Witaj kolezanko poruszyłas ważny temat.Tutaj na forum na pewno sa takie osoby ,które spotkały sie z podobnym traktowaniem swoich bliskich.Chyba trzeba o tym pisać by inni łukiem mijali takie szpitale i oddziały ,oraz pisać o tych tez szpitalach ,o tym personelu ,który ma serce i kompetencje.Kiedyś trzeba było milczeć ,teraz już nie moim zdaniem.
Personel medyczny musi się zmieniać i procedury też ,a pacjent powinien mieć wpływ na te zmiany.
Chyba zapraszamy do dyskusji
:/ :/
Ps my spotkalismy sie z bardzo fachową "obsługą "lekarską w Instytucie Onkologoiii w Gliwicach.Prowadziła nas przez radioterapię dr Kliber Galwas.Natomiast operował męża dr n.med Andrzej Chrościcki w Lublinie.Zarówno w Gliwicach ,jak też w Lublinie spotkaliśmy oddanych i mądrych lekarzy.
Olakam czytam twój post i tak jakbym ja go pisała. Dokładnie wszystko trzeba wychodzic, wyprosic ostatnio usłyszałam na izbie przyjąć po co przyjechaliśmy przecież znamy stan mamy. No po prostu aż w czlowieku sie gotuje złość, gniew, płacz... A co musi przeżywać chory, który jest świadomy swojego stanu i widzi takie zachowanie służby zdrowia w stosunku do swojej osoby?! I pamietam jeszcze jak w sierpniu u mamy wykryto chorobe a w październiku znowu trafiła na oddział o lekarz powiedział mi, że on myślał, że mama już nie żyje! A dziękować Bogu jeszcze jest z nami i cieszymy sie kazdym dniem.
Olakam - ja na początku choroby miałam to samo. Jak żebrzący pies. Totalne poniżenie. Na każde moje pytanie lekarka najpierw wzdychała, jakbym o białaczce miała się w 30 min nauczyć. To było coś okropnego. Psychicznie mnie to zabijało, biegunka przez wizytą.
Uciekłam od tej wrednej baby i już od kilku lat mam fajnego lekarza. Zawsze uśmiechnięty!
Mysle, ze sposob traktowania pacjenta nie zalezy od szpitala, ale bardziej od konkretnego lekarza czy pielegniarki. Podczas 10 miesiecy walki o zycie meza spotkalam sie z bardzo dobrymi lekarzami, wspanialym personelem, ale tez bylo kilka przypadkow a'la horror. Moze na tym sie skupie, bo moim zdaniem takie cos nalezy po prostu eliminowac-naglasniac. Np kiedy maz po zabiegu kolostomi potrafil przy mojej pomocy dobrnac do gabinetu urologa czy onkologa ...przyjezdzalismy na umowiony termin i stalismy/siedzielismy w kolejce. Pewnego dnia maz czul sie bardzo zle i problemem bylo nawet siedzenie...polozyl sie na trzech krzeselkach, pod glowe wlozyl kurtke. W koncu wyskoczyl nasz numerek.Maz opierajac sie na mnie z jednej strony, z drugiej poslugujac sie kula ...dotarl przed drzwi gabinetu lekarza. A tam trzeba bylo czekac.Czyli stac. Stac mial czlowiek, ktory stac nie potrafil. Pukam do gabinetu...slysze, ze prosze nie przeszkadzac, ja na to, ze czlowiek nie wytrzyma dluzej...zostalam odprawiona. Nagle widze, ze moj maz juz zaraz osunie sie na podloge-puscily mi hamulce,otworzylam te drzwi , za ktorymi siedzial lekarz i pacjent...nie pamietam dokladnie co mowilam, ale chyba cos w stylu "ludzie jak wy traktujecie chorego czlowieka" i to nie lekarz rzucil sie na pomoc ze swoim krzeselkiem, tylko zrobil to pacjent. Dziekuje mu za to. A lekarza zapamietalam...ciemne , wlosy , urolog chyba, przystojny, usmiechniety pro forma ...na Ursynowie-po prostu znieczulil sie na krzywde innych. W tym samym szpitalu , docent...powiedzial mi gdy prosilam aby kolostomie zrobiono na Ursynowie, a nie na Stepinskiej ...POWIEDZIAL, ZE MAZ UMRZE, NIE MA SZANS, ZE CHYBA MA PRZERZUTY W PLUCACH I ZE ZASTOSOWALI CHEMIOTERAPIE SLABIZNE, TAXOL Z TEGO CO PAMIETAM, ZASUGEROWAL, ZE NIE MA SENSU ABY ZAJMOWAL MIEJSCE OSOBIE ROKUJACEJ WIEKSZE SZANSE...// do niego jeszcze pojde z zapytaniem dlaczego 1) zastosowal " slabizne" 2) z prosba o wyjasnienie dlaczego konsylium zadecydowalo o leczeniu paliatywnym.../ ;(
Sierotka i agnieszka76 dobrze wiedzieć, że są miejsca a raczej ludzie, którzy potrafią podejść do pacjenta jak do człowieka, oby takich było jak najwięcej! adziulka1990 widzę, że niestety dzielimy podobne przykre doświadczenia. Gdzie sie twoja mama leczy ?Takie zachowania są nieludzkie! My ostatnio o ironio dostalismy telefon ze szpitala, ze zapomnieliśmy wziąć karty pacjenta onkologicznego i żeby mama się po nią stawiła... trzy miesiące po śmierci! Tragedia... nala123 dobrze ze zmieniłaś lekarza, ale nie powinno tak być ze człowiek musi latać od lekarza do lekarza żeby wreszcie trafić na takiego co go nie bd traktować jak idiotę. elitę straszne wspomnienia mogę sobie wyobrazić co wtedy czułas! Kiedyś taka sytuacja by mnie zdziwiła i myślałabym ze to jakiś jednostkowy przypadek, ale nic mnie już raczej nie zdziwi i tylko złość ogarnia. Gdyby lekarze byli częściej pociągami do odpowiedzialności za swoje poczynania to by się zmieniło ich podejście do pacjenta!
Mama nie leczy sie nigdzie. Jej stan zdrowia nie pozwolil nawet na podanie chemii paliatywnej. Teraz jestesmy pod opieką hospicjum domowego.
Adziulka1990 bardzo mi przykro. Musicie sie trzymac. Dajesz sobie rade? jak sytuacja z hospicjum mama i ty macie wsparcie?
Opieka z hospicjum jest dobra. Jak cos sie dzieję to przyjeżdżają dodatkowo. Tylko specjalisci tacy jak chirurg albo psycholog maja dużo pacjentow i nie zawsze przychodza na umowiona wizyte. Czlowiek sie naczeka i nawet zadzwonic nie umieja, że nie przyjdą. Raz jest lepiej raz jest gorzej ale jakos dajemy rade. Nie powiem jest ciężko ale trzeba pchać to do przodu jakoś.