Cześć Dziewczyny, dawno nie pisałam. Andziu, Rybeńko, Krysiu, Mariolu, Olusiu, Ewo bardzo dziękuję za słowa wsparcia. Andziu nie poddam się, ale jak jest ciężko to tylko Wy jedyne wiecie.
Dziś 12.dzień po pierwszej chemii i włoski powoli wychodzą, widzę już małe zakola, cóż na to się przygotowywałam. Peruka i chustko-turban czeka w pogotowiu, choć ciągle jeszcze nierozpakowane, jakoś po powrocie ze sklepu nie miałam ochoty na nie patrzeć. Muszę się przemóc i ten zakup trochę odświeżyć, bo później nie zdąży wyschnąć. Ale wiecie co, kupię sobie długą spódnicę pod kolor turbanu i będę wyglądała etnicznie, a co! I z takiej pani w szarej marynareczce i czarnej spódniczce stanę się kolorowym ptakiem :)! Hehe, zabawnie będzie :)
Super są te plany odnośnie spotkania :). Z Olusią na kawę jesteśmy umówione po leczeniu, prawda ;)? Trochę mamy od siebie daleko, bo ja podobnie jak Krysia leczę się w Szczecinie i tu też mieszkam, ale nie ma rzeczy niemożliwych.
Ewo, chociaż może powinnam pisać Pani Ewo (mam 30 lat), dziękuję za bardzo cenne rady. Stosuję się, owoce wcinam, a cytrusów faktycznie unikam (lekarka zabroniła grejpfrutów). Problem mam z tym burakiem - nie mogę na ten sok nawet patrzeć. Mam taki sposób, że proszę mamę by mi go zrobiła, by jak najkrócej na niego patrzeć, później zamykam oczy i piję na siłę. Te tabletki to świetny pomysł, kupię! :)
Staram się wierzyć, że wszystko przezwyciężę, ale to trudne. Może jakby ta choroba dopadła mnie w wieku 60 lat byłoby mi łatwiej się z nią pogodzić. Z drugiej strony przecież nawet dzieci chorują, a ja przeżyłam całkiem niezłe, dość szczęśliwe 30 lat, za to też trzeba Bogu dziękować.
W skład mojej chemii także wchodzi czerwony woreczek, poza tym jeszcze biały i coś, chyba żółtego, w strzykawce. Taki podły koktajl, oby był skuteczny. Z obliczeń wychodzi mi, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to ostatnią chemię będę miała 22 września, sporo przede mną. Ale co Cię nie zabije to Cię wzmocni :).
Pozdrawiam serdecznie, NIE DAMY SIĘ!
Mariolka, dasz radę, bo musisz.