witajcie, po ponad dwóch latach powracam na forum.
Dwa lata temu pisałem tu o swoim przypadku, o powiększonych węzłach chłonnych.
Powiększone są pachwinowe i na szyi. Robiłem badania u lekarza rodzinnego, wtedy wszystko niby było okej. Wyniki krwi znakomite, ob w normie. Węzły szyjne "obmacane" a pachwinowe były badane przez usg. Zostały stwierdzone jako odczynowe, z zachowana wnęka itd (nie pamietam co dokładnie było napisane a teraz nie mogę znaleźć wyników)
Od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Ich rozmieszczenie znam już na pamięć, w każdej chwili mogę wskazać dokładne miejsce, dokładna ich ilosc. Czuje się dobrze, czasami przemęczony ale wiadomo jak jest praca itd. Nie powiększają się, nie zmniejszają, nie pojawiają nowe. Czasami zastanawiam się czy to nie jest przypadkiem paranoja bo tylko o tym pomyśle, nagle swędzi mnie skóra. Normalnie czasem coś zaswędzi, jak u normalnego człowieka ale gdy tylko przypomnę sobie o objawach chłoniaka potrafi zacząć swędzieć całe cialo. Podobnie z piciem alkoholu- ledwo otwieram piwo i już w głowie myśl "ciekawe czy będą bolały" i faktycznie. Cos tam zaboli, nie mocno, nawet nie potrafię określić czy to na pewno bol i w którym miejscu. Nie poce się w nocy, mam 19 lat i jestem w pełni sił. Jednak od dwóch lat te wezly nie dają spokoju. Co byscie zrobili na moim miejscu??
Napisze Ci moja historie... powiedz co sadzisz
Mam 24 lata i problem od 7.5 miesiąca powiększone węzły chłonne,
szyjne, podżuchwowe są największe, reszta lekko powiększoną nic
wielkiego.
Te podżuchwowe są duże, bardzo łatwo wyczuwalne, prawy się łatwo
przesuwa, lewy gorzej, blisko siebie oba mają te przyuszne, też je mogę
wyczuć.
Badałem się kilkakrotnie USG.
Badałem kilkakrotnie krew - morfologię z ręcznym rozmazem, LDH, OB.
Lewy podżuchwowy miał różne wymiary, raz był mniejszy raz większy ale
ogólnie ostatnio jak badałem był większy, różnica jest zawsze tylko w
osi długiej. W osi krótkiej lewy podżuchwowy zawsze ma 8-9mm zaś w osi
długiej w maju miał 17mm, potem miał 22, potem 19, ostatnio 24... Sporo
:( Ale mówią niektórzy że tylko os krótką się liczy... Sam nie wiem.
Prawy podżuchwowy jest nieco mniejszy i zachowuje się jak ten powyżej, rośnie maleje ale nic się z nim nie dzieje szczególnego.
Od kilku miesięcy mam swędzenie, wygląda to tak że od czasu do czasu się
drapie , raz mnie zaswędzi podrapie się kilka minut i koniec a czasami z
dwie godziny się drapię co chwilę to tu to tam. Nie jest to jakieś może
maniakalne ale swędzi mnie. Czasem mnie mocno swędzi, idę się umyć
porządnie po czym jeszcze troszkę swędzi i przestaje. Dodam że czuję
czasem ucisk na szyi i chrobocze mi szczęka jak połykam ślinę. Nie wiem
ocb. Swędzenie zaczęło się jak się naczytałem o ziarnicy. W momentach
kiedy uspokajałem się i przekonywałem że jestem zdrowy swędzenie mijało,
wierzę że to aspekt psychologiczny ale nie jestem pewny.
Leczę się na nerwicę nie jest łatwo, wmawiam sobie choroby, od pół roku chodzi za mną chloniak i nie wiem co robić dalej.
Czy po tak długim czasie w ziarnicy itp. możliwe jest żeby krew dalej wychodziła ok, węzły były takie jak piszę?
Czy swędzenie które trwa już kilka miesięcy może być nowotworowym
objawem skoro trwa już te kilka miesięcy a krew dalej ok, węzły takie
jak wyżej?
Wesołych Świąt, dziękuję za wsparcie.