Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
witaj Heńku widzę że u ciebie wszystko już ok , a nie mówiłam że trochę trzeba pocierpieć ale z każdym dniem będzie lepiej i tak jest , widzę że lubisz jak żona przykleja ci woreczki aż ci zazdroszczę bo mnie nie ma kto więc muszę sama przed lusterkiem i naprawdę spróbuj na stojąco wydaje mi się że jest lepiej, jeśli chodzi o miernik to nie ma tego czegoś, worków jednoczęściowych nie używam to nie wiem ale płytkę zmieniam przeważnie co 4dni chyba że się coś zaczyna dziać tzn np swędzi to zmieniam od razu, w szpitalu mówili że powinno się zmieniać co 4 lub 5 dni, ja mam worki z dansaca i conva tec i jeśli coś się zaczyna dziać z jednymi to zakładam te drugie i problem znika ,widocznie te kleje na moją skórę nie mogą dłużej działać więc je zmieniam i jest dobrze,życzę powodzenia i zdrówka
-
witam wszystkich i pozdrawiam, chociaż nie często piszę to prawie codziennie tu zaglądam i cieszę się z każdej waszej radości ale niektóre wpisy smucą mnie bardzo, zmagam się z tym od 2009r i przeszłam już wiele najpierw operację usunięcia nerki z moczowodem i częścią pęcherza i wielokrotne cystoskopie i turb, tomograf komputerowy co pół roku no i w lipcu 2012r usunięcie pęcherza ze wszystkimi sprawami kobiecymi i parę węzłów, na dzień dzisiejszy jest wszystko ok, wszystko jest czyste bez konieczności brania chemii i mam nadzieję że to już koniec mojego koszmaru,mogę was zapewnić że życie z workiem to normalne życie, wszystko robię co przedtem ,jedynie dźwigać nie wolno,jeżdżę samochodem,chodzę na zakupy i na spacery ,w domu normalnie sprzątam ,piorę i gotuję ,tak że wytłumaczcie swoim mamą i tatą że najważniejsze to pozbyć się tego dziada i to jak najszybciej by nie rozlazł się za bardzo a innej możliwości przy raku pęcherza nie ma tylko trzeba go usunąć( tak mówił mój lekarz), każdy boi się operacji ja też myślałam że to już koniec,że się nie obudzę i nawet napisałam testament ale jak widzicie żyję i jestem zdrowa ,przejść przez to wszystko dużo pomogła mi córka i psychicznie i fizycznie,tak że wspierajcie swoich bliskich bo oni bardzo tego potrzebują chociaż niekiedy to ukrywają,trzymajcie się i walczcie aż do skutku
-
do Agatka - muszisz mamę mocno przytulić i powiedzieć wprost:My Cię Kochamy i nie pozwolimy Ci się załamać.Postaraj się załatwić jej wizytę u psychiatry. Jesli o moja teściową chodzi - to ja doskonale wiem czym to może sie skończyć i czym pewnie się skończy.Jednak ja się już jej doptytywać o wszystko nie będę - bo jak kiedyś powiedziała za dużo bym chciała wiedzeć.Jestem dobra tylko wtedy gdy trzeba coś załatwić, za kogoś zapłacić albo kogoś gdzieś zawieźć.Teraz przerzucam siły na leczenie mojego ojca który na podejrzenie raka przewodu słuchowego.A tesciową niech się jej własne dzieci zajmą - może zrozumieją jak to tak naprawdę jest....A do wszystkich na formu TRZYMAJCIE SIĘ I GOŃCIE GADA!!!NIECH NA DRZEWO SPADA!!!Jesli nie macie nic przeciwko bedę tu zaglądać,
-
joanna13...ja osobiście polecam prof.Cezarego Szczylika z Warszawy przyjmuje w szpitalu na Szaserów ale jest też prof.Borówka z Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku,urolog przyjmuje w Warszawie Al.Niepodległości18 tel.22 7103451 pozdrawiam
-
To zupełnia inna część Polski. My też jestesmy na początku chociaż tata jest już po cystoskopii.turb,returb i ect. Zbieramy wszelkie informacje aby podjąć sluszną decyzję,szkoda ze nie ma na tym foru osób z mojego regionu.
pozdrawiam
-
Jestem ze Śląska, to dopiero początek mojej drogi i niewiele jeszcze wiem, ale zbieram wszytskie informacje, opinie, pytam dosłownie każdego pacjenta z którym siedzę w poczekalni, bo razem raźniej, więc jak tylko coś będę mogła pomóc, to chętnie to zrobię!
Aha, do wszystkich Panów - mam coraz silniejsze wrażenie, że lekarze urolodzy mają naprawdę duże doświadczenie w leczeniu mężczyzn i naprawdę warto im zaufać. z kobietami, jak widzę sama po sobie, sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana, ale pzrynajmniej cystoskopia mniej boli ;-) (to oczywiście piszę tak dla dodania sobie animuszu, bo już się bardzo martwię.
-
facingnorth z jakiej częsci Polski jesteś? pytam poniewaz poszukuje informacji na temat lekarzy i szpitali w moim miejscu zamieszkania.pozdrawiam
-
facingnorth
dobrze że cystoskopia odbyla się bez problemów.Trzymam kciuki i modlę się za wszystkich chorujących i zatrapionych swoją chorobą i za tych którzy pokonali tego potwora. Te forum stało się moją codzienna lektura i dzięki nim mój optymizm i nadzieja się zwiększa. facingnorth rozumiem ze oczekiwanie na wyniki i nie wiedza może doprowadzić do szału ale nie wolno się załamywać_MUSI BYĆ DOBRZE!!!!
czarownico dziękuję za stwożenie tego magicznego forum ,to dodaje wielu ludzia sil
heniek ty takze pomogles mi oswoic sie z chorobą taty za co wielkie dzięki
corka niepokoje sie,co sie dzieje
-
Witam wszystkich Panstwa! Jestem już po cystoskopii - wszyscy mieli rację - zupełnie da sie przeżyć, czekali na nią też meżczyźni w tym jeden, który kontrolnie musi ją robić co roku od 5 lat i siedział uśmiechnięty i rozmowny. Piszę to dla tych mężczyzn którzy moze oglądają to forum ale nie ujawniają swojej obecności :-)
Niestety mina doktora bardzo mnie martwiła, znów pytał o kwestie ginekologicze i zapowiedział konieczność pobrania wycinków w znieczuleniu w kręgosłup. Niestety jakaś zmiana jest widoczna i co gorsza nie wiadomo, czy to jednak nie jest przypadkiem już z narządów kobiecych. Więc zcekam na termin tego pobrania i już naprawdę się martwię :-(
Pozdrawiam wszytskich a szczególnie wszystkie córki martwiące się o rodziców! Wiem, że człowiek wolałby się martwić o siebie niż o tatę lub mamę. Ale tak pięknie można im podziękować za opiekę i troskę w dzieciństwie...
-
Heniek
Dzięki. Twoje niektóre wypowiedzi też skopiowałam dla Mamy. Życzę Ci dalej takiego optymizmu, no i oczywiście zdrowia. Wiem, że czeka mnie niełatwe zadanie podtrzymywania Jej na duchu i wsączania w Nią woli walki. Przeczytanie Waszych wypowiedzi bardzo mi pomogło.
Pozdrawiam