Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11541 odpowiedzi:
  • 11 lat temu
    moni12 - niestety ale w tym typie nowotworu przerzuty się nie cofają - a przynajmniej nigdy o tym nie słyszałem. Chemię podaje się choremu po to aby ograniczyć lub powstrzymać przerzuty.

    Walcz i szukaj dobrego onkologa - ja postaram się znaleźć namiary podobno do cudotwórcy - wyleczył ludzi, którzy podobno nie mieli szans ale nie znam ani człowieka ani wyleczonych przypadków tak po prostu słyszałem od znajomej która miała z problemami onkologicznymi do czynienia.

    Pamiętaj NIE JESTEŚ PRZEGRANA I NIE JESTEŚ BEZSILNA! Twoją siłą jest walka o każdy dzień. Twoją siłą musi być walka o pozytywne nastawienie Twojego męża. Jego postawa to ponad 60% sukcesu - resztę niech zrobi medycyna.

    W Waszym dramacie jest taki mały tunelik ze ŚWIATEŁKIEM. Macie szansę na to, że choroba przestanie się rozwijać. I tego kurczowo się trzymajcie oboje. Z gnidą można dalej żyć!

    Trzymam kciuki o głowa do góry!!!

    P.S. Jeśli musisz płakać (a każdy musi) to tak jak teraz niech Twój Ukochany tego nie widzi. Bądź jego baterią bo on tego bardzo potrzebuje
  • 11 lat temu
    Dziś odebraliśmy wyniki TK.
    Jest bez zmian po chemioterapii. przerzuty nadal są. jedyna zmiana to jeszcze większy węzeł chłonny.
    muszę teraz szukać jakiegoś dobrego onkologa.

    piszę to i płaczę bo mąż nie widzi.
    kto wymyślił tą głupią chorobę?
    brak mi już sił na ten codzienny strach i niepewność. czasem myślę, że to tylko zły sen, że się obudzę i mąż będzie zdrowy. ale niestety tak nie jest.
    nie wiem już nawet co napisać. czuje się przegrana i bezsilna...
  • 11 lat temu
    Podzielę się z wami jeszcze jednym spostrzeżeniem - niestety bardzo przykrym!

    Mówi się że "rak to nie wyrok" niestety nie w każdym szpitalu

    Jak czytam niektóre wpisy i jak widziałem jak przyjmowali mojego tatę do naszego szpitala to wypis z CO był wyrokiem.
    Padały sformułowania "wie pan pana ojciec ma bardzo zaawansowanego raka tak więc teraz to się mogą różne rzeczy dziać. Podamy mu morfinę i nic więcej nie możemy zrobić" Dopiero po naleganiu pobrali na odczepnego mocz i krew do badania. I co okazało się, że to nie rak tylko odwodnienie i niewydolność nerek. Tak jest bardzo często. Drętwieje noga - rak, nie czuje dłoni - rak, sucho w ustach - rak!!! O wszystko muszę prosić, żądać nalegać i pokazywać, że wiem co nieco i jak coś będzie nie tak to pociągnę do odpowiedzialności za zaniechanie. Oczywiście nie mówię tego w prost tylko nalegam i mówię o tym co wiem o danej chorobie lub dolegliwości.

    Przykład:
    Tata nie czuje prawej stopy - no wie pan zaawansowana choroba - czy był konsultowany przez neurologa - ale wie pan to rak - czy był konsultowany bo jeśli nie to oznacza, że nie wiadomo co mu jest. Pan panie doktorze jest internistą więc może dla własnego spokoju wezwie Pan neurologa?
    I po 2 dniach lecę z pytaniem co powiedział neurolog i kto to był bo sam chcę dopytać o parę szczegółów. Zazwyczaj następnego dnia po moim zapytaniu jest już neurolog.

    Oczywiście spawa ma się inaczej jeśli jest to duży szpital mający pacjentów onkologicznych w Warszawie nie miałem aż takich problemów chociaż w CO z konsultacją neurologiczną też były problemy i w końcu wcześniej był wypis niż konsultacja ale tam nie było argumentu "wie pan - rak".
  • 11 lat temu
    agap - koniecznie zmień lekarza. Jak czytam to operację zrobili a dalej to już nie ich sprawa - pacjent jest zdrowy i koniec. Skonsultuj się z kimś bo to co się dzieje to nie jest takie oczywiste. Tak jak pisze alexandra będziecie mieli problemy z nerką jeśli tego nie załatwicie.

    agap gdzie była robiona operacja?
  • 11 lat temu
    Kochani!
    Więc w piątek mój Tata pojechał karetką, razem ze mną, do Warszawy do Kliniki Żywienia na Czerniakowskiej.
    Tak nas wypychali z lokalnego szpitala, że mój Tata trafił na korytarz. Niezbyt komfortowo ale zawsze to działanie w dobrym kierunku bo już bliżej załatwienia sprawy komplikacji pooperacyjnych.
    To co dzisiaj usłyszał mój Tata od profesora to aż nie jestem pewien czy czegoś nie pokręcił: "w CO spieprzyli robotę i dla tego przysłali Pana do mnie abym to połatał jakoś".
    Jeszcze nie słyszałem aby lekarz na lekarza coś powiedział ale może i tak bo ten profesor to dziwny człowiek. Pierwszego dnia przeszedł się koło nas i nawet się nie przedstawił tylko przeszedł w jedną stronę potem w drugą i w końcu zapytał skąd jesteśmy i poszedł dalej - a ubrany był że tak powiem "po cywilnemu"??? Później podpytałem pielęgniarek i się dowiedziałem że to ta sława. Zapytałem go grzecznie, czy mogę coś Tacie przynieść do przegryzienia bo piekielnie jest głodny na co odrzucił zimno, że absolutnie a jak odważyłem się zapytać o wodę to już dostałem mini opierdziel. Że on już mówił i nie będzie powtarzał. Znów grzecznie odpowiedziałem że dla mnie picie to co innego niż jedzenie - mówię wam ale miał wzrok. Zwalam to na podejrzenie okresu albo czegoś podobnego bo to w końcu mężczyzna. Myślę, że nie jest taki tylko miał gorszy dzień bo dyplomy i nagrody na ścianie nad łóżkiem Taty (przypominam, że leży na korytarzu) mówią coś innego "lekarz z sercem" i tym podobne...

    honia - pytasz czemu Tata nie może jeść ano dowiedziałem się dzisiaj, że chodzi o to iż Tata ma "zespół krótkiego jelita". Cokolwiek zje to organizm rozpoczyna procedurę trawienną co prowadzi do odwadniania się. Zje 250ml serka to wydala 500ml płynu. Dla tego ma całkowity zakaz. Mają spróbować za kilka dni z czymś doustnym i zobaczą co będzie.

    Niestety tak jak pisałaś Tata musi podjąć decyzję o kolejnej operacji i w razie niepowodzenia o jeszcze jednej. Jeśli jej nie podejmie to woreczek na noc do końca życia tak jak w Twoim domu. Wiem, że z tym można żyć i przytaczam Tacie Wasz przykład ale on sobie tego nie wyobraża
  • 11 lat temu
    Dorota2206 - temperatura u Urostomików po operacji to norma - najczęściej bakterie. Dostanie antybiotk i po problemie. Poczytaj do tyłu to się przekonasz, że większość miała z tym problem.
  • Mój tata jest 3 tygodnie po operacji usunięcia pęcherza, wrócił do domu był w dobrym stanie i zaczłął gorączkować. Trafił do szpitala znowu...bedzie miał badania...a do tego doszła męcząca co jakiś czas czkawka - to chyba znak że coś tam działa nie tak jak trzeba...czy wyzdrowieje?
  • agatap oczywiście, ze trzeba być pod stałą opieką onkologa. U mnie minęło już 6 lat od operacji i w dalszym ciągu chodzę na kontrole raz w roku. To jestem zdrowa nie oznacza, że tak zostanie. My do końca życia jesteśmy rakowcami i trzeba chodzić na kontrole:))
    Pozdrawiam :))
  • agatap. Do onkologa koniecznie zapisz męża i to on będzie zlecał wykonanie kolejnych badań kontrolnych w kierunku, czy nie ma przerzutu. To że miał węzły czyste o niczym nie świadczy. Pod opieką onkologiczną trzeba być cały czas.Jeśli chodzi o wodonercze to znaczy, że operacja nie do końca była zrobiona dobrze.Z tym się nie chodzi, bo wodonercze prowadzi do uszkodzenia nerki, a w dalszej kolejności do jej usunięcia. to jest poważna sprawa. Mężowi też utworzyło się wodonercze i był ponownie operowany i na nowo przeszczepiali mu pętlę jelitową. Dziwię się, że lekarz to bagatelizuje. Można jeszcze włożyć dodatkowy cewnik w nerkę, gdzie jest wodonercze i wyprowadzić go na zewnątrz z tyłu przez skórę i mocz z tej nerki będzie spływać do worka na zewnątrz /kolejny worek/. Radziłabym to skonsultować z innym dobrym urologiem. nie można tego tak zostawić, trzeba szybko działać, żeby nie stracić nerki.
  • 11 lat temu
    Heniek
    We wtorek jedzie do poradni, to zobaczymy co będzie dalej. Podobno z wodonerczem się chodzi i to się zdarza po takiej operacji. Heniek ja już któryś raz słyszę od lekarza, że onkolog nie potrzebny bo wężły były czyste, ale coś tu nie gra bo czytam jak to się ma w praktyce, że 5 lat to okres w którym mogą się pojawić przerzuty dalekie, bo bliskim mąż nie ma więc proszę napiszcie jak z tym onkologiem jest, co dalej robić Prof. Chłosta nic o onkologu nie mówił, pomóżcie nam bo mentlik jakiś mam przez to.


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat