hala Rusinowa - tu nie jestem oryginalna :).
Podobało mi się na Świnicy.
W Tatrach Wysokich wejście od Dolin 5 Stawów na Przełęcz Szpiglasową (przy okazji Szpiglasowy Wierch) i zejście do Morskiego Oka.
I Krzyżne (trasa na Krzyżne w górę i dół).
I wiele wiele... :)
-
Jeśli stan zapalny to domowe sposoby mogą być nieskuteczne. Tak mnie się wydaje. Chyba, że to wirus jakiś, to wtedy może samo przejść.
-
Ja przy okazji swojej choroby (ostra białaczka szpikowa) mam 'upośledzoną' odporność, dlatego domowe sposoby teraz rzadko na mnie działają. Choć czasami, gdy mam początek bólu gardła (taki na samym początku) to pomaga mi amol (cukier+amol), rumianek, płukanie wodą utlenioną, gargarin.
-
Co do Tatr. To polskie masz zrobione ;) czas bedzie na słowackie...I chyba masz niewielki lek przestrzeni albo tak dobrze "oswajasz" bo jak wyszłaś np na Świnice to podziwiam :) i Szpiglasowy..tez przeciez łańcuchy... A i Bystra.... jak kiedys byłam tez nieleg.. to atakowały mnie ptaki :) Przynajmniej tak sie poczułam jak latały mi co chwile "strzałką" nad głową. Tak tam było pusto :)... A na Tomanowa Przełęcz teraz zamknęli szlak a czy da sie isc to inna sprawa ;). Teraz to tam miski ;) rządzą :) I tak kosodrzewina strasznie zarastała to pewnie jej pozwolili rosnac spokojnie. A co do gardła to moze to wirus choc cos za długo mnie trzyma. Sprawdze jeszcze Twoje sposoby na ten bol. Dzieki za podpowiedz.
-
U nie woda utleniona (w odpowiednim rozcienczeniuz przegotwana woda oczywiscie) na ta chwile na bol gadła pomaga..i pewnie współ z innymi "pomocami". Dziekuje za rade. Co u Ciebie JustynoS? Pozdrawiam
-
U mnie bez zmian. W weekend w szpitalu nie wiele się dzieje, marazm. Być może jutro jutro coś więcej się wyjaśni. Na razie jest leczony antybiotykiem stan zapalny w płucu. Pozdrawiam serdecznie
-
Szpitalny niby spokój... aby do przodu :) Pozdrawiam
-
Justyna cała nasza drużyna 123 osoby dobiegły do mety pólmaratonu w Poznaniu. Byli tacy co nie biegli lecz fruneli i tacy którym ten bieg sprawiał problem bo niespodziewanie w niedziele było bardzo ciepło a na końcu wiał silny wiatr w twarz, ale było super. Super organizacja, mieliśmy wszyscy jednakowe koszulki z logo naszej akcji- ja w ostatniej chwili zdecydowałem sie biec w tej koszulce. Bardzo fajne reakcje ludzi na nasz udzial no i wspaniałe Panie na Alei Niepodległości z transparentem Policzmy sie z rakiem. Prowadzący zawody na mecie niemal każdego dobiegającego w koszulece specjalnie witał. Niektórzy osiągneli bardzo dobre rezultaty mimo że tak jak pisałem było cięzko. My Justynko daliśmy rade choć przynajmniej ja czuje ten bieg nie tylko w nogach ale w całym ciele, wiec ty też dasz radę!!! A moze w przyszłym roku pobiegniesz z nami?
-
Justynko i jak twoje płuca ? Antybiotyki działają?