Agunia niestety wszyscy mysla ze cukier to wylacznie slodycze i cukier do herbaty-nic bardziej blednego-jak zaczelam szukac nadajacych sie do spozycia produktow dla mojej na raka chorej mamy, to oczom nie wierzylam gdzie ten cukier pakuja-jest wszedzie- a jak nie cukier to ten "cudowny" slodzik", ktory zakalkowuje zyly i jest jeszcze wiekszym swinstwem jak cukier, ale diabetykom od lat sie wmawia, ze lepiej slodzik...A propos uprawiania sportu nie wiem jakiego typu sport uprawialas, ale jak widze na codzien w ruchu miejskim ludzi na rowerach w tabunie aut, z ktorych kurzy sie jak z worka maki i Ci biedni ludzie na tych rowerach przez podwyzszony puls, lepsze rozszerzenie pecherzykow plucnych wdychaja cala klata te spaliny i mysla jestem super bo jezdze rowerem i robie cos dla swojego zdrowia...no to mozna ten sport uprawiac nawet 7 razy w tygodniu. Jak myslisz dlaczego kierowcy zawodowi tak czesto choruja na raka, maja caly czas stycznosc z paliwem i spalinami i to na okraglo. Jasne nie ma zadnej reguly na to kto i kiedy raka dostanie, tu sie z Toba zgodze-najlatwiejszy przyklad nowonarodzone dzieci, ktore nie zdazyly zjesc nic niedobrego a i tak urodzily sie z rakiem, ale tutaj podobno genetyka i nagromadzone kancerogeny w ciele matki zostaja przekazane plodowi (organizm matki przekazuje je dalej)-jest na ten temat masa filmow na YouTubie. Gotowane warzywa na dluzsza mete tez nie sa jakies szczegolnie wartosciowe dla organizmu-o tym mowi metoda Garsona, ludzie albo wszystko gotuja albo jedza jednokierunkowo i brakuje enzymow, albo pakuja sobie dawke chemii z apteki i mysla, ze kompleks witami wytworzonych chemicznie ich uratuje. Organizm czlowieka jest traktowany jak zaklad utylizacji najwiekszych smieci. Jest jak jest i kazdy musi sam zdecydowac co dla niego najlepsze. Nie ma np. wiekszego swinstwa jak margaryna a we wszystkich reklamach mowi sie, ze margaryna obniza cholesterol i w ma mase witamin-bzdury na patyku i jak ktos 82% tl.maslo nie jakies maselko maseleczko zamienia na margaryne albo pseudo-maslo, to juz doklada sie do tego, ze mu organizm kiedys bardzo za to podziekuje. Moja Mama walczy z nowotworem pecherza moczowego, miala juz jakis czas temu umrzec jesli nie da sie pokroic i powycinac polowy organow a zyje ma sie dobrze, guz maleje i to wszystko bez chemii i radioterapii. Guz sie rozpuszcza, jest juz o cale 4 cm mniejszy, ostatni tomograf wykazal, ze guzki jakie miala na watrobie tez zniknely, cewka moczowa i kanaliki nerkowe, ktore mialy byc przy radykalnej operacji rowniez usuwane, sa czyste bez jakichkolwiek zmian patologicznych, oddawanie moczu przebiega normalnie a guz byl juz taki wielki ze nawet wprowadzenie cewnika bylo problemem bo guzy po prawej i lewej stronie cewki zaciskaly wejscie do niej. Podczas wszystkich badan jakie miala przeprowadzone pod katem operacji i swojego schorzenia, wielu badan jakie musiala robic prywatnie, bo terminy byly tak odlegle, ze nie bylo innego wyjscia, nikt nawet nie zainteresowal sie poziomem zelaza czy witaminy D we krwi. Az w koncu znalazl sie lekarz, ktory nie tylko podzielil sie z nami swoja wiedza i udzielil wielu cennych rad, ale tez jako pierwsze zlecil te badania;zelazo bylo tragicznie niskie (dolna czesc diagramu) a witamina D byla tak niska ze nawet byla ponizej najnizszej czesci diagramu...Usuwanie pecherza miala zaproponowane odrazu, ale podstawowe badania pod tym katem, jak stwierdzil sam lekarz, ktore sa numer 1 przy schorzeniach nowotworowych-tego nie zrobil nikt. Wiec jest jeszcze jeden sposob na raka, zdawac sie wiecej na wlasna intuicje i byc bardzo dociekliwym w temacie, informowac sie na wlasna reke a nie slepo ufac i miec do wyboru skalpel albo trumne. Duzo zdrowka zycze:D Aga