od 2019-12-06
ilość postów: 229
kasia.erka, nie tylko Twoja mama ma taki rozsiew. Rak jajnika tak właśnie się rozprzestrzenia bo leży luźno w jamie brzusznej i wszystko po cichu zaraża. Mi na pierwszym wypisie wpisali wtórny złośliwy rak otrzewnej. Miałam nacieki m.in na otrzewnej i jelitach, w odbytnicy. U mnie skończyło się kolostomią. Podczas pierwszej operacji, gdyby nie zdecydowali, że najpierw podadzą chemię, musieliby mi wyciąć całe jelito grube i znaczną część jelita cienkiego. Wiem, że taka diagnoza przeraża, ale większość kobiet w tym stadium jest w takiej sytuacji. Trzeba zakasać rękawy i walczyć.
Awa, a jak Twoja mama się czuje?
Kasia, jak leżałam szpitalu to lekarz tłumaczył jednej córce, że chemioterapia na jajnika jest standardowa i tutaj nie podadzą nic innego niż podaliby w innych szpitalach więc nie mają mamy męczyć i wozić taki kawał drogi tylko szukać szpitala bliżej. Tak że chyba to jest możliwe. Dzwoń po najbliższych szpitalach i pytaj.
Mi po operacji lekarz powiedział, że nawet w ciągu dwóch tygodni może podadzą mi chemię, zaplanowali po trzech ale ponieważ nie było wyniku to dostałam po czyterech. Chodzi głownie o to, żeby po operacji wzmocnił się trochę organizm.
Dziewczyny, z tymi hormonami to prawda. Kiedyś lekarz mnie spytał jak mi się żyje po menopauzie i naszła mnie wtedy taka refleksja, że życie bez ciągłej huśtawki emocjonalnej to super życie. Ja osobiście bardzo ciężko przechodziłam czas od miesiączki do miesiączki - albo w nieokiełznanej euforii albo zdołowana, zapłakana, że nie wspomnę o furii jaka potrafiła mnie ogarnąć w czasie tzw napięcia przedmiesiączkowego
Dziewczyny, z nutridrinkami nie wolno przesadzać. Są one wydokobiałkowe co źle wpływa na nerki, a nasza chemioterapia dodatkowo je osłabia bo działa na nie bardzo toksycznie. Nie katujcie nimi swoich mam. Chociaż ja przyznam, że bardzo nutridrinki lubiłam.🙂
Kasiu, taki stan jest poważny, a człowiek jest osłabiony jak cholera. Otworzą i zobaczą. Czasem tak lepiej. Zastanawia mnie tylko jedno. Czy Twoja mama ma stwierdzoną mutację brca1/2? Bo jeśli tak, to mogła usunąć jajniki prewencyjnie. Tak zrobiły dwie moje znajome z rakiem piersi. Obie były po trzydziestce i bały sie właśnie, że jajniki zostaną zaatakowane.
kasia.erka, wodobrzusze bardzo utrudnia funkcjonowanie. Płyn uciska na wszystkie narządy, wszystko boli, jelita są wzdęte. U mnie nawet mocz przestał spływać do pęcherza. Człowiek jest tsk umęczony, że nie ma nawet chęci rozmawiać, tsk że nie dziw się mamie. W takim przypadku napewno usuną wszystko, bo rozległa operacja to podstawa w leczeniu raka jajnika.
Kasia, ja 16 maja 2018 miałam pierwszą operację. Też miałam ogromne wodobrzusze i w trzy tygodnie z 70- kilowej pyzy zrobiła się ze mnie zapałka z wielkim brzuchem. Ja niestety miałam ciągle mdłości i nie mogłam nic jeść. Na siłe zjadałam pół kawałka chleba i wypijałam łyka herbaty. To była męka. Nie wiedziałam czy umieram bardziej na raka, czy z głodu. Mimo dobrych chęci wszystkich dookoła nie byłam w stanie się wzmocnić. Po operacji było mi ciężko, mój organizm długo się regenerował, w zasadzie przez kilka dni prawie cały czas spałam, ale za to zaczęłam jeść i powoli doszłam do siebie. Po miesiącu miałam pierwszą chemie, a po trzeciej chemii drugą operacje. Po niej było już lepiej, bo byłam znacznie silniejsza. Mama da radę, ale nie chcij przedobrzyć. Słuchaj jej potrzeb bo jak będziesz ją na siłę karmić to zacznie wymiotować i Twoje wysiłki pójdą na marne. Piszę to z własnego doświadczenia, bo wiem że każdy chce dobrze, ale nie zawsze można pomóc tak jak się chce. 11.05 to już niedługo. Mama da radę! Przecież jest walczakiem, już raz wygrała.