Nala kochanie jak się czujesz ?
My jutro mamy jednodniowy pobyt w szpitalu, będą badać geny i coś jeszcze aby podjąć decyzję jaką chemię podać. Czy ktoś z Was kochani miał podana chemię poniżej wbc 100? Czy to dobry pomysł aby ją odwlekać jak najdłużej?
Mam tak ostatnio ciężki okres ,tak ogólnie w życiu ,że rzadko do Was zaglądam z całego serca przepraszam za to ...Ale w sercu każdego dnia mam Was wszystkich w myślach .
Dodam, że cała wizyta trwała mooże naciągane 4 minuty :( Pani doktor orzekła, że zapoznała się z moją dokumentacją (nie miała szans zrobić tego na poważnie, bo dokumentów było bardzo dużo, a ciągle przyjmowała pacjentów) i rzuciła mi tą właśnie teorią o lekach...
Cichy - zastanawiałam się właśnie nad poradnią na Banacha, ale tak dobre wrażenie zrobiła na mnie pani doktor z izby przyjęć z Intytutu, że postanowiłam powalczyć o kartę hematologiczną, co też było niezłą orką, bo miałam z tym mnóstwo problemów (najpierw miałam dwie wystawione na onkologiczną i nie chcieli mnie z nimi przyjąć na Chocimską)...
na tej Chocimskiej to jest armagedon ja na Banacha odrazu miałem biopsie szpiku a za rok wycinek węzła
kaja1677 napisał:
Maju, udało się ustalić termin wizyty na Chocimskiej?
Hej :) Dziękuję za pamięć!
Tak, byłam na pierwszej wizycie właśnie w tę środę i jestem lekko wkurzona. Po raz kolejny zostałam olana przez diagnozę psychiatryczną. Wszystkie wyniki badań krwi zostały zrzucone na leki, które biorę. Po delikatnej uwadze, którą zrobiłam pani doktor, że moje leki owszem - mogą wpływać na wyniki morfologii, ale w drugą stronę, usłyszałam tylko, że 'no cóż, zdarzają się reakcje paradoksalne'. Dodam, że lekarka nawet nie chciała posłuchać, jakie leki biorę obecnie. Miała tylko wypis ze szpitala sprzed... 2 lat... Od tamtej pory wszystko się pozmieniało, a wyniki jakie były, takie są...
Ostatecznie zleciła... kolejną morfologię z rozmazem i kazała się zgłosić z wynikiem za tydzień. Będzie miała już pewnie z szesnastą do kolekcji. Po tych wynikach ma zdecydować, czy nie robimy nic, czy robimy badania genetyczne, czy badania szpiku. Nie wiem, jakich wyników oczekuje dla każdej z tych opcji... Nie spodziewam się nagłego ozdrowienia czy pogorszenia stanu, bo wyniki mam w miarę stabilne od tych dwóch lat, więc cóż... Ale może taką ma procedurę? Chciałabym w to wierzyć, chociaż jest ciężko. Strasznie mi ze świadomością, że znów mogę zostać zbagatelizowana, mimo że nawet pani doktor z izby przyjęć z IHiTu stwierdziła, że badania genetyczne są konieczne... Dwie inne panie hematolog także podejrzewały przewlekłą białaczkę. Teraz jednak musiałam trafić na taką, która robi problem z badaniami :( Ja chciałabym tylko, żeby ktoś w końcu wziął mnie na poważnie i na poważnie przebadał, żeby potwierdzić, albo wykluczyć podejrzenia. Żeby było wiadomo, skąd takie wyniki i moje ciągłe osłabienie... A tutaj znów kłody pod nogi :(
Przepraszam, że taki elaborat, ale chyba musiałam to wszystko 'wylać' z siebie... :(
co tu taka cisza wszyscy grylują
witaj Nala bez stresu powoli się wszystko unormuje trzymam kciuki za ciebie