Potrzebuję pewnej ważnej pomocy.
Witam was serdecznie.
Mam na imię Grzegorz. Lat37.
Mój problem jest byc może inny a może i pojawił się tu taki temat.
Poznałem jakiś czas temu wspaniałą kobietę i pokochałem ją z odwzajemnieniem. Pragnę z nią być naprawdę bo jest fantastyczna.
Chciałbym się nauczyć rozmawiać z nią gdyż ma nowotwora. Leczy sie już od wielu lat, obecnie czeka na wyniki i to są te najgorsze dni. Chciałbym się nauczyć reagować na różne zachowania partnerki a napewno będą, o jednym mi juz wspomniała i staram się to robić ,choć czuję się taki bezradny. Chciałbym z kimś porozmawiać o różnych trudnych pytaniach, jak najlepiej odpowiadać, jak się zachowywać. Pragnę z nią być i to nie podlega dyskusji. Jest to dla mnie zupełnie nowe i nie chcę popełnić błędów, nie świadomie zranić.
Bardzo proszę o pomoc, nie wiem czy lepiej na priv czy lepiej tu. Chciałbym porozmawiać z jakąś myślę panią , byłoby chyba lepiej.
Naprawdę wszystkim dziękuję.
-
Witaj Grzegorzu - miło czytać takie wypowiedzi:)) Jaki rodzaj nowotworu ma Twoja kobietka?
-
Witaj zadanie jakie przed sobą stawiasz jest bardzo.,bardzo trudne, ale na pewno warte realizacji. Według mnie nie ma jednej recepty na zachowanie wobec osób chorych, każdy reaguje inaczej na ból, smutek,,brak siły, znużenie ciągłą walkę o oddech bez bólu, o uśmiech na twarzy i wiarę w to że jutro będzie lepiej .Bądż przy swojej partnerce sobą to chyba najważniejsze bądż szczery, cierpliwy i wyrozumiały. a serce podpowie ci jak się zachowywać.Uczucie jakie was wiąże na pewno nie pozwoli ci jej zranić a uczucie bezradności będzie ci niestety towarzyszyło przez cały czas.( ja tak mam) Trzymam za wasz związek kciuki życzę dużo zdrówka siły do walki i wszystkiego dobrego pozdrawiam serdecznie.
-
Witam.Nie będę opowiadac bajek, bo żyć z kimś kto ma nowotwór nie jest na pewno lekko.Czasami nawet rodzina się załamuje, kiedy widzi ból i cierpienie najblizszej osoby.Sama miłość nie wystarczy by to wszystko zrozumieć i pokonać.Tak, to jest tylko w filmach! Trzeba ogromnego poświęcenia i zrozumienia, ale objawy jakie daje rak czasami nie idą z tym w parze.Bardzo często ludzie zdrowi się poddają, bo wolą widzieć uśmiechnięte twarze a nie wykrzywione w bólu.Nieraz, po takim doświadczeniu , ludzie zasięgaja nawet rady psychologa.Bo nie potrafią zapomnieć o tym co ich spotkało.Trzeba ogromnej determinacji i chęci, aby cokolwiek zrozumieć i pomóc.Życzę Ci tego, choć zapewne to nie jest takie proste.
-
Moja droga...ja nie napisałam że miłość nie pomaga.Napisałam, że sama miłość nie wystarczy.Ale, z tego co mi wiadomo, to rodzina jest najwiekszym oparciem, choć zapewne jest jej tez nie lekko.
-
No tez mi się tak wydaje.
Miłość to przecież podstawa tego wszystkiego. Bez niej ani rusz.
Nawet wspieranie przyjaciela to tez w pewnym sensie miłość.
-
Też mogę coś dopisać.Na początku szok ogromny szok ,ponieważ od zawsze mówiło się rak to śmierć .Ale dzisiaj mówi się o raku:to rodzaj choroby przewlekłej.Nie pytaj ciągle czy dobrze się czuje ,nie schodż z drogi żyj tak ,przynajmniej się staraj jak do tej pory ,z tą tylko różnicą ,że pamiętaj o badaniach partnerki ,braniu leków etc.Chodżcie do kina ,teatru ,na basen wszędzie tam gdzie chodziliście wcześniej Ważne :na pewno zapytaj czy chce byście o chorobie powiedzieli innym czy nie ,jeśli nie to nie wolno tego robić.Cała reszta jak kiedyś .Ty też poproś o rozmowę sam na sam z onkologiem byś więcej wiedział o stanie chorobowym partnerki.Powodzenia kolego :D
-
Gregus ! kazdy czlowiek jest inny!!!jeden musi sie wygadac a drugi trzyma wszystko w sobie, moim zdaniem musisz sam wyczuc jaka jest Twoja dziewczyna i pomalu sam sie nauczysz co ?i jak ? i kiedy......?zrobić, powiedzieć
-
Greguś, ja też wtrącić coś muszę. Nie wiem ile czasu znasz swoją przyjaciółkę, ale pewnie wiesz jak była do tej pory, co robiła, jakie miała zainteresowania. Ja choruję od 9 lat. Kiedy dowiedziałam się o chorobie oczywiście płakałam strasznie, ale tylko jeden dzień. Myślałam, że zostało mi 3 miesiące życia, dlatego następnego dnia wstałam i stwierdziłam, że nie będzie rak pluł mi w twarz i pojechałam na grzyby. Chodzi mi o to, że nie można dać się zwariować. Mój mąż strasznie mnie denerwował - trząsł się nade mną, chuchał i dmuchał. To okropne. Nienawidziłam tego. Sierotka pisze o rozmowie sam na sam z lekarzem. Ja jestem temu przeciwna, taki mam charakter. Mąż chciał bardzo rozmawiać z hematologiem, a ja mu zabroniłam. Doszło do paranoi - każdy się zmienił i litował nade mną. Wiem, że rodzina i przyjaciele robili to z miłości, ale nie mogłam tego znieść. I szczerze to powiedziałam.
Nie odkryję nic nowego jak powiem, że każdy jest inny i potrzebuje czegoś innego. Wam na pewno potrzeba czasu aby wspólnie znaleźć drogę.
Nie wiem jaki rodzaj raka ma Twoja przyjaciółka, ale jak coś to pisz i pisz. Jesteśmy z Wami!