Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11541 odpowiedzi:
  • 12 lat temu
    Aniu w tej chwili mama jest w szpitalu Biziela w Bydgoszczy, tam wlasnie pobrali probki guza i wyslali zeby wynik byl szybciej do Jurasza, bo tam maja jakis super sprzet gdzie wszystko trwa krocej. Jutro podadza jej termin operacji usuniecia pecherza moczowego wraz z organami pobliskimi a w miedzyczasie ma isc do domu zeby nie blokowac lozka. Wiec jutro dopiero bede wiedziala najblizszy termin. Mam nadzieje ze nie bedzie musiala znow zbyt dlugo czekac ale z tego co czytam i slysze, to wszedzie to samo musisz czekac na swoja kolej i tego nie obskoczysz. Wiem, ze w Bydgoszczy jest jeszcze jakiej prywatne centrum onkologiczne, gdzie za wszysto trzeba zaplacic z wlasnej kieszeni. Nazwisko prof. Wolskiego z Jurasza sobie zanotowalam w razie jakby termin operacji byl bardzo odlegly-dziekuje:D
  • 12 lat temu
    Mama ma już termin tak?Nie wiem może by spróbować do prof.Wolskiego z Jurasza?Ciężkie te wszystkie problemy na prawdę..........
  • 12 lat temu
    Ania2 wiesz jak tak czytam posty to tez tak mysle, ale nie masz pojecia od ilu lekarzy do innych lekarzy byla odsylana i jakie sa kolejki i odlegle terminy nawet jak probowala dostac sie najpierw prywatnie do urologa, ktory dalby jej skierowanie do tych wlasnie szpitali-slyszala wtedy pazdziernik najwczesniej a to juz wszystko tak dalece zaawansowane u niej. Wyszukalam w sieci namiary do Dr. Siekiery, mama zadzwonila zeby sie zarejestrowac na wizyte prywatna i uslyszala czerwiec najwczesniejszy wolny termin. Problem polega na tym, ze jestesmy z bylego wojewodztwa pilskiego wiec nie podlegamy pod Bydgoszcz, wiec dostac sie do szpitala w innym regionie mozna tylko przez skierowanie od lekarza np podczas wizyty prywatnej. Probowalismy wszystkiego, ale to jest przerazajace, ze nawet jak chcesz isc prywatnie to sa takie kolejki. Z tym Grudziadzem to tez bylo szczescie w nieszczesciu, ze pewnie ktos innym odmowil i mogli mame wcisnac gdzies miedzy wiersze, ale to jest to cisnienie zaczelo wariowac wiec bylo ryzyko, ze z podanej narkozy sie nie wybudzi i termin przeszedl kolo nosa a tylko ten dzien i ta konkretna godzina wchodzily w gre, bo niestety tam tez maja tak napiety terminarz operacji, ze leci jak na tasmie produkcyjnej jedna operacja po drugiej-smutne ale prawdziwe, rowniez dla lekarzy.
  • 12 lat temu
    misia i kaja1 wam rowniez duzo zdrowka i sily, by walczyc

    facingnorth-> nie martw sie kochana na zapas, stres i zamartwianie nie sluza niczemu dobremu a z tego co pisalas, to w Twoim przypadku jest wiele znakow zapytania i sa diagnozy a za chwile wykluczenia w tym temacie. Udaj sie jeszcze raz na badania-tak jak pisalam wczesniej takie, ktore dosc rzetelnie potwierdza lub wyklucza raka a dopoki nie wiesz nic na 100% staraj sie zajmowac czyms przyjemnym,kieruj mysli w innym kierunku jak zamartwianie sie na zapas. Co do wprowadzania rodzicow w sprawy choroby, to jest to na pewno nie mniej trudne jak uswiadamianie dzieci o chorobie rodzicow. Na pewno powinni wiedziec, bo pozniej beda mieli pretensje, a Tobie tez bedzie latwiej ze swiadomoscia, ze nie robisz tajemnic przed nimi lub ich oklamujesz- w koncu oni taka informacje tez musza gdzie "przetrawic"... Takie forum to naprawde skarb, mozna sie wygadac, posluchac rad i poczytac o doswiadczeniach innych i dowiedziec sie, nie jestes sam/sama, nie ty jeden/nie ty jedyna, ludzi z podobnymi problemami, troskami jest wiecej. Trzymam kciuki za kazdego z Was, za moja Mame i za tych wszystkich, ktorych bliskich dotknela ta straszna choroba, zeby mieli sile, by wspierac swoich bliskich w kazdej chwili i by nie bylo nawrotow, bo ten strach jaki czlowiekowi po wyjsciu z choroby caly czas towarzyszy, to najbardziej niechciany "przyjaciel" jaki towarzyszy chyba cale zycie. Pozdrowienia
  • 12 lat temu
    Agatka 80 tak sobie myślę,że lepiej byłoby gdyby Mama trafiła do Jurasza albo CO w Bydgoszczy?Trzymam kciuki za Wszystkich:)Jutro mam cystoskopię brrrr-stres jak choinka.Pozdrawiam,
  • Ja też muszę przyznać, że ostatecznie do zalogowania się skłoniły mnie wpisy Pana Heńka. To wprost nieprawdopodobne jaka siła i spokój z nich emanuje zważywszy na fakt, że od operacji minął tak krótki czas! Oczywiście za wszytskim stoi najstabilniej Czarownica 44 i to też się bardzo odczuwa. Ze wszytskich sił chciałabym wesprzeć te córki które martwią się ojców i mamy! Mam starszych już rodziców i wiem co to znaczy strach o nich, poczucie bezradności kiedy czuję, że lekarze nie troszczą sie o nich tak, jak bym chciała... Teraz martwi mnie jednak takze to, jak ich wprowadzić w moją sytuację...
