Witaj, mój tata choruje na to od 2016 roku, do 2018 nie musiał być leczony, w tym czasie nie posiadał marketu 17p/TP53, eczony bym chemia. Nawrot nastąpił w 2021, było ciężko z powodu hemolizy i ostrego zapalenia trzustki, ale tata wyszedł z tego, nabył cukrzycę po wspomnianym zapaleniu. Okazało się po badaniach genetycznych że ma marker 17p/TP53. Jeżeli ma się ten marker i podaje się chemię to rokowania są dość źle i niekorzystne ze względu na tokstycznosc i szybki nawrot choroby (czasami remisję są długie po chemii z tym markerem, ale mało jest takich przypadków). Tacie podano lek celowanym Ibrutinib, bierze go już ponad rok i jest bardzo dobrze. Równy rok temu zachorowalismy rodzina na covid, z tata było dość ciężko, ale odbyło się bez hospitalizacji i bez tlenu (posiadaliśmy go na wszelki wypadek) trwało to z 3 tygodnie, po tym incydencie zero zmian w płucach, czyli dobrze. Tata ma już 67 lat, jak pisałem trzyma się nieźle, nie stosuje żadnych wymagających diet, nie je skarżonego przez przebyte zapalenie trzustki i czasem niewiele ilości słodycze z powodu cukrzycy. Tata nie chce myśleć o chorobie i żyje normalnie, za tydzień na kontrolę, jeździ co 2, 3 miesiące na kontrolę i po leki. Z tą choroba da się długo żyć, ale nie da się jej wyleczyć (były nieliczne opisywane przypadki jednak może być to ekstremalnie długa remisja które się zdarzają przez różne markery zmutowanych genów i niezmutowanych genów) ja szczerze się boje co będzie dalej, bo sam jestem dość młoda osoba, ale staram się żeby starach mnie nie opanował jak się dowiedziałem "z opóźnieniem" że tata jest chory to było dość ciężko ze mną, ale najważniejsze że tata jest w remisji i są jeczcze jakieś leki po tym, a reszta w badaniach klinicznych, oby ich nie zabrakło😞, zdrowia dla taty i dla rodziny, jak byś chciała się coś zapytać to pytaj śmiało, tutaj da sami swoi🙂
Odnośnie szczepień, tata na początku się bał, zaszczepil się jedną dawka i po 6 miesiącach zachorowal i parę miesięcy po przechorowaniu zaszczepil się 2 dawka, nie miał żadnych skutków ubocznych, jednak ludzie zgłaszali skutki uboczne, jednak każdy organizm jest różny i każdy inaczej reaguje
Bardzo dziękuję za odpowiedź, dla was również wszystkiego dobrego i dużo zdrowia, oraz siły. Ja też się tego trzymam że medycyna idzie do przodu i trzeba wierzyć że pomoże. Tak mówią że choroba pod kątem tych innych białaczek i chłoniaka jest najłagodniejsza, I można bardzo długo z nią żyć. Jeden lekarz nawet porównał to do cukrzycy... chociaż nie byłam do tego za bardzo przekonana.
O tym markerze słyszałam, mówił nam o nim hematolog do którego jeździ tata. Chorobę u taty zdiagnozowali w tym roku, jednak lekarz mówił że podejrzewa że ma już ją 4-6 lat. Tata ma 52 lata. Za pół roku ma się pokazać na kontorli, z morfologia i tomografem oraz usg jamy brzusznej.
Andrzeq112 - czyli twoj tata leczy się od 2018 r. Pamięta w jakim czasie zadecydowali lekarze o leczeniu, chodzi mi tutaj o chorobę, na jakim była etapie? Jakie objawy się pojawiły, oraz jakie były wyniki badań? Samopoczucie taty? Czy Twój tata zamierza szczepić sie kolejnymi dawkami? Co mówią lekarze na ten temat? Zalecają? Jak jest już po chemi, oraz w trakcie leczenia celowanego.
Wiem ze dużo pytań zadaje... i zdaję sobie sprawę że u każdego może to przebiegać zupełnie różnie Jednak zawsze to inaczej...jak ktoś powie jak to było u niego.
Kominiar - Chciałam jeszcze Pana zapytać jak się Pan czuje podczas leczenia? I czy leczą Pana chemia lub jakimiś innymi lekami. Dlaczego lekrze podjeli decyzje o leczeniu? Czy po szczepieniu, jak już troszkę czasu minęło węzły się zmniejszyły?
Jeszcze raz bardzo dziękuję za odpowiedź, oraz życzę dobrej nocy wszystkim.
Pozdrawiam Kinga
Cześć. Po pierwsze daj spokój z tym Panem 😉. Mam dopiero 45lat😃. W trakcie leczenia czuję się dobrze, najgorszy był początek gdy organizm otrzymał prezes dawkę leku. Teraz chyba się przyzwyczaił. Jedyne dolegliwością jaką mam jest neutropenia. Otrzymuje leczenie wg schematu wenetoklaks/ gazyvaro. Jest to leczenie celowane. Poczytaj trochę o tym. I w razie konieczności leczenia niech tata stara się o taką formę a nie typowa chemię FCR. Pzdr i życzę zdrowia.
Kinga.m_1992 napisał:Bardzo dziękuję za odpowiedź, dla was również wszystkiego dobrego i dużo zdrowia, oraz siły. Ja też się tego trzymam że medycyna idzie do przodu i trzeba wierzyć że pomoże. Tak mówią że choroba pod kątem tych innych białaczek i chłoniaka jest najłagodniejsza, I można bardzo długo z nią żyć. Jeden lekarz nawet porównał to do cukrzycy... chociaż nie byłam do tego za bardzo przekonana.
O tym markerze słyszałam, mówił nam o nim hematolog do którego jeździ tata. Chorobę u taty zdiagnozowali w tym roku, jednak lekarz mówił że podejrzewa że ma już ją 4-6 lat. Tata ma 52 lata. Za pół roku ma się pokazać na kontorli, z morfologia i tomografem oraz usg jamy brzusznej.
Andrzeq112 - czyli twoj tata leczy się od 2018 r. Pamięta w jakim czasie zadecydowali lekarze o leczeniu, chodzi mi tutaj o chorobę, na jakim była etapie? Jakie objawy się pojawiły, oraz jakie były wyniki badań? Samopoczucie taty? Czy Twój tata zamierza szczepić sie kolejnymi dawkami? Co mówią lekarze na ten temat? Zalecają? Jak jest już po chemi, oraz w trakcie leczenia celowanego.
Wiem ze dużo pytań zadaje... i zdaję sobie sprawę że u każdego może to przebiegać zupełnie różnie Jednak zawsze to inaczej...jak ktoś powie jak to było u niego.
Kominiar - Chciałam jeszcze Pana zapytać jak się Pan czuje podczas leczenia? I czy leczą Pana chemia lub jakimiś innymi lekami. Dlaczego lekrze podjeli decyzje o leczeniu? Czy po szczepieniu, jak już troszkę czasu minęło węzły się zmniejszyły?
Jeszcze raz bardzo dziękuję za odpowiedź, oraz życzę dobrej nocy wszystkim.
Pozdrawiam Kinga
W tamtym czasie choroba była pod zaawansowana, zazwyczaj wtedy zaczyna się leczyć, albo powyżej 100tys leuko/limo (nie zawsze tak jest z tym 100tys, niektórzy mogą być nawet przy 150tys lub 200tys) i czy ma się del17p/tp53, w czytałem że nie zawsze się ją leczyć od zaraz przy tej mutacji, pisało tak że jedna kobieta miała rozpozna CLL z del17p i od 6 lat jest pod obserwacją, leczenia) Tata w 2018 roku dostał chemię, pamiętam że znosił ja całkiem dobrze, raz tylko były problemy. Choroba nawróciła ok po 3 latach, było ciężko ale po tym tata dostal ibrutinib dzięki markerowi, takie szczęście w nieszczęściu. Objawy to ogólnie osłabienie, a chorobę najprawdopodobniej wykrywali przypadkiem. Tata się regularnie są szczepi, grypa, pneumokoki, covid ma 2 dawki, raczej jak będzie potrzebna 3 to się zaszczepi, a lekarz jest bardziej żeby się szczepił. Ogólnie tata czuje się dobrze po Ibrutinibie będzie go bral do puki będzie dział, oby jak najdłużej. Twój tata jest pod obserwacją, jest dobrze że choroba jest w takim stadium, wiadomo kiedyś przyjdzie czas leczenia ale wtedy może być już wiele leków na rynku i oby były. Dzisiaj wspomniany marker nie jest już tak wielkim problemem, są leki celowane które działają w grupie z markerem czy też bez, tam samo. Chce żeby tata przeżył tyle na ile zasługuje każdy człowiek który przepracował wiele lat i chciałby odpocząć, dobrze że tata choruje na ten rodzaj raka, który jest dość lagodny, w sumie wolalbym żeby nie chorował w ogóle, ale najwyraźniej się nie da, pozdrawiam
Tata był dziś na kontroli, płytki bardzo wzrosły czyli po roku tata wrócił ponownie do 3 tabletek ibrutinibu, jestem zadowolony, wyniki bardzo dobre za 2 miesiące kontrola, lek działa bardzo dobrze, normalnie co 3-4 ale lekarz musi kontrolować płytki, pozdrawiam 🙂
tata to świętuje na swój sposób😂 pozdrawiam