rak jajnika
Moje kochane jestem za lamana w sierpniu dowiedziałam się o chorobie. Otworzono mnie ale nic nie wycięto ponieważ guz był rozsiany, podcieczony pęcherz. Zdecydowano o chemii. Jestem po 3 kursie chemii. Czy ktoś miał podobną sytuację? Co dalej? czy mam jakieś szanse? Mam depresję nie mogę spać, jeść i nic robić, strasznie się boję. Prosze o odpowiedź jeśli ktoś miał podobną jak ja sytuację. Czy muszę umrzeć?
-
Moje kochane, przepraszam, że nie zaglądałam tutaj, zawsze jestem na forum "rak jajnika" ale tylko czytam. Boję sie pisać żeby nie zapeszyc. Otóz po 6 wlewach nie zakwalifikowano mnie na operację, zlecono jeszcze 3 wlewy, jestem już po wszystkich 3. Czekam na tomograf który mam 25 maja i decyzja czy będzie operacja. O dziwo po 9 chemiach czuję sie nieźle, wrócilam do pracy. Jestem w pozytywmnym nastroju no i myślę bardziej optymistycznie niż pół roku temu. Miałam problemy z hemoglobiną, pomogli mi zastrzykami. Teraz czekam na decyzję o operacji i mam nadzieję, że mnie zakwalifikują. Dziękujęę Wam moje kochane, że jesteście tak naprawdeę to dzięki Wam mam dadzieję, że jeszcze nie wszystko skończone. Pozdrawiam gorąxco i modlę się za nas wszystkie.
Napiszę po TK i decyzji lekarzy.
-
Do Bajki 54 -jak twoje starania o poprawe wyników krwi udało się coś poprawić?
-
Kochane dziewczynki właśnie wróciłam dzisiaj z badań - markery spadły do 28,3 ale hemoglobina 8,00 no i anemia. Łykam żelazo, pije tabletki z buraka, po syropie mam lepszy apetyt ale nie mam pojęcia czy ta hemoglobina poprawi mi się do chemii. Niewiem co jeść i co robić. Jem jajka, i wszystko na co mam apetyt ale z krwią jest słabo Poza tym wciąż spędza mi sen z powiek co będzie dalej, czy będzie możliwa operacja i czy to cholerswo da się usunąć. Bardzo sie tym martwię. Pozdrawiam Was wzystkie bardzo cieplutko i życzę zdrowia.
-
Bajko i jak doszlaś do siebie po chemii? Napisz jak sie czujesz
-
Witam Was przyjęli mnie, jestem po 4 wlewie, jestem już w domu, dzisiaj czuję się fatalnie, nie mam siły, mdli mnie no i cholera nic nie mogę jeść. Dostałam syrop na apetyt MEGACE ale nie czuję aby apetyt mi się poprawił. Po badaniu gin. Pani doktor powiedziała, że zmiana się zmniejsza i uwalnia, jeszcze 2 chemie i zdecydują czy będzie operacja. Najgorzej, że po każdej chemii jestem słabsza. Nadal nie mogę poukładaćsobie w głowie i wskrzesać siły do walki i normalnego życia, a tu święta się zbliżają i trZeba coś robić. Następna chemia na 21.12.2011 wyjdę do domu na WIGILIĘ jak oczywiście mnie zakwalifikują na chemię. Pozdrawiam Was cieplutko moje kochane.
-
Bajko trzymaj sie, bedzie dobrze. Trzymam kciuki.
-
trzymaj się bajko i daj znać. DZIELNA BĄDŹ!!!
-
Moje kochane dziękuję Wam dobrze, że jesteście. Staram się myśleć pozytywnie ale jest we mnie ogromny lęk. Jutro idę do szpitala, mam cichą nadzieję, że ta hemoglobina mi się poprawiła i mnie zakwalifikują. Trzymajcie kciuki. Mocno Was ściskam i podziwiam, że jesteście takie silne. Zdrówka, zdrówka, zdrówka ....
-
dziewczyny, nie można się poddawać! ja dowiedziałam się o swoim ogromnym guzie rok po urodzeniu syna. długo się leczyłam, żeby go mieć, na szczęście udało się zanim zachorowałam... do lekarza poszłam pochwalić się Młodym, a on po zbadaniu mnie, powiedział, że muszę szybko do szpitala. markery - 477. najpierw mój kochany doktorek usunął mi jeden jajnik, ale powiedział, że nosiłam w sobie guz wielkości główki noworodka... potem w centrum onkologii powiedzieli, że trzeba usunąć wszystko. po operacji markery spadły do 8. dalej chemia... markery nie rosną, a spadają - 9 listopada miałam ostatnią kontrolę i było czysto, markery 4,7. mój syn skończy w grudniu 3 lata, ja 37.
nie poddaj się, nie mam na to czasu! mam Młodego, na którego czekałam tyle lat :) a to co przeszłam z guzem i chemią traktuję jak epizod i tylko tego się trzymam!!!
dobrego dnia Dziewczynki :)
-
Kochana Bajko, gleboko wierze ze dasz rade!!!
Kazda z nas czerpie sily z czego innego, opracowuje swoja wlasna strategie.
Nie pisz ze bylas, badz nadal!!! Wiem ze czasem jest strasznie ciezko, ale my tez musimy dac sile innym jeszcze slabszym od nas...
Spojz jak jestesmy podobne, ja tez zawsze staralam sie pomagac wszystkim nie oczekujac nic w zamian i robie to nadal, choc nie zawsze jestem w stanie ale to mi dobrze robi... Moje otoczenie wie ze czasami cos zawale, albo musze przesunac na potem i nie ma mi tego za zle. Obce osoby do mnie podchodza, zeby po prostu powiedziec ze w razie potrzeby one sa...To jest pewne iz z tego nie skorzystam ale zawsze bardzo dziekuje. To jest mile. Mojej choroby od poczatku nie ukrywalam. Jezeli ktoras mama w szkole sie pytala po co bylam w szpitalu (dzieci mowia miedzy soba) to mowilam wprost, czasem je szokujac, ale przeciez same sie pytaly a ja klamac nie umie. Nie krzycze o mojej chorobie, ale sie z nia nie ukrywam. Na poczatku nosilam Peruke ze wzgledu na moje dzieci (7 i 10) tylko w drodze do szkoly itd... ale od dawna juz tego nie robie... przeciez ja nic zlego nie zrobilam, ja chce zyc, nie chowam glowy w paisek, nie potrzebuje litosci...
Ja pilam sok z Buraka, marchwii, bardzo duze ilosci sokow wielojarzynowych na bazie pomidorow i raz w tygodniu zjadalam sloiczek czerwonego kawioru. Byl okres ze wyniki byly slabe ale sie poprawily. Jak jeszcze tego nie robisz to postaraj sie bardzo duzo pic. czasem musimy sie zmuszac zeby jesc, ale trzeba!!! Jak do auta nie nalejesz benzyny to tez za daleko nie pojedziesz...
Trzymaj sie cieplutko i glowa do gory!!! Sily wroca. Pozdrawiam.