  • 12 lat temu
    Witajcie.
    Mogę się przyłączyć do tych, którzy maja nieciekawe doświadczenia z lekarzami.. ktoś tu pisał o Łodzi. Czy macie jakiś namiar na onkologa, u którego moglibyśmy skonsultować nasz wynik?
    Buziole i zdrówka kochani.
  • 12 lat temu
    Haniu kochana trzymaj się dzielnie i pamiętaj, że jesteśmy z Tobą:) Jesteś silną Kobietą i w tym Twoja moc:)
    Heniek aż miło się czyta, że tak szybko wracasz do formy no i Twoja postawa innym dodaje sił. Przyznaję, że to forum jest magiczne i sama żałuję, że tak póżno to odkryłam.
    A co do tych lekarzy i szpitali to rzeczywiście niestety to prawda. Na szczęście nasz lekarz jest całkiem normalny, ale początki nie były łatwe. Od początku choroby chodzę z mamą do lekarza, nawet wchodzę z nią do gabinetu. Wiem że może to trochę głupio brzmi, ale z perspektywy czasu wiem, że to był dobry pomysł. Mama na początku była jak w jakimś amoku. Do tego niesamowity lęk, który wręcz paraliżował. Ale od początku musiałam się wziąć w garść bo wiedziałam, że mama sama sobie nie poradzi. A to że jestem uparta to tylko pomogło. Zadawałam lekarzowi tysiące pytań dotyczących choroby itd. Oj na pewno nie dałabym się tak łatwo spławić gdyby nie chciał ze mną rozmawiać. Jedno jest pewne, że czasem trzeba do upadłego walczyć i się nie poddawać.
    Życzę wszystkim dużo zdrówka:) i siły...
  • 12 lat temu
    Heniek
    mama z wiekszych miast ma najblizej do Pily, do Bydgoszczy jest jakies 100Km wiec wiekszy kawalek drogi, ale po przezyciach w pilskim szpitalu, zdecydowalismy ruszyc gdzie indziej. Na pewno jak wyjdzie ze szpitala podam jej adres tego forum i dziekuje za informacje o stowarzyszeniach, poszukam w sieci i moze znajde kogos z kim mama bedzie mogla porozmawiac, zadac jakies pytania czy rozwiac wszelkie watpliwosci. Mama niestety nalezy do osob strasznie upartych i w sumie choc do innych rzeczy jest twarda, to pojscie do szpitala czy ba chocby do lekarza, to jakby nie wiem jaki wyczyn byl. Dla niej lepiej jest zacisnac zeby, polknac tabletke przeciwbolowa i milczec w cierpieniu. Te dolegliwosci jakie miala juz kilka lat tzn. klopoty z wstrzymywaniem moczu jak byla gdzies na miesicie i wstrzymala z braku mozliwosci pojscia w wiadome miejsce, to pozniej nie mogla sie wysikac albo lecialo jakby chcialo a nie moglo...to nie jest cos co wie od wczoraj. Ciagle tlumaczyla to tym,ze pewnie ma opuszczona macice, bo w zyciu duzo ciezkich rzeczy dzwigala (mama jest z tego typu osob, ktore same przenosilyby gory, bo nie chce nikogo pytac, prosic czy sprawiac klopot)...No i masz.... w koncu dzieki Bogu dala sie namowic, ale tez i chyba sama sie wystraszyla jak pojawil sie krwiomocz. Mysle, ze po malu chocby przez rozmowe z innymi na sali, ktorzy sa po operacji czy usuniecia nerek czy wielokrotnego usuwania guzow z pecherza troche rzeczy zrozumiala i to jej pomaga zaakceptowac swiadomosc, ze pecherz musi byc usuniety.
    Dziekuje jeszcze raz serdecznie za pomoc i slowa wsparcia.
    Pozdrawiam i zycze milej niedzieli
  • 12 lat temu
    Witaj Heniek, u nas sprawy maja sie tak, ze mama jest na Biziela w Bydgoszczy, zostal pobrany wycinek z guza (a wlasciwie sa dwa jak wczesniej opisalam), nie wyglada to za ciekawie, spora czesc pecherza wypelniaja te guzy, podobno na macicy, jajnikach tez cos jest ale wiesz wlasnie to takie gdybanie i nie nazywanie rzeczy po imieniu mnie nieco irytuje, bo cos jest to moge mowic ja jako laik w temacie, a lekarze powinni to nieco dokladniej sprecyzowac i przede wszystkim nie mowienie nic, tylko zobaczymy, to tez wprowadza napiecie w zycie i ciagle glowkujesz co jest, co to moze byc etc. Na dzien dzisiejszy sprawy maja sie tak, ze krwawienie po pobraniu wycinka ustapilo i prawdopodobnie jutro lub pojutrze mama ma isc do domu i tam czekac na wyznaczony termin operacji (jutro sie dowie kiedy). Ja caly czas sie boje, ze te przesuwane terminy doprowadza do tego, ze otworza i stwierdza, ze juz za pozno, po dalo przerzuty jeszcze w inne miejsca, wiesz jak jest jak to cholerstwo ciagle masz w sobie i wiesz ze to tam jest i nie wiadomo jaki numer jeszcze wywinie;P Heniek a jak tam u Ciebie wygladaly sprawy cisnieniowe? Wiesz moja mama strasznie sie boi i denerwuje, jak miala miec w grudniu w grudziadzu ta operacje, to musieli wszystko odwolac, bo miala cisnienie 190 na 100 mimo srodkow i dozylnych zastrzykow na uspokojenie..nic nie pomagalo. Teraz jak pobierali probke to tez niby jakas tam narkoze dostala ale nic na nia nie dzialalo. Boje sie, zeby znow nie bylo tak, ze przyjdzie termin tej powaznej operacji usuniecia pecherza i reszty organow pobocznych i znow cisnienie podskoczy w kosmos i znow nici...Juz mamie powiedzialam, wiesz jestem na forum, gdzie sa osoby, ktore przeszly to co ciebie czeka i w jej przypadku lekarz powiedzial, ze czekaja ja worki, ze zastepczy pecherz z jelita u niej nie wchodzi w gre, nawet to jej powiedzialam, ze to z jelita tez ma swoje minusy i nie u kazdego sie sprawdza, wiec ten worek to tez nie taka tragedia, wazne ze bedziesz zyc. No nawet ja ta wiadomosc pocieszyla i byla odrazu pozytywniej nastawiona do tematu, choc pierwsze dwa dni przeplakala. Najbardziej przeraza mnie fakt, ze ta operacja trwa tak dlugo i ze mamie tak skacze cisnienie...Jak to bylo u Ciebie Heniek? Jak dawales sobie rade ze strachem i obawami przed ta operacja? Jak to wyglada po samej operacji? Mama jak byla w grudziadzu to na sali lezala z pania, ktora miala ta operacje, ktora trwala 6,5h i jak ja przywiezli na sale to lezala biedna jak mumia nawet glowa nie mozna bylo ruszac. Jak Ty to odczuwales, czy bylo cos czego bys sobie w tym czasie zyczyl? Nie wiem, ze ktos zwilza ci usta woda, ze poprawi poduszke, czy wolales zeby wszyscy dali Ci spokoj i nie chciales niczyjej obecnosci? Mieszkam 1000Km od domu rodzinnego i jak mama pozna termin operacji to chcemy z mezem wziac urlop i byc na miejscu w miare mozliwosci. Mama jest waleczna i czesto mowi, ze nie chce zebysmy przyjezdzali, ze wszystko bedzie dobrze i ze po co bedziemy jechac, ale jak mi sie wydaje, to napewno jest mile jak ktos bliski jest w tym czasie przy tobie, nie musi nic mowic, nic robic, wazne ze jest...czy moze sie myle? Pozdrawiam serdecznie


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat