rak jajnika
Moje kochane jestem za lamana w sierpniu dowiedziałam się o chorobie. Otworzono mnie ale nic nie wycięto ponieważ guz był rozsiany, podcieczony pęcherz. Zdecydowano o chemii. Jestem po 3 kursie chemii. Czy ktoś miał podobną sytuację? Co dalej? czy mam jakieś szanse? Mam depresję nie mogę spać, jeść i nic robić, strasznie się boję. Prosze o odpowiedź jeśli ktoś miał podobną jak ja sytuację. Czy muszę umrzeć?
-
Droga Bajko54!
Wiem ze zabrzmi to banalnie, ale nie boj sie. Postaraj sie nad tym strachem zapanowac. Mnie sie wydaje ze ten stan wywoluje rowniez Chemia. Ja uparcie twierdzilam - bo tak sadze, ze sie nie boje - ten stan znam. Wykzes z siebie spokoj a bedzie lepiej, u mnie dzialalo.
Chemia jest naszym sprzymiezencem, niszczy rowniez to czego Lekarze jeszcze nie widza. Czasem Lekarze decyduja sie najpierw na Chemie zeby zmniejszyc to dranstwo przed operacja. Niektorzy wierza swiecie ze daje to lepsze efekty.
Szanse mamy zawsze, ilu specjalistow tyle roznych metod postepowania.
Gdybym ja byla w Twojej sytuacji to energie do walki bym czerpala z tego ze jeszcze na pewno ja wygram, bo gdyby bylo inaczej to nie marnowali by na mnie chemi juz chociazby z finansowych powodow...
Glowa do gory i zyj!!!!
U mnie bylo troche inaczej...ponoc jestem jakims rzadkim przypadkiem, raczysko u mnie bylo strasznie podstepne, nie szlo go wykryc a stan mojego organizmu na niego wskazywal, wiec dla pewnosci podczas jednej z operacji nie dali mi drenazu, wylali go swiadomie do srodka zeby wiedziec z czym maja do czynienia...jestem po 6tej chemii (30.8).
1.10 Wyjechalismy z dziecmi na wymarzony Urlop na Gran Canaria na 8 dni (bylo cudownie). Nie mysle czy musze umrzec, kazdy musi. Ciesze sie zyciem i gonie, gonie i gonie choc czasem sil brak..dla dzieci. dla meza dla zycia!!!
Trzymaj sie kochana i gon razem ze mna!!!
-
Dziękuję Ewciu35 za wsparcie, byłam zawsze taka silna, wszystkim pomagałam a teraz rozłożyłam się kompletnie, nie umiem sobie tego wytłumaczyć, nie mam siły po tej 3 chemii, jestem teraz przed 4chemią ale nie wiem czy mnie zakwalifikują bo mam słabą hemoglobinę, piję sok z buraka, łykam żelaz, łykam tabletki z buraka no i czekam do wtorku. Mam nadzieję, że sie poprawi hemoglobina i mnie przyjmą na oddział. Trzymaj kciuki Ewuniu - podziwiam Cię, też staram się to sobie jakoś poukłać ale jest trudno. Buziaki
-
Kochana Bajko, gleboko wierze ze dasz rade!!!
Kazda z nas czerpie sily z czego innego, opracowuje swoja wlasna strategie.
Nie pisz ze bylas, badz nadal!!! Wiem ze czasem jest strasznie ciezko, ale my tez musimy dac sile innym jeszcze slabszym od nas...
Spojz jak jestesmy podobne, ja tez zawsze staralam sie pomagac wszystkim nie oczekujac nic w zamian i robie to nadal, choc nie zawsze jestem w stanie ale to mi dobrze robi... Moje otoczenie wie ze czasami cos zawale, albo musze przesunac na potem i nie ma mi tego za zle. Obce osoby do mnie podchodza, zeby po prostu powiedziec ze w razie potrzeby one sa...To jest pewne iz z tego nie skorzystam ale zawsze bardzo dziekuje. To jest mile. Mojej choroby od poczatku nie ukrywalam. Jezeli ktoras mama w szkole sie pytala po co bylam w szpitalu (dzieci mowia miedzy soba) to mowilam wprost, czasem je szokujac, ale przeciez same sie pytaly a ja klamac nie umie. Nie krzycze o mojej chorobie, ale sie z nia nie ukrywam. Na poczatku nosilam Peruke ze wzgledu na moje dzieci (7 i 10) tylko w drodze do szkoly itd... ale od dawna juz tego nie robie... przeciez ja nic zlego nie zrobilam, ja chce zyc, nie chowam glowy w paisek, nie potrzebuje litosci...
Ja pilam sok z Buraka, marchwii, bardzo duze ilosci sokow wielojarzynowych na bazie pomidorow i raz w tygodniu zjadalam sloiczek czerwonego kawioru. Byl okres ze wyniki byly slabe ale sie poprawily. Jak jeszcze tego nie robisz to postaraj sie bardzo duzo pic. czasem musimy sie zmuszac zeby jesc, ale trzeba!!! Jak do auta nie nalejesz benzyny to tez za daleko nie pojedziesz...
Trzymaj sie cieplutko i glowa do gory!!! Sily wroca. Pozdrawiam.
-
dziewczyny, nie można się poddawać! ja dowiedziałam się o swoim ogromnym guzie rok po urodzeniu syna. długo się leczyłam, żeby go mieć, na szczęście udało się zanim zachorowałam... do lekarza poszłam pochwalić się Młodym, a on po zbadaniu mnie, powiedział, że muszę szybko do szpitala. markery - 477. najpierw mój kochany doktorek usunął mi jeden jajnik, ale powiedział, że nosiłam w sobie guz wielkości główki noworodka... potem w centrum onkologii powiedzieli, że trzeba usunąć wszystko. po operacji markery spadły do 8. dalej chemia... markery nie rosną, a spadają - 9 listopada miałam ostatnią kontrolę i było czysto, markery 4,7. mój syn skończy w grudniu 3 lata, ja 37.
nie poddaj się, nie mam na to czasu! mam Młodego, na którego czekałam tyle lat :) a to co przeszłam z guzem i chemią traktuję jak epizod i tylko tego się trzymam!!!
dobrego dnia Dziewczynki :)
-
Moje kochane dziękuję Wam dobrze, że jesteście. Staram się myśleć pozytywnie ale jest we mnie ogromny lęk. Jutro idę do szpitala, mam cichą nadzieję, że ta hemoglobina mi się poprawiła i mnie zakwalifikują. Trzymajcie kciuki. Mocno Was ściskam i podziwiam, że jesteście takie silne. Zdrówka, zdrówka, zdrówka ....
-
trzymaj się bajko i daj znać. DZIELNA BĄDŹ!!!
-
Bajko trzymaj sie, bedzie dobrze. Trzymam kciuki.
-
Witam Was przyjęli mnie, jestem po 4 wlewie, jestem już w domu, dzisiaj czuję się fatalnie, nie mam siły, mdli mnie no i cholera nic nie mogę jeść. Dostałam syrop na apetyt MEGACE ale nie czuję aby apetyt mi się poprawił. Po badaniu gin. Pani doktor powiedziała, że zmiana się zmniejsza i uwalnia, jeszcze 2 chemie i zdecydują czy będzie operacja. Najgorzej, że po każdej chemii jestem słabsza. Nadal nie mogę poukładaćsobie w głowie i wskrzesać siły do walki i normalnego życia, a tu święta się zbliżają i trZeba coś robić. Następna chemia na 21.12.2011 wyjdę do domu na WIGILIĘ jak oczywiście mnie zakwalifikują na chemię. Pozdrawiam Was cieplutko moje kochane.
-
Bajko i jak doszlaś do siebie po chemii? Napisz jak sie czujesz
-
Kochane dziewczynki właśnie wróciłam dzisiaj z badań - markery spadły do 28,3 ale hemoglobina 8,00 no i anemia. Łykam żelazo, pije tabletki z buraka, po syropie mam lepszy apetyt ale nie mam pojęcia czy ta hemoglobina poprawi mi się do chemii. Niewiem co jeść i co robić. Jem jajka, i wszystko na co mam apetyt ale z krwią jest słabo Poza tym wciąż spędza mi sen z powiek co będzie dalej, czy będzie możliwa operacja i czy to cholerswo da się usunąć. Bardzo sie tym martwię. Pozdrawiam Was wzystkie bardzo cieplutko i życzę zdrowia.