Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
Agatko byłam w podobnej sytacji z moim tatą jak ty z mamą- też ciągle pod górę a potem sinusoida nastrojów ale dajemy rade i Wy też dacie radę!
-
Witajcie!Agatka80....dokładnie tak jak mówi Dona,jestem tego żywym przykładem.Dokładnie rok temu dowiedziałam sie że mam to COŚ i jest nieoperacyjne i wogóle w takim stadium,że tylko pozałatwiac sprawy i czekac na nie uniknione....ale nie!!pomyslałam bez walki sie nie poddam....i wygrałam,ciezko było ale da sie z tym wygrać....mimo marnej postury(metr piedziesiat w kapeluszu)przy wadze 42kg dałam mu rade przy pomocy oczywiscie lekarzy....i wszystkim tego serdecznie życzę.
-
Agatka80 wiem że taka wiadomość zbija z nóg ale dokładnie nie wiecie o co chodzi , może jest zbyt duży i trzeba go najpierw zmniejszyć chemią ,może mały i nie trzeba operacji tylko innymi sposobami , dokładnie dowiecie się w poniedziałek, na pewno lekarz przedstawi dalszy sposób leczenia, nie myślcie o tym co najgorsze, zawsze jest nadzieja, trzeba walczyć i nie poddawać się, znam osoby które wyszły z ciężkich przypadków i żyją do dziś i mają się świetnie a może wcale nie jest tak jak wy myślicie, musisz mamie dawać nadzieję, musi się wziąść w garść do dalszej walki i nie wolno jej się załamywać, wszystko się ułoży i na pewno będzie dobrze,trzymajcie się i mocno was pozdrawiam
-
Witajcie Kochani, niestety dzisiaj dzwonil ordynator i wynik histopatologiczny juz jest i guz jest nieoperacyjny. Prosil o spotkanie w poniedzialek, bo to wszystko nie na telefon, ale co znaczy guz nieoperacyjny, to wiadomo. Nie wiem co teraz bedzie, Mama poddala sie calkowicie, siedzi w kacie i placze a ja nie wiem juz jak moge pomoc...
-
Dziękuję Agatka80 za poradę. Zapisaliśmy się do lekarza i zobaczymy co powie. Pozdrawiam
-
Robert wybierzcie sie do neurologa, byc moze podczas operacji zostal uszkodzony jakis nerw, moze jest jakis ucisk na nerw i stad te dolegliwosci. Wiem pisales, ze badania byly robione ale nie pod wzgledem neurologicznym a ewentualnych zmian nowotworowych. Najlepiej udajcie sie do lekarza z innej placowki, niezaleznego od szpitala, w ktorym Twoj Tata byl operowany. Tez mysle, ze lykanie lekow przeciwbolowych to nie rozwiazanie, tymbardziej ze jak piszesz jest to dolegliwosc chroniczna. Powodzenia
-
Witam, na to forum natknąłem się we wrześniu ubiegłego roku. Spowodowane było to wykryciem u mojego taty nowotworu pęcherza moczowego i prostaty. Wtedy był to szok, jednak dzięki optymizmowi płynącemu od Was, Waszemu optymizmowi udało się nam przez ten ciężki okres przejść. Tata jest po usunięciu pęcherza moczowego i prostaty. Przyzwyczaił się do funkcjonowania z woreczkami i wcale się nimi nie przejmuje. Jedno co mu dokucza to ból mięśni ud i tyłka. Robiliśmy wszystkie badania w ostatnim czasie, a więc tomografię, usg, scyntygrafię kości. Wszystkie badania wychodzą super a jednak ból nóg nie przechodzi. Lekarze mówią że przejdzie ale nie tędy droga tak myślę. Może ktoś z Szanownych Państwa spotkał się z takimi bólami. Bo nie wiem co mam jeszcze robić a przepisane tabletki przeciwbólowe olfen nie ratują tematu bo to nie tędy droga. Gdyby ktoś spotkał się z taką sytuacją proszę o kontakt. Pozdrawiam Robert
-
Witajcie o poranku,
no wlasnie czarownica44 tak mowi moja Mama i tak mowi moj maz i tez wiem, ze moje chciec czy nie chciec ich malo obchodzi, oni nie chca rzucic palenia i nikt ich nie zmusi. Moj Tato tez palil 25 lat i rzucil w jednej chwili bez zmniejszania dawek etc. ale musial miec zawal, zeby taka decyzje podjac i teraz sie madrzy, ale nie pamieta jak ciezko bylo jak wczesniej probowal ot tak rzucic.
st3s musisz poszukac w sieci liste naturalnych zwiazkow poprawiajacych kondycje systemu immunologicznego-ten najbardziej cierpi podczas radioterapii, ogolnie to jest tak jak przy antybiotykoterapii dla porownania. Dlatego Twoj Tato jest taki oslabiony a radioterapia z tego co slyszalam/czytalam wysysa z czlowieka energie bardzo. Moja Babcia zamawiala kordiceps to jakis chinski pol grzybek pol owad i ma on bardzo duzo enzymow, antyoksydantow i zwiazkow podbudowywujacych naturalne mechanizmy obronne organizmu (wpisz sobie na google kordiceps i poczytaj)-brala to przed naswietlaniem i pozniej dwa dni po, nie w trakcie. Z tego co pamietam to byly to takie ampulki z plynem. Moj brat po udarze tez to bral i chociaz byl warzywkiem, organizm ladnie sie zregenerowal, niczemu innemu tego przypisac nie mozemy, bo w szpitalu dostawal kroplowki z jakims srodkiem uspokajajacym i elektrolity. Czy Twoj Tato moze poddac sie w takim stanie radioterapii zadecyduje lekarz, ale wiem, ze lepiej w miare pelni sil podchodzic do radioterapii. A w jakiej kondycji byl Tato przed operacja? Trzymam kciuki i naprawde pomyslcie o wzmocnieniu organizmu, bo najpierw ta ciezka operacja, teraz to oslabienie i przeziebienie a przed nim naswietlanie...Buziaki
-
Witam Wszystkich, mój Tata jest po operacji usunięcia pęcherza, oraz prostaty i części węzłów chłonnych, ponieważ lekarz który prowadził zabieg nie usunął całości węzłów ponieważ tak jak się wypowiedział są w "tzw. pakiecie". Chemioterapia wykluczona ze względu na wyniki, mamy zgodę na radioterapię ale Pani doktor stwierdziła że w/w pakietu węzłów nie będzie naświetlać ponieważ ma złe doświadczenia z napromieniowaniem tych części ciała, będzie naświetlana tylko tzw. mała miednica ponieważ są podejrzenia po TK o przerzuty (brak możliwości podania kontrastu do TK). Tata jest słaby miał przeziębienie i jego stan zdrowia bardzo powoli powraca do stanu z przed zabiegu. Bardzo proszę o info jaki stan zdrowia musi mieć pacjent przed radioterapią - czy jeżeli nie jest w pełni sił to możemy jechać do szpitala ????
-
witajcie:)) To dodam swoje trzy grosze:)) Palę i paliłam , wiem, że to świństwo, ale jakoś tak wyszło. 16 lutego minęło 6 lat od usunięcia pęcherza i jest wszystko dobrze i tak będzie, nie może być inaczej:). Ktos kto palił większość swego życia nie może tak od rzucić palenia, jedni robia to po malutku, a inni od razu, a ja nie rzucam:(. Wiem, że to nie podbuduje nikogo, wiele osób mnie potępi, ale nie wierzę, że wszystkie choroby są od papierosów.
Pozdrawiam i życzę wszystkim rzucenia tego nałogu:))