od 2019-12-06
ilość postów: 229
Awa, u mnie ze względu na planowaną operację w ogóle nie planowali avastinu, a ja powiem szczerze, nawet nie byłam świadoma, że takie coś jest. Tylko jakiś czas później na kontroli lekarz stwierdził, no tak nie było avastinu bo te jelita, jelita... No i tyle. Ja natomist obecnie odczuwam jakieś dziwności w brzuchu i powiem Wam, boję się, że "coś" powróciło. Kontrolę mam dopiero 17 lipca. A poprzednią miałam 13 grudnia i to w piątek. Ale chyba zrobię marker bo zaczynam się denerwować. Oby to tylko stres i głowa😉
Dziewuszki, ja mam mutacje i lekarz powiedział, że moja córka po skończeniu 18 lat powinna stawić się do szpitala, gdzie wykonują badania z moim wynikiem (jeśli mnie już nie będzie) i zostanie przebadana. Tak że najpierw skontaktujcie się z najbliższą "genetyką" bo nie wiem, czy nie szkoda kasy na prywatne badania
Awa, ja miałam płyn, ale w jamie brzusznej. Wystarczy zwykłe wzdęcie, żebym panikowała. Tak że rozumiem Twoją mamę. Mam nadzieje, że to tylko bóle pooperacyjne.
Tak, czarne scenariusze to jest to! To tak jakby człowiek leżał i sam się kopał Ja w dzień funkcjonowałam dobrze, ale jak przychodziła noc to głowa zaczynała żyć swoim życiem i ciężko było spokojnie zasnąć.
może guz uciska, ale jeśli jest wodobrzusze to boli wszystko, każdy narząd, człowiek jest jednym wielkim bólem; ja ten ból przetrwałam bez leków, ale wiem że niektórzy nie dają rady; najlepiej gdyby specjalista przepisał coś mocniejszego;
awa, ja po podaniu pierwszeh chemii po operacji, umówiłam się nawet na wizytę kontrolną bo tak mnie bolał brzuch. Było to ok. miesiąca po radykalnej. Niestety lekarze z nami nie rozmawiają a my jak te dzieci we mgle nie wiemy co robić...
Awa, oczywiście że jest taka możliwiść ALE mnie np. bolało całe ciało, plecy, kolana ramiona. Brzuch, bo wszystko układa się na nowo. I pamiętam taki dziwny ból w plecach, ani to kręgosłup, ani płuca, nie wiedziałam jak się ułożyć żeby przestało boleć. A okazało się, że potrzebny był czas. Oczywiście też wg mnie miałam wszędzie przerzuty. To chyba normalne, że tak fiksujemy.
Kasiula82, taka diagnoza z rozległymi przerzutami to niestety częste w raku jajnika. Wiele z nas miała najpierw podaną chemię, operację i dalej chemię. Niestety standardy leczenia raka jajnika są wszędzie takie same, czyli rozległa operacja radykalna i chemioterapia: taxol + cis/carboplatyna. Pod pewnymi warunkami część kobiet dostaje jeszcze avastin. Być może Twoja mama jest oporna na leczenie platyną, a być może miała na tyle duże zmiany, że jak dotąd nie osiągnięto odpowiedniego rezultatu. Najlepiej będzie jak zaczniesz pisać na głównym wątku założonym przez Goykę. Może tam będą osoby z takim przypadkiem jak Twoja mama.
Aga75, ja dostawałam chemię w środę, w czwartek i piątek rozpierała mnie energia, w piątek wieczorem zaczynały mnie boleć kości i serce więc weekend spędzałam w łóżku a potem...ogólnie czułam się ok, ale byłam strasznie spowolniona i szybko się męczyłam. Tylko apetyt nigdy mi nie malał😉To prawda, że każdy przechodzi to inaczej. Ja nie dostawałam avastinu więc też pewnie skutki uboczne były mniejsze. Przed kolejną chemią powiedz o wszystkim lekarzowi, może coś pomoże albo Cię uspokoi.
A ja dziewczyny, dokładnie dwa lata temu przeszłam pierwszą operację. Byłam wtedy w takim stanie, że nie sądziłam, że dożyję do Bożego Narodzenia. Teraz chcę więcej i więcej dni...
Aga75, ja też się chciałam zapytać o tę chemię immunologiczną bo w internecie nie znalazłam nic co by o tym w czytelny sposób informowało. Co do suplementów to mi chemioterapeutka mówiła żeby nic nie brać tylko się zdrowo odżywiać, bo suplementy mogą wchodzić w reakcję z chemia i ją osłabiać bądź nadmiernie wzmacniać jej działanie. Kazała brać tylko witaminę D3.
ja tak jak Mio, miałam podwyższone crp i niskie żelazo, reszta wyników 2 tyg. przed operacją w całkowitej normie. Tylko kaszlałam i miałam problemy gastryczne. Tak jest przy raku jajnika. Nic, nic, nic i nagle wodobrzusze....