Rak piersi
Jestem po mastektomii dwa lata i nie mogę jeszcze dojść do równowagi ,nie mam żadnego wsparcia borykam się z nim sama ,czasami mam wszystkiego dosyć.Proszę o jakieś rady bo nie mam nawet z kim o tym porozmawiać .
-
Zastanawia mnie na jakiej podstawie lekarz zakłada że to T1N0M0. Przecież to się może zmienić na gorsze po operacji.
-
Operacja za ok miesiąc. Planowana oszczędzająca zbaczamy jak wyjdzie genetyka. Teraz jeszcze trochę badań. Lekarz powiedział że mały guzek T1. Wolałabym chyba pozbyć się calej piersi. Już sama nie wiem.
-
-
Olusia, aleś mnie usmiechnęła:)))))
No ktos musi tu pracować:)))
no i cudnie piszesz, oby częściej, sama czuję sie trochę samotna!!!
<3 <3 <3
-
Witam wieczorowo:)))
Dawno mnie tu nie było......ale tylko w aspekcie odpowiedzi pisemnej, ponieważ bardzo często tu zagladam.
I co widzę?........Kiko82 - ja już jestem po leczeniu 3 rok (5 stycznia minęło mi pełne dwa lata od konca leczenia), cały czas jestem pod kontrolą Śco w Kielcach i nie zamieniłabym tego centrum na inne. Dlaczego chcesz "emigrować"????
Jeśli mozesz - napisz, jeśli nie chcesz pisać publicznie - podaję mojego meila: olusia918@wp.pl.
Moja kochana Rybenka - jestes niezmordowana w pomocy i cudna wiesz???? Ja ostatnio mam dwa domy: Polskę i Norwegię, ale cały czas Cię "czytam" - wielka buźka:)))
A tak wogóle to nie dajcie sie dziewczyny - ja wiem, że z perspektywy czasu pewne rzeczy się zacierają, pewne stany emocjonalne jakoby zmazujemy, ale doskonale pamiętam i nigdy nie zapomnę mojej niesamowitej chęci życia - była ona niczym sztandar. Wszystko jej podporzadkowałam i nieważne dla mnie było to, że nie mam włosów, brwi, że paznokcie mam paskudne, że grubnę od hormonów - najwazniejsze było i jest to, że żyję!!!!!!!!!!!!!!!!
Kochane moje - wszystko to minie - rak to nie grypa, trzeba sie z nim długo i czasem dość drastycznie rozprawiać, ale dopóki jest nadzieja i chęć życia, dopóty to życie jest!!! Pomyślcie sobie co Was potem czeka - życie po leczeniu skorupiakowym jest cudne, pachnące i zupełnie inne niż wcześniej. To wszystko Was czeka:)))
-
-
-
czekamy jutro na twoją relację, ściskam najmocniej :**
-
Kika, ja mam HER dodatni, moja serdeczna przyjaciółka zachorowała zaraz po mnie, tez her dodatni
obie od wielu lat zyjemy i mamy się dbrze
kiedyś nie było herceptyny i wiele złych opinii jest z tego czasu, sama pamiętam, jak potwornie sie tym herem martwiłam
a teraz sobie myślę, że szkoda było moich łez
-
Patka masz rację i niby ja to wszystko wiem, ale... Mi też modlitwa bardzo pomaga. Jutro wizyta w CO odezwę się <